Taki postulat podczas ostatniego spotkania z nowym doręczycielem przesyłek z sądów i prokuratur zgłosiła Naczelna Rada Adwokacka. To kolejny krok w walce o poprawę systemu doręczeń
Zamieszania  z doręczaniem przesyłek sądowych ciąg dalszy / Dziennik Gazeta Prawna
Jak się okazuje, ustabilizowanie sytuacji związanej z doręczaniem listów nie jest łatwe. Zamiast poprawić system doręczeń, resort sprawiedliwości podejmuje kroki zmierzające do usankcjonowania obecnego wadliwego stanu rzeczy – grzmią prawnicy.
– Na jego mocy zmieniony ma zostać m.in. par. 4 ust. 2 oraz par. 5 ust. 1 obecnego rozporządzenia. Projekt przewiduje, że doręczającym przesyłkę sądową będzie mógł być pracownik operatora lub osoba występująca w jego imieniu. Czyli nowy operator będzie mógł dostarczać przesyłki sądowe za pośrednictwem osób zatrudnionych na śmieciówkach – wyjaśnia adwokat i lobbysta Jerzy Marcin Majewski.

Jest dobrze

W uzasadnieniu projektu wskazuje się, że potrzeba nowelizacji wiąże się z koniecznością doprecyzowania i dostosowania brzmienia niektórych przepisów rozporządzenia do zaktualizowanego stanu prawnego wynikającego z nowego brzmienia prawa pocztowego (Dz.U. z 2012 r. poz. 1529), które dopuszcza doręczanie przesyłek sądowych także przez agentów bądź podwykonawców, niebędących operatorami pocztowymi.
W opinii mecenasa Majewskiego obecne zapisy ustawy w opisywanym zakresie są wystarczające, a zmiany w rozporządzeniu nie są konieczne.
– Agentem pocztowym w rozumieniu art. 3 prawa pocztowego jest przedsiębiorca pośredniczący na rzecz operatora pocztowego w zawieraniu z nadawcami umów o świadczenie usług pocztowych lub zawierający je w imieniu operatora pocztowego. Prawo agenta pocztowego do doręczania przesyłek pocztowych wynika zaś z punktu 15 tego artykułu – wyjaśnia Majewski.
Skoro prawo pocztowe ściśle określa kompetencje agentów, to jego zdaniem zbędne jest w tym zakresie nowelizowanie przepisów wykonawczych. I nie ma uzasadnienia, aby zmieniać obecny ust. 2 par. 4 rozporządzenia w sprawie szczegółowego trybu i sposobu doręczania przesyłek sądowych (Dz.U. z 2013 r. poz. 1350).
W opinii Majewskiego powodu nowelizacji szukać należy gdzie indziej.
– W dotychczasowym brzmieniu rozporządzenia wskazywano, że pracownik operatora zwany doręczającym wpisuje na formularzu potwierdzenia odbioru datę doręczenia przesyłki (...) i oznacza sposób doręczenia. Tymczasem proponowana nowelizacja mówi o osobie działającej w imieniu operatora – zauważa prawnik.

Listonosz ad hoc

Co to oznacza? W opinii Majewskiego doręczaniem przesyłek mogą zajmować się pracownicy agenta pocztowego (a więc osoby pozostające w stosunku pracy).
– Tymczasem to, co proponuje resort, spowoduje, że operator pocztowy będzie mógł doręczać przesyłki sądowe nie tylko z wykorzystaniem swoich pracowników, ale także poprzez osoby zatrudnione ad hoc na umowach-zleceniach bądź innych kontraktach śmieciowych – tłumaczy Majewski.
– Oczywiście konsekwencje przyjęcia takiego rozwiązania są nieistotne – ironizuje adwokat Magdalena Matusiak-Frącczak.
I wskazuje, że pracownik podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej, a zleceniodawca – żadnej.
– Że nie wspomnę o tym, iż ludzie zatrudnieni na umowę o pracę szanują ją, a śmieciówkę za głodową pensję niekoniecznie, więc i niekoniecznie będą chcieli przykładać się do obowiązków, które mogą traktować jako czysto tymczasowe – podnosi mec. Matusiak-Frącczak.
W opinii części prawników proponowana nowelizacja nie dostosowuje przepisów do stanu prawnego, a do stanu faktycznego, czyli do sytuacji, w której Polska Grupa Pocztowa i InPost doręczają przesyłki pocztowe adresatom przez osoby niepozostające w stosunku pracy.
Jak wskazuje Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Pocztowej SA, obecnie nowy doręczyciel przesyłek z sądów i prokuratur zatrudnia około 40 proc. osób na podstawie umów cywilnoprawnych.
Z takim sposobem naświetlenia sprawy nie zgadza się jednak resort i podkreśla, że zmiana ma jedynie charakter dostosowujący rozporządzenie do znowelizowanego 1 stycznia 2013 r. prawa pocztowego.
Również wśród adwokatów pojawiają się głosy wskazujące, że formułowane zarzuty są nietrafne.
– Nie widzę uzasadnienia, aby doręczyciele musieli być zatrudniani na podstawie umowy o pracę. Rozporządzenie w sprawie doręczeń nie może przesądzać o sposobie zatrudnienia. To zaś, że obecnie użyte zostały w nim wyrażenia: pracownik czy osoba zatrudniona, w mojej ocenie nie oznacza, że intencją ustawodawcy było określenie formy zatrudnienia osób roznoszących korespondencję – mówi adwokat Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej.
– Dobrze więc, że resort zdecydował się na wprowadzenie wskazanych zmian. Więcej wątpliwości budzi bowiem obecna regulacja – dodaje.

Problematyczne awizo

Adwokackie wątpliwości wciąż wzbudza sposób, w jaki doręczyciele nowego operatora przesyłek z sądów i prokuratur awizują przesyłki. Wskazany problem stanowił jedną z kwestii poruszanych podczas ostatniego spotkania członków Naczelnej Rady Adwokackiej z przedstawicielami PGP i InPostu.
– Podstawowy problem w tej mierze sprowadza się do tego, że nikt nie ma dziś kontroli nad tym, czy doręczyciele prawidłowo i czy w ogóle awizują przesyłki. Jednym ze sposobów jego rozwiązania mogłoby być nałożenie obowiązku robienia zdjęcia, czy też skanowania wypełnionego awiza – opisuje mecenas Dębowski.
Brak w systemie informatycznym opisywanego skanu potwierdzałby nieprawidłowość awizowania przez doręczyciela i mógłby być dodatkowym argumentem przemawiającym na korzyść adwokata czy obywatela składającego np. wniosek o przywrócenie terminu.
– Z informacji uzyskanych od PGP wynika, że wyposaża ona doręczycieli w tablety posiadające GPS, co pozwoli zweryfikować gdzie i o której godzinie zrobili zdjęcie awiza. Dzięki temu wyeliminowane zostanie ryzyko, że zdjęcie druku wykonane zostało np. w domu doręczyciela – wskazuje Dębowski.
Prywatny operator nie wyklucza zastosowania zaproponowanego przez adwokatów pomysłu.
– Obecnie analizujemy możliwość skanowania awiza jako dodatkową funkcjonalność w ramach wdrożenia systemu EPO (EPO – elektroniczne potwierdzenie odbioru). Kwestia ta zostanie oczywiście dostosowana do możliwości technologicznych wdrażanego systemu – mówi Wojciech Kądziołka.