Od dziś obowiązują zaostrzone przepisy dotyczące sum gwarancji bankowych i ubezpieczeniowych dla touroperatorów. Wzrastają minimalne kwoty i zmienia się sposób ich naliczania.
Wysokość minimalnej gwarancji / Dziennik Gazeta Prawna
To efekt wejścia w życie dwóch rozporządzeń ministra finansów – z 19 kwietnia 2013 r. w sprawie minimalnej wysokości sumy gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej wymaganej w związku z działalnością wykonywaną przez organizatorów i pośredników turystycznych (Dz.U. z 2013 r. poz. 511) oraz z 22 kwietnia w sprawie obowiązkowego ubezpieczenia na rzecz klientów (Dz.U. z 2013 r. poz. 510).
Wzrosła wysokość minimalnej gwarancji, choć nadal uzależniona będzie od tego, do jakiej kategorii ryzyka zalicza się przedsiębiorca oraz w jakim terminie i jakiej wysokości przyjmuje zaliczki na poczet wycieczek.
– Nowa liczba wariantów ułatwi przedsiębiorcom dopasowanie się do jednej z grup – uważa Tomasz Rosset, sekretarz generalny Polskiej Izby Turystyki.
Podniesienie minimalnych kwot najbardziej odczują przedsiębiorcy, którzy dopiero chcą uruchomić działalność na rynku turystycznym. W ich przypadku gwarancje wzrosną kilkakrotnie i wyniosą od 7,5 tys. do 250 tys. euro.
– To zasadniczo utrudni im dostęp do rynku – podkreśla Tomasz Rosset.
Są jednak touroperatorzy, których sytuacja się poprawi. Dotychczas biura, które świadczyły usługi poza Europą, niezależnie od środka transportu musiały mieć takie same gwarancje, jak te organizujące czarterową turystykę wyjazdową. Teraz są w innej grupie, a minimalna gwarancja jest dla nich niższa.
– Nasza gwarancja na sezon letni, która zacznie obowiązywać od 20 czerwca, wyniesie 14 mln zł. Będzie mniejsza o połowę. Wysokość wcześniejszej polisy szacowana była w odniesieniu do wyników za 2011 r., kiedy mieliśmy zupełnie inną skalę działalności w produkcie czarterowym – przyznaje Grzegorz Płókarz, prezes zarządu Ecco Holiday.
Zdaniem Krzysztofa Piątka, prezesa Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, zmian nie odczują też biura, których roczne przychody są wyższe niż 5 mln zł. Już teraz ich gwarancje są naliczane jako procent od obrotu, do tego przekraczają poziomy z rozporządzenia.
– Ucierpią małe i średniej wielkości podmioty. Za nowe gwarancje przyjdzie im zapłacić przynajmniej o 100 proc. więcej niż obecnie – tłumaczy Tomasz Rosset.
Takich podmiotów na rynku jest większość z ponad 3 tys. działających. Branża wylicza, że zagrożony jest byt ponad tysiąca biur podróży, z których kilkadziesiąt może zakończyć działalność po wygaśnięciu posiadanej gwarancji. Szczególnie że przychody, na podstawie których będą wyliczane minimalne gwarancje, mają być ustalane nie jak dotąd za rok ubiegły, ale na okres najbliższych 12 miesięcy.
– Co więcej, biuro, które sprzeda wycieczki za wyższą niż zadeklarowana kwotę, musi się doubezpieczyć. Nie wprowadzono jednocześnie sankcji dla biur, które nie będą przestrzegać tego obowiązku – zauważa Tomasz Rosset.
Ustalenie nowych gwarancji to odpowiedź na wydarzenia z 2012 r., kiedy zbankrutowało 10 biur podróży, a pieniądze z ich zabezpieczenia nie wystarczyły na pokrycie wszystkich kosztów związanych z powrotem turystów do kraju.
– Przepisy trzeba było zmienić, bo nie były one zgodne z art. 7 dyrektywy 90/314 w sprawie zorganizowanych podróży, wakacji i wycieczek. Pojawiają się jednak głosy, że i teraz nowe wysokości minimalnych sum gwarancji mogą się okazać niewystarczające. To może rodzić zarzuty niezgodności ich z prawem UE – zauważa Paweł Zouner, aplikant adwokacki z departamentu procesu i arbitrażu w Chałas i Wspólnicy Kancelaria Prawna.
Podobnie uważają touroperatorzy, wskazując przy tym, że nie zmienia się proces dysponowania środkami uruchomionymi z obowiązkowego ubezpieczenia.
– Na zwrot zaliczek klienci nadal będą musieli czekać kilkanaście miesięcy, jeśli oczywiście wystarczy na to środków – zauważa Grzegorz Płókarz.
Polska Izba Ubezpieczeń uważa jednak, że jest to krok w dobrym kierunku.
Nowe umowy przed wakacjami podpisze ok. 700 podmiotów. We wrześniu kontrakty odnowi tysiąc biur, a kolejne tysiąc pod koniec roku.