Bałbym się sankcjonować praktyki kancelarii odszkodowawczych, które zdobywają klientów, a następnie ogłaszają przetargi na to, kto taniej wykona czynności na ich rzecz - mówi Andrzej Zwara, prezes NRA.
Anna Krzyżanowska: Do trzech razy sztuka, chciałoby się powiedzieć, myśląc o ostatnim – tym razem nadzwyczajnym – zgromadzeniu izby warszawskiej. Dotąd wydawać by się mogło, że w izbie tej dyskutowano jedynie o za wysokich składkach i dietach działaczy. Czy można postawić tezę, że po zeszłej sobocie, kiedy przedstawiono plan działania na przyszłe miesiące, sytuacja wreszcie się wyklarowała?
Andrzej Zwara, prezes NRA: W adwokaturze nigdy nie jest z górki. Jesteśmy środowiskiem niezwykle żywym, skorym do dyskusji. Nie oznacza to jednak, że w Warszawie będzie się źle dziać. Wydaje mi się, że ostatnie zgromadzenie dowiodło odpowiedzialności warszawskich adwokatów za sprawy samorządowe, a zarazem pokazało koncyliacyjność i pewnego rodzaju racjonalność działania kolegów. Gdy patrzymy na jego efekty, to widzimy ogromną, bo 11-stronicową uchwałę programową, w której znajduje się wiele godnych pochwały celów. Udało się rozwiązać problem diet i ustabilizowano sytuację personalną, co, mam nadzieję, pozwoli tej izbie funkcjonować w sposób stabilny i spokojny. Odbieram to jako wyraz dojrzałości środowiska, które odcięło się od pewnych różnic interesów, będących w gruncie rzeczy marginalnymi.
AK: Liczba osób obecnych na zgromadzeniu była jednak marna. Czy nie powinien być to przyczynek do dyskusji o zrezygnowaniu z wymogu kworum? Tak, aby o samorządzie decydowali ci, którym rzeczywiście na nim zależy.
AZ: Regulamin odbywania zgromadzeń izb, ze zmianami przyjętymi przez Krajowy Zjazd Adwokatury w ubiegłym roku, daje dużą swobodę izbom w tym zakresie. Co prawda z zasady nie znosi się całkowicie wymogu kworum, ale okręgowe rady adwokackie mają możliwość podjęcia uchwały o zmniejszeniu lub całkowitym zniesieniu wymogu obecności określonej minimalnej liczby uczestników zgromadzenia. W demokracji tak już jest, że nieobecni nie mają racji. Myśmy w 2013 r. tak usprawnili przepisy proceduralne, by każde zgromadzenie izby mogło się skutecznie odbyć. Niemniej jednak chciałbym, aby więcej adwokatów angażowało się w życie samorządu. To też jedno z wyzwań, które stoi dziś przed władzami poszczególnych izb, ale i Naczelnej Rady Adwokackiej.
AK: Niektórzy ze stołecznych adwokatów mają za złe, że nie gościł pan na zgromadzeniu. Przypominają deklaracje, że będzie pan mediować, tymczasem zabrakło pana podczas kryzysowego zgromadzenia.
AZ: Na pewno byłem sercem i duchem z moimi warszawskimi kolegami. Niestety, mimo że staram się uczestniczyć w niemal każdym wydarzeniu z życia samorządu adwokackiego, to tym razem ważne sprawy osobiste uniemożliwiły mi przyjazd. Dlatego wystosowałem list do kolegów warszawskich, nawołując ich do współpracy i odpowiedzialnej postawy. Miałem też na bieżąco informacje z przebiegu tego zgromadzenia. Poza tym jako prezes jestem po to, aby jednoczyć, a nie dzielić czy stawać się zakładnikiem i mimowolnym uczestnikiem dyskusji personalno-dietowej. Szkoda, że nie wszyscy koledzy potrafią się cieszyć z sukcesów swojej izby i na siłę szukają wyłącznie złych stron.
AK: Izba katowicka zaapelowała do NRA o podjęcie działań w celu zaskarżenia noweli procedury karnej wchodzącej w życie w lipcu 2015 r., która dopuszcza do obron karnych radców prawnych. Podjęto już w tej mierze decyzję?
AZ: Ja odczytuję tę uchwałę nie tylko w kontekście uprawnień dla radców prawnych, ale znacznie szerzej. Obywatele muszą mieć świadomość, że w lipcu 2015 r. czeka nas rewolucja, do której nie jesteśmy przygotowani. Nie są do niej przygotowane ani prokuratura, ani sądy. Nie jest też na nią gotowy budżet państwa, bo absolutnie źle oszacowano wydatki, związane chociażby z zapewnieniem każdemu potrzebującemu obrońcy na żądanie. Ponieważ jednak decyzja polityczna zapadła i wkrótce obowiązywać będzie nowa procedura, głos kolegów katowickich rozumiem jako wyraz zaniepokojenia sytuacją i uczulenia obywateli na to, co od lipca może ich czekać. Chcemy, aby ten szok był jak najmniej dotkliwy.
AK: Czyli skargi nie będzie?
AZ: Rozważamy ją jeszcze. Na pewno uchwała ORA w Katowicach i podniesiony w niej wywód implikujący określony sposób argumentacji skargi konstytucyjnej wymaga wnikliwego rozważenia. Zresztą sami mamy również pewne nowe pomysły w tej materii, ale za wcześnie jeszcze, by o tym mówić publicznie. Osobiście jednak uważam, że błędem jest wprowadzanie do spraw karnych – na zasadzie eksperymentu – całej rzeszy ludzi, którzy dotychczas nie mieli z tą dziedziną zawodowo do czynienia.
AK:A propos radców. Nowa wersja ich kodeksu etyki zakłada m.in. możliwość płatnego korzystania z pośredników w celu pozyskania klientów czy umawiania się wyłącznie na success fee (forma wynagrodzenia za usługę stosowana często we współpracy z firmami doradztwa personalnego, polegająca na płatności po zatrudnieniu kandydata) zostanie najprawdopodobniej przyjęta już w listopadzie. Adwokaci też myślą o zmianach?
AZ: Adwokaci mają zasadę, zgodnie z którą success fee nie może być jedynym sposobem wynagrodzenia i nie powinno być nadmiernie wygórowane. Uważam, że to zapewnia adwokatom niezależność. Mam istotne wątpliwości, czy wynagrodzenie za sukces powinno stanowić jedyny sposób wynagradzania, bo może niestety rodzić ryzyko zachowań patologicznych; dążenia do osiągnięcia sukcesu, a nie zabezpieczenia słusznego interesu klienta. Jeśli ktoś pracuje na success fee, może próbować dróg na skróty. W mojej ocenie za rzetelnie wykonaną pracę należy się wynagrodzenie. Success fee zaś powinno być wyłącznie motywatorem do osiągnięcia sukcesu. Dlatego w ostatniej nowelizacji kodeksu etyki adwokackiej wyraźnie określiliśmy, że adwokat nie może uzależniać wysokości honorarium od ostatecznego wyniku sprawy. Dajemy jednak możliwość, aby adwokat w swojej umowie zastrzegł dodatkowe honorarium za pozytywny wynik sprawy.
AK: Adwokaci nie powinni więc oczekiwać analogicznych zmian w swoim kodeksie?
AZ: Toczy się bardzo żywa dyskusja i są zwolennicy takiego rozwiązania. Ja wypowiadam się we własnym imieniu, ale z chęcią usłyszałbym, co myślą inni. Szczególnie chętnie poznałbym poglądy osób, które w ramach zadań samorządowych zajmują się etyką zawodową.
AK: A co, jeśli chodzi o kwestię pośrednictwa?
AZ: Ja bym nazwał to raczej akwizycją, a nie pośrednictwem. Pozornie ta propozycja wydaje się być bardzo atrakcyjna. Jeśli byłaby korzystna dla adwokatów, podpisałbym się pod nią obiema rękami.
AK: A nie jest?
AZ: W tej mierze występuje pewien problem systemowy. Dotąd na rynku pomocy prawnej relacja klient – kancelaria odbywała się bez pośredników. Pod wpływem wzorców anglosaskich zwiększa się jednak rola inwestorów, podmiotów finansowych, a więc kancelarii odszkodowawczych, firm ubezpieczeniowych czy banków, które mają własnych klientów. Wówczas jednak dochodzi do zerwania relacji klient – prawnik. Między nich wchodzi podmiot trzeci, który sam zdobywa klienta i czerpie z tego zyski. Prawnik jest jedynie dopraszany przez pośredników do wykonania konkretnej usługi. Patrząc na siłę instytucji dysponujących dużym kapitałem, może to grozić – w dłuższym okresie – tym, że całe masy radców zostaną odcięte od klienta. Pytanie, czy te propozycje zabezpieczają ich przed takim ryzykiem. Ja bałbym się eksperymentować na żywym organizmie kolegów adwokatów i sankcjonować praktyki kancelarii odszkodowawczych, które zdobywają klientów, a następnie ogłaszają przetargi na to, kto taniej wykona czynności na ich rzecz. Prowadzi to, po pierwsze, do zdziczenia na rynku pomocy prawnej, po drugie – do niczym nieuzasadnionego obniżenia stawek. Przez takie konstrukcje sami dobrowolnie zgadzamy się na degradację naszej relacji z klientem, a pośrednio na degradację wynagrodzeń, jakie otrzymujemy.
AK: Nie obawia się pan, że przez to rozwiązanie radcy będą mieli jednak szerszy dostęp do klientów niż adwokaci?
AZ: Takie ryzyko oczywiście istnieje.
AK: Co zrobi zatem adwokatura, gdy radcy przegłosują wskazane rozwiązanie?
AZ: Będą dwa wyjścia. Albo adwokaci zostaną zmuszeni dostosować się do sytuacji, albo zbudujemy własny model reklamy środowiskowej, która odetnie się od tego systemu akwizycyjnego.