Do prawdy nie można dochodzić za wszelką cenę. W procesach karnych nie ma miejsca na posługiwanie się dowodami zdobytymi nielegalnie – uznała Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego. Jej projekt zakłada wprowadzenie do polskiej procedury karnej, wzorem ustawodawstwa amerykańskiego, rozwiązania zaczerpniętego z doktryny owoców zatrutego drzewa.
Propozycje zmian / Dziennik Gazeta Prawna

Zgodnie z zaproponowanym brzmieniem art. 168a kodeksu postępowania karnego niedopuszczalne będzie przeprowadzenie dowodu za pomocą czynu zabronionego i wykorzystanie go dla celów postępowania karnego. Zdaniem projektodawców wykluczy to możliwość np. instalowania na zlecenie stron procesowych prywatnych podsłuchów czy dokonywania przeszukań. I wreszcie określi się granice wykorzystania dowodów przez oskarżyciela, co nie jest w kodeksie postępowania karnego uregulowane i staje się źródłem rozbieżności w piśmiennictwie prawniczym oraz judykaturze.

Prawnicy są podzieleni w ocenie takich zmian. Część uważa, że zwiększą one ochronę prywatności czy tajemnicy komunikowania, a więc jedne z podstawowych praw obywatelskich. Inni ostrzegają jednak, że nowy przepis może się okazać szkodliwy, bo utrudni skazywanie winnych najgorszych zbrodni.

Zakaz dla owocu zatrutego drzewa może uderzyć w pokrzywdzonych

Prawnicy nie są zgodni, czy polska procedura karna powinna zmierzać w stronę systemu amerykańskiego i całkowicie zakazać korzystania z dowodów zdobytych w sposób nielegalny

Zaproponowane przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Karnego zmiany w przepisach, które mają zakazać korzystania z owoców zatrutego drzewa, budzą spore kontrowersje.

– Nowelizacja przemodeluje system zbierania dowodów i spowoduje zmianę podejścia prokuratorów i sądów do tej kwestii. Będą mogły się bowiem zdarzać sytuacje, gdy błędnie zebrane – a więc z przekroczeniem niektórych przepisów prawa – dowody świadczące o popełnieniu zbrodni, np. zabójstwa, uniemożliwią skazanie osoby winnej – ostrzega Małgorzata Bednarek, prezes Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów „Ad Vocem".

Jej zdaniem forsując tak rewolucyjne zmiany, trzeba się zastanowić nad wartościami, które zamierza się chronić.

– Musimy odpowiedzieć na pytanie, czy chronimy bezwzględnie wolność osobistą, czy mimo wszystko w pewnych warunkach dopuszczamy nielegalnie zdobyte dowody na udowodnienie popełnienia przestępstw, chociażby tych najpoważniejszych – wskazuje Bednarek.

– Jako prokurator zostałabym postawiona w bardzo niekomfortowej sytuacji, w której mając dowody winy sprawcy zabójstwa, nie mogę ich wykorzystać. W konsekwencji zabójca uniknąłby odpowiedzialności karnej – dodaje.

Zabrakło badań

W opinii prok. Bednarek regulacja nie jest racjonalna również dlatego, że w praktyce problemy ze zdobywaniem przez prokuratorów czy policję dowodów w sposób nielegalny nie są częste. Skoro zatem nie ma problemu o charakterze systemowym – nie ma potrzeby nowej regulacji.

– Nikt nie przedstawił żadnych badań świadczących o tym, że w tym zakresie mamy do czynienia z poważnym problemem. A wprowadzenie takiej rewolucji powinno być oparte na gruntownych badaniach – uważa Bednarek.

Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy, że zmiana jest jednak konieczna, bo ściśle wiąże się z nowym modelem postępowania karnego, jaki ma zostać wdrożony do sytemu prawnego.

– Dodanie art. 168a k.p.k. ma bezpośredni związek z rozszerzeniem zasady kontradyktoryjności, przejawiającym się scedowaniem na strony ciężaru pozyskiwania i przeprowadzania dowodów przed sądem – wyjaśnia Patrycja Loose, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości.

Niektórzy z prawników podkreślają jednak, że proponowane zmiany zamiast korzyści przyniosą szkody – głównie dla pokrzywdzonych przestępstwami.

– Wprowadzenie art. 168a k.p.k., dotyczącego wyłącznie dowodów uzyskanych za pomocą czynu zabronionego, jest jedynie ozdobnikiem i sprawia wrażenie oderwanego od praktyki. Funkcja gwarancyjna procesu karnego powinna chronić obywatela przed nadmierną ingerencją organów państwa w jego prawa i wolności obywatelskie. Jeżeli nie zmienimy całej filozofii postępowania karnego i praktyki funkcjonowania policji i prokuratury, samo wprowadzenie projektowanego przepisu nic nie da, a potencjalnie może zaszkodzić w ściganiu poważnych przestępstw – akcentuje Zbigniew Krüger, adwokat w Kancelarii Krüger & Partnerzy Adwokaci i Radcy Prawni, członek Europejskiego Stowarzyszenia Adwokatów Karnistów (European Criminal Bar Association).

I wskazuje, że obserwując obecną praktykę w zakresie przeszukań, można mieć duże wątpliwości, czy forsowana zmiana ma sens.

– W Polsce przeszukania może dokonać także policjant na podstawie legitymacji służbowej, które to przeszukanie zatwierdza potem prokurator. W swojej praktyce miałem przypadek, kiedy młody chłopak został zatrzymany za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków (skręta), policjant przyjął to jako podstawę uzasadnionego podejrzenia popełnienia przez niego innego przestępstwa – posiadania narkotyków w domu, i dokonał przeszukania na podstawie okazania legitymacji służbowej.

Pomijając fakt, że nie był to przypadek niecierpiący zwłoki, to oczywiście w domu chłopaka nie znaleziono żadnych narkotyków. Na pierwszy rzut oka w takich okolicznościach postanowienie o zatwierdzeniu przeszukania nie powinno zostać wydane. Prokurator zatwierdził przeszukanie, bo policja odnalazła pliki muzyczne i gry komputerowe, które mogły naruszać prawa autorskie – opowiada adwokat.

Jego zdaniem opisywany przepis nie będzie wcale skierowany przeciwko organom takim jak policja, tajne służby czy prokuratura, ale przeciwko pozyskiwaniu dowodów np. przez samych pokrzywdzonych.

– O jakich czynach zabronionych może być mowa w praktyce? Przecież nikt nikogo nie przesłuchuje za pomocą tortur czy bicia, a przypadki, o których było ostatnio głośno, skutecznych przesłuchań w porze nocnej przez CBA, powinny podlegać odrzuceniu na podstawie istniejącego art. 171 par. 7 k.p.k., stanowiącego, że wyjaśnienia, zeznania oraz oświadczenia złożone w warunkach wyłączających swobodę wypowiedzi – a za takie należy uznać długotrwałe przesłuchania w porze nocnej – nie mogą stanowić dowodu – wskazuje mecenas Krüger.



Bez dowodu i szans

Tym samym praktyczne znaczenie przepisu ograniczać się będzie np. do pominięcia dokumentów pozyskanych przez pokrzywdzonego lub inne osoby przy naruszeniu czy to tajemnicy korespondencji, czy miru domowego.

– W przypadku niektórych przestępstw mogą to być jedyne dowody. Zwróćmy uwagę, że zdarzało się, że przestępstwa związane z pornografią dziecięcą były wykrywane w pierwszej kolejności przez grupy internautów i hakerów, a uzyskane przez nich dowody były przekazywane policji. Uzyskanie informacji o działaniach osób rozpowszechniających pornografię dziecięcą wiązało się jednak z włamaniem do ich sieci teleinformatycznej.

Tym samym gdyby w życie wszedł art. 168a, takie dowody nie mogłyby zostać wykorzystane. Nie można by było zastosować nawet instytucji stanu wyższej konieczności, która uchylałaby winę – wskazuje Krüger.

– Wyobraźmy sobie, że zebrane przez prywatnego detektywa zdjęcia świadczą o popełnieniu przestępstwa wykorzystywania seksualnego dzieci. Taki dowód nie będzie mógł także zostać przyjęty – wtóruje prokurator Bednarek.

Inni z oskarżycieli publicznych hamują jednak emocje kolegów.

– Dowód uzyskany przez np. detektywa nie jest a priori dowodem uzyskanym z czynu niedozwolonego. Musiałby się on np. włamać do mieszkania sprawcy lub do jego komputera. Niedopuszczalne będą tylko te dowody, które uzyskane zostały za pomocą czynu zabronionego, a więc przestępstwa. Jeżeli detektyw uzyska dowód, nie łamiąc prawa (np. od ofiary lub innego świadka czy nawet swojego informatora) – nie będzie przeszkód, aby dowód dopuścić – przekonuje dr Alfred Staszak, prokurator okręgowy w Zielonej Górze.

Podkreśla, że przepis ma charakter gwarancyjny i wyraźnie wskazuje na priorytet praw obywatelskich nad interesem jednostkowego postępowania.

Zdaniem niektórych ekspertów wspomnianym wątpliwościom winna jest zbyt lakoniczna redakcja przepisu.

– Wprowadza on radykalny zakaz wykorzystania dowodu uzyskanego za pomocą czynu zabronionego, który nie przewiduje żadnych wyjątków. Został on przedstawiony w jednym zdaniu i tak naprawdę nie wiadomo, jak będzie stosowany przez sądy. Nie jest wykluczone, że orzecznictwo podejdzie do tego racjonalnie, np. opierając się na stanie wyższej konieczności jako kontratypie – okoliczności wyłączającej bezprawność. Z drugiej strony trudno jest legitymizować ewidentne łamanie prawa i akceptować przestępstwa w celu wykrywania sprawców innych przestępstw. Ta kwestia powinna być uregulowana, ale chyba jednak trochę szerzej – podkreśla prokurator Cezary Kąkol.

Jak zwraca uwagę, projekt nie wyjaśnia też, czy stwierdzenie zaistnienia czynu zabronionego będzie następowało w ramach swobodnej oceny dowodów dokonywanej przez sąd, czy też będzie musiało zostać stwierdzone innym rozstrzygnięciem (np. wyrokiem, postanowieniem o umorzeniu postępowania).

Pozytywy

Niektórzy karniści wskazują jednak, że zalety tego rozwiązania przeważają nad wadami. I są zbieżne z linią orzeczniczą polskich sądów.

– W doktrynie część osób dopuszczała szerszą możliwość korzystania z dowodów zdobytych nielegalnie, twierdząc, że bezwzględne przestrzeganie przez organa ścigania obowiązku lojalnego postępowania w stosunku do sprawcy przestępstwa czyniłoby ich działania zupełnie bezskutecznymi. Tajne, skryte, a także podstępne działania organów ścigania są realizacją zasady równości broni wobec sprawców przestępstw, również działających z ukrycia, tajnie, a często także podstępnie – argumentuje doktor Marcin Warchoł, wicedyrektor Instytutu Prawa Karnego na Uniwersytecie Warszawskim.

Podkreśla, że przeważające jest jednak stanowisko odmienne, zabraniające korzystania z tego rodzaju dowodów, a zaproponowana przez komisję zmiana wychodzi naprzeciw praktyce orzeczniczej.

W tym zakresie przełomowe było postanowienie Sądu Najwyższego w sprawie I KZP 6/07, gdzie postanowiono, że uzyskane w czasie kontroli operacyjnej dowody popełnienia przestępstw przez osobę inną niż objęta postanowieniem o zarządzeniu kontroli operacyjnej albo popełnionych wprawdzie przez osobę nim objętą, ale dotyczące przestępstw innych niż wskazane w tym postanowieniu, mogą być wykorzystane w postępowaniu przed sądem, pod warunkiem że zostanie wyrażona następcza zgoda sądu na przeprowadzenie kontroli operacyjnej.

– Zdecydowanie zostało to potwierdzone w postanowieniu Sądu Najwyższego z 30 listopada 2010 r. (sygn. akt III KK 152/10), zgodnie z którym „niezachowanie określonych w art. 19a (dot. zgody następczej) ustawowych warunków dopuszczalności przeprowadzenia czynności operacyjno-rozpoznawczych uniemożliwia w procesie karnym wykorzystanie uzyskanego w ich trakcie materiału dowodowego” – wyjaśnia doktor Warchoł.

Tym samym jego zdaniem proponowany przepis jest jak najbardziej słuszny. Dowodzenie winy nie może bowiem odbywać się w sposób niezgodny z prawem.

– Projektowany art. 168a k.p.k. potwierdza tę zasadę. Ma on charakter gwarancyjny, stanowiąc kompromis między takimi prawami obywatelskimi, jak np. ochrona prywatności czy tajemnicy komunikowania się, a ustaleniem prawdy w procesie. Do tej prawdy nie można dochodzić za wszelką cenę. Osiągnięcie dyrektywy prawdy jest możliwe za pomocą faktów ustalonych w sposób legalny. Łamanie przepisów normujących poszukiwanie i uzyskiwanie dowodów niweczy konstytucyjną ochronę praw obywatelskich – puentuje dr Warchoł.


System amerykański bardziej restrykcyjny niż polski

Piotr Schramm, adwokat i wspólnik w kancelarii GESSEL

Zatrute drzewo to sposób gromadzenia materiałów pierwotnych, niezgodny z normami, a jego owoce to ustalenia dalsze, niejako dodatkowe, uzyskane przy okazji. Amerykanie wiedzą, że jeśli w sprawie naruszone zostają normy prawne, to niemożliwe do wykorzystania są nie tylko dowody uzyskane w ten sposób bezpośrednio, ale także jakiekolwiek inne, pośrednie, uzyskane w ramach niezgodnych z prawem czynności.

Doktryna owoców z zatrutego drzewa kształtowała się w USA od lat dwudziestych XX wieku. W głośnym procesie w sprawie Silverthorne Lumber Co. Inc. versus United States Sąd Najwyższy USA wypowiedział się zdecydowanie przeciw możliwości wykorzystania obciążającego materiału dowodowego, ksiąg rachunkowych spółki, gdy przeszukanie jej biur i odebranie dokumentów było bezprawne. Czwarta poprawka gwarantuje nie tylko zakaz wykorzystania tak zebranych dowodów, ale również zakaz dalej idący co do korzystania z nich w jakimkolwiek zakresie, w tym do dalszego budowania podstaw oskarżenia. Skoro drzewo było zatrute, takie są również jego owoce.

W polskim systemie w zasadzie przyjmuje się dopuszczalność wykorzystania owoców z zatrutego drzewa, ale nie samego drzewa. To godziłoby w bezpieczeństwo i gwarancję praw obywateli. System amerykański pozostaje bardziej restrykcyjny, ale znów niemiecki czy angielski jest zbliżony do polskiego.