Zgadzam się z sugestią, że wiedza o prokuraturze bywa wiedzą tajemną. Ale tylko ta, która płynie z badań zleconych przez resort - twierdzi Ryszard Tłuczkiewicz, dyrektor Biura Prokuratora Generalnego.
Wdzięczny jestem Dziennikowi Gazecie Prawnej za teksty dotyczące tworzenia nowej ustawy o prokuraturze. Cieszę się też, że głos w tej sprawie zabrał przedstawiciel resortu sprawiedliwości, pan wiceminister Michał Królikowski. Niestety, treść jego wypowiedzi rozczarowuje („Prokuratura Generalna ma fałszywy obraz rzeczywistości”, DGP 73/2013).
Żałuję, że pan minister nie wczytał się dokładnie w to, co powiedziałem. Stąd zapewne daleko idące różnice pomiędzy moimi słowami a relacją na ich temat w tekście Michała Królikowskiego. Niestety, nawet cudzysłów nie spowodował dokładnego przytoczenia mojej wypowiedzi. Przyjmuję to z zażenowaniem, podobnie jak zawartą w tekście sugestię, że prokurator generalny jest nadmiernie zależny od swoich współpracowników. To poziom debaty, którego nie akceptuję, i dlatego zamiast prostować przekłamania i polemizować z insynuacjami, skupię się na faktach.

Niepotrzebne badania

Prokurator generalny nie określa zadań prokuratury, ani nawet jej struktury. Jedno i drugie wynika z treści aktów prawnych. To rozporządzenie wydane przez ministra sprawiedliwości ustala, jakie wydziały istnieją w poszczególnych jednostkach. Jeśli struktura ta jest zdaniem resortu wadliwa, może on winić za to jedynie siebie.
By dojść do wniosku, że nie wszyscy prokuratorzy prowadzą postępowania przygotowawcze, nie trzeba badań naukowych. Wystarczy lektura aktów prawnych, w tym wspomnianego rozporządzenia. Wynika z niego, że na szczeblu prokuratur okręgowych na osiem wydziałów i samodzielnych działów najwyżej dwa zajmują się prowadzeniem śledztw, a w prokuraturach apelacyjnych – tylko jeden z siedmiu.
Szacunek dla nauki nie pozwala mi na nazwanie badaniami naukowymi prostego zsumowania paru danych statystycznych. Zastanawia mnie, czy takie informacje nie mogą zostać zebrane przez urzędników ministerstwa, zamiast zlecania „badań naukowych” podmiotowi zewnętrznemu, z czym łączą się zapewne wydatki ze środków budżetowych.
Zgadzam się z sugestią ministra Michała Królikowskiego, że wiedza o prokuraturze bywa wiedzą tajemną. Ale tylko ta wiedza, która płynie ze wspomnianych badań. Resort podzielił się nią z redakcją DGP i ze związkami zawodowymi. Zapomniał zaś o Prokuraturze Generalnej, a w swym tekście pan minister nie wyjaśnił dlaczego.

Brak koncepcji

Ze swej strony prokuratorzy chętnie przekazują ministerstwu wszystkie informacje konieczne dla stworzenia dobrego prawa. Niestety, z reguły resort nie pytał ich o zdanie, zakładając, że wie lepiej. Stąd dochodziło do zadziwiających sytuacji, gdy dopiero pod naporem argumentów w projekcie prawa o prokuraturze odstępowano od niektórych rozwiązań. Autorzy projektu nie byli w stanie przewidzieć ich konsekwencji, choć dla większości praktyków były one oczywiste. Tak było z pomysłem prowadzącym do kilkakrotnego zwiększenia liczby spraw prowadzonych w prokuraturach okręgowych. Takie rozwiązanie można zaakceptować, jeśli uwzględni się jego skutki – zwiększenie liczby prokuratorów na szczeblu okręgowym kosztem prokuratur rejonowych i konieczność sfinansowania wyższych wynagrodzeń.
Proponując równie rewolucyjne rozwiązanie – likwidację wydziałów postępowania sądowego – nie dostrzeżono, że spowoduje to podróże prokuratorów do nieraz odległych siedzib sądów wyższej instancji, z czym wiąże się strata czasu i wydatki na przejazdy. Dopiero dane liczbowe przedstawione w toku spotkania konsultacyjnego w ministerstwie 24 stycznia 2013 r. spowodowały odstąpienie od tej idei.
Było to już po zakończeniu uzgodnień międzyresortowych. Obrazuje to brak spójnej koncepcji reformy i chaos myślowy przy tworzeniu przepisów. Teraz bowiem pan minister Królikowski odżegnuje się od zmiany dokonanej pod wpływem przekazanych informacji i twierdzi, że funkcjonowanie wydziałów postępowania sądowego jest rozwiązaniem absurdalnym.

Dobrzy i źli

Na wspomnianym spotkaniu, wbrew temu co twierdzi pan minister, dostrzegłem powszechny sprzeciw wobec ministerialnego projektu prawa o prokuraturze. Jeden z uczestników debaty kilkakrotnie proponował nawet głosowanie, czy zebrani tam przedstawiciele wszystkich szczebli prokuratury akceptują projekt. Szkoda, że przedstawiciele ministerstwa odrzucili tę propozycję.
Poprzez dzielenie prokuratorów na dobrych (tych z prokuratur rejonowych) i złych (pozostałych), słusznych („liniowych”) i niesłusznych (innych) resort stara się zyskać akceptację części środowiska dla nierozważnych propozycji. W gruncie rzeczy minister Królikowski ocenia ogół prokuratorów wyjątkowo źle, twierdząc, że dotychczasowa pragmatyka „ukształtowała kolejne pokolenia prokuratorów w duchu podległości i braku indywidualnej odpowiedzialności za wynik procesu”.
To fałszywa i krzywdząca ocena. Odnoszę przy tym wrażenie, że wszelkie głosy merytorycznej krytyki dla propozycji resortu odczytywane są jako spisek. Kiedy reprezentanci apelacji zajęli stanowisko zbieżne z przyjętym przez Prokuraturę Generalną, odsunięto nas wszystkich od dalszych prac nad projektem ustawy. Całkowitą nieprawdą (używam tu eufemizmu) jest twierdzenie, że przedstawiciele apelacji zostali związani obowiązkiem prezentowania tego samego stanowiska co PG. Ci doświadczeni i powszechnie szanowani prokuratorzy, których notabene wybrał sam minister Królikowski, mówili jedynie to, co uważali za stosowne, a prokurator generalny nie ma możliwości narzucić im w takiej sytuacji własnego zdania.
Nie jest też prawdą, że staraliśmy się doprowadzić do zwiększenia hierarchicznego podporządkowania. Celem naszych postulatów było jedynie umożliwienie korekty oczywiście wadliwych decyzji procesowych. Ustrój prokuratury ma służyć temu, by wszelkie jej rozstrzygnięcia były zgodne z prawem. Musi więc zakładać możliwość naprawiania błędów, zwłaszcza wówczas gdy dana decyzja nie podlegała kontroli procesowej.

Więcej zaufania

Nie jest wreszcie prawdą, że ministerstwo włączyło do swojego projektu propozycje prokuratora generalnego dotyczące postępowań dyscyplinarnych. Zmieniono je istotnie, osłabiając sprawność tych postępowań, co zresztą pan minister Królikowski przyznał w czasie wspomnianego spotkania konsultacyjnego. Dodatkowo wprowadzono uprawnienie dla ministra sprawiedliwości do inicjowania i kontroli tych postępowań.
Wszystkie te fakty skłaniają mnie do apelu kierowanego do Ministerstwa Sprawiedliwości. Więcej zaufania do nas, prokuratorów. Nam też zależy na wypracowaniu optymalnych rozwiązań; takich, które poprawią skuteczność działania całej instytucji. Wiedza o prokuraturze przestanie być dla resortu wiedzą tajemną, jeśli tylko wsłucha się w głos naszego środowiska.

Ryszard Tłuczkiewicz, dyrektor Biura Prokuratora Generalnego