Czy prezydent, powołując asesora sądowego, będzie musiał uzyskać kontrasygnatę premiera – nad tym problemem zastanawiali się wczoraj posłowie. W Sejmie odbyło się I czytanie prezydenckiego projektu nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych, który ma przywrócić do porządku prawnego instytucję asesora.
O tym, że projekt może budzić wątpliwości konstytucyjne, DGP pisał w połowie kwietnia (nr 76/2014). W art. 144 konstytucji mowa jest, że prezydent wydaje akty urzędowe, a te wymagają dla swej ważności podpisu prezesa Rady Ministrów. W ust. 3 tego przepisu wymieniono jednak 30 aktów, które takiej kontrasygnaty nie wymagają. Wśród nich jest powoływanie sędziów – ale nie asesorów. A Trybunał Konstytucyjny uznał przed laty instytucję asesora sądowego za niezgodną z konstytucją m.in. z tego właśnie powodu, że udział w jego wyborze i powołaniu brała władza wykonawcza (sygn. akt SK 7/06). Takie wątpliwości przedstawił w opinii do prezydenckiego projektu również Sąd Najwyższy. Jego zdaniem „prerogatywy prezydenta wyszczególnione w art. 144 ust. 3 pkt 17 »powoływanie sędziów«, nie podlegają wykładni rozszerzającej”.
I choć w Sejmie przedstawiciel ministra sprawiedliwości podnosił, że stosując wykładnię funkcjonalną, należy przyjąć, iż prezydent jednak nie będzie zobowiązany do uzyskiwania kontrasygnaty premiera przy powoływaniu asesorów, to jednak wszyscy zgodzili się, że nad projektem należy jeszcze popracować. Nowe przepisy nie mogą pozostawiać wątpliwości co do ich zgodności z ustawą zasadniczą.
Etap legislacyjny
Projekt skierowano do prac w komisji