Ustawodawca przyznał małoletnim powyżej 13. roku życia uprawnienie do udziału w postępowaniu, które ich dotyczy. W codziennej praktyce sądów rodzinnych regulacja ta jest marginalizowana
Aleksandra Partyk prawnik, asystent sędziego w Sądzie Rejonowym dla Krakowa-Podgórza, w wydziale rodzinnym i nieletnich / Dziennik Gazeta Prawna
Zgodnie z art. 573 kodeksu postępowania cywilnego osoba pozostająca pod władzą rodzicielską, opieką albo kuratelą ma zdolność do podejmowania czynności w postępowaniu dotyczącym jej osoby, chyba że nie ma zdolności do czynności prawnych (par. 1), zaś sąd może ograniczyć lub wyłączyć osobisty udział małoletniego w postępowaniu, jeżeli przemawiają za tym względy wychowawcze (par. 2). Na podstawie powołanego przepisu ustawodawca, w myśl zasady „nic o nas bez nas”, wyposażył m.in. osoby małoletnie powyżej 13. roku życia w ograniczoną zdolność procesową, która pozwala im na udział w postępowaniu przed sądem rodzinnym.
Nie budzi wątpliwości, że zamysł prawodawcy jest słuszny – sąd opiekuńczy rozpoznający sprawę kilkunastoletniego dziecka powinien móc zapoznać się z jego stanowiskiem w sprawie, skoro postępowanie bezpośrednio jego dotyczy i realnie wpływa na jego sytuację życiową. Niestety, w praktyce sądów rodzinnych przepis ten jest marginalizowany, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że się nie przyjął. Nie wpłynęły na jego rozpropagowanie ani doktryna prawa, ani orzeczenia Sądu Najwyższego, choć stanowiska te warte są uwagi.
I tak w uchwale z 12 maja 1969 r. w sprawie III CZP 24/69 (OSNC 1969/12/213) Sąd Najwyższy jednoznacznie wskazał, że w sprawie z wniosku o zmianę rozstrzygnięcia o władzy rodzicielskiej zawartego w wyroku orzekającym rozwód dziecko powinno być uczestnikiem postępowania reprezentowanym przez kuratora ustanowionego przez sąd opiekuńczy. Z kolei w postanowieniu z 15 grudnia 1998 r. w sprawie I CKN 1122/98 (OSNC 1999/6/119) Sąd Najwyższy podkreślił, że kierując się celowością, przy uwzględnieniu stopnia dojrzałości małoletniego oraz charakteru sprawy opiekuńczej, właściwy sąd powinien zapoznać się ze stanowiskiem tego małoletniego, mając na względzie jego dobro.
Należy się zatem zastanowić, czy pominięcie przez sąd opiekuńczy opinii osoby, która jest najbardziej zainteresowana wynikiem postępowania, nie stanowi naruszenia jej dobra. Wydaje się, że co do zasady tak. O ile bowiem w niektórych sytuacjach nie budzi wątpliwości najmniejszych, jakie rozstrzygnięcie jest zgodne z dobrem małoletniego, o tyle coraz częściej zdarzają się takie postępowania, w których to nie jest proste.
Z takimi sytuacjami najczęściej mamy do czynienia w przypadku decydowania o władzy rodzicielskiej rozwodzących się rodziców czy też rozstrzygania w istotnych sprawach dziecka (np. co do wyboru szkoły czy zmiany nazwiska). Skłóceni małżonkowie zazwyczaj nie potrafią dojść do porozumienia w kwestiach relatywnie błahych (co uwidacznia się zwłaszcza przy podziałach majątkowych, gdy spory dotyczą posrebrzanych łyżeczek), a tym bardziej nie są w stanie osiągnąć konsensusu w sprawie powierzenia jednemu z nich pieczy nad potomkiem. Warto zatem przed wydaniem orzeczenia zasięgnąć nie tylko opinii rodzinnego ośrodka diagnostyczno-konsultacyjnego, ale także zapoznać się ze stanowiskiem samego małoletniego, o ile zdolność postrzegania przez niego relacji w rodzinie jest dostateczna (nastolatki zazwyczaj nie mają z tym kłopotu). Służy temu omawiany przepis w połączeniu z art. 576 k.p.c., dotyczącym wysłuchania dziecka.
Oczywiście może się zdarzyć, że stan osoby małoletniej wyklucza celowość brania przez nią udziału w postępowaniu sądowym. Wówczas sąd powinien w myśl art. 573 par. 2 k.p.c. orzec o ograniczeniu lub nawet wyłączeniu jego osobistego udziału w postępowaniu. Powinno to jednak dotyczyć głównie sytuacji, w których jest jasne, że większe zaangażowanie dziecka w konflikt rodzinny zagraża jego spokojowi emocjonalnemu.
Nie budzi wątpliwości, że jeśli sąd uzna małoletniego za uczestnika postępowania, ustanowi również dla niego kuratora w myśl art. 99 k.r.o. Sprzeczność interesów przedstawicieli ustawowych dziecka wyklucza bowiem, by było reprezentowane przez jednego z nich. Pytanie zatem, kto powinien zostać kuratorem? Rzecz jasna ktoś nieuwikłany w rodzinny konflikt. Odpadają więc babcie i ciocie, co do których istnieje podejrzenie, że ślepo popierałyby stanowisko swojego krewnego – rodzica dziecka. Z drugiej strony musi to być osoba mająca wiedzę o mechanizmach psychiki dziecka. Warto więc rozważyć ustanowienie kuratorem dla małoletniego adwokata lub radcy prawnego, ewentualnie kuratora sądowego – zawodowego lub społecznego. Zwłaszcza ci ostatni z pewnością łączą w sobie wiedzę o prawie rodzinnym z doświadczeniem życiowym, tak cenionym w postępowaniach przed sądem opiekuńczym. Mogą więc poprzez kontakt z dzieckiem ustalić jego potrzeby i stanowisko w sprawie.
Jeśli sądy w sprawach małoletnich z większym przekonaniem korzystać będą z instytucji uregulowanej w art. 573 k.p.c., zyskają w mojej opinii nie tylko zainteresowani daną sprawą, ale również i sami orzecznicy.
Warto rozważyć ustanowienie kuratorem dla małoletniego adwokata lub radcy prawnego, ewentualnie kuratora sądowego – zawodowego lub społecznego