Wygrana przed Sądem Najwyższym jest niemal tak prawdopodobna jak zwycięstwo biało-czerwonych na mundialu w Brazylii. A jednak adwokaci skargi piszą, w obawie przed niezadowolonym klientem.
Sposób załatwienia spraw cywilnych przez Sąd Najwyższy / DGP
Tylko dziesięć procent wnoszonych skarg kasacyjnych prowadzi do uchylenia zaskarżonego orzeczenia. Ponad połowa z nich odpada już na wstępie, podczas przedsądu. Kolejnych trzysta (na kilka tysięcy wpływających) SN oddala.
– Takie dane świadczą o wielu nieprawidłowościach – uważa prof. Marek Chmaj ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Oznacza to bowiem, że w dużej mierze do SN wpływają skargi, które od początku nie miały racji bytu. Klienci chcą jednak walczyć do końca i tego oczekują od swoich pełnomocników. Zapominają jednak, że skarga kasacyjna nie jest kolejnym środkiem odwoławczym, lecz drogą do uchylenia prawomocnego orzeczenia w wyjątkowych przypadkach.
Adwokaci zaś, zarówno odmawiając sporządzenia skargi, w którą nie wierzą, jak i wnosząc ją wbrew sobie, mogą się spodziewać kłopotów dyscyplinarnych.
– Wśród klientów rozprzestrzenia się roszczeniowa postawa. Nie rozumieją, że nie wszystkie sprawy są do wygrania. Często adwokat mówi klientowi: jest możliwośc wniesienia skargi kasacyjnej, ale nie wiadomo, czy będzie uwzględniona. A to obraca się przeciwko niemu, bo nie wygrywa – przyznaje adwokat Andrzej Siemiński, doradca prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej.

Ograniczenia

Ustawodawca stara się, by skarg kasacyjnych było jak najmniej. Dlatego też nie można jej złożyć samodzielnie. W niektórych rodzajach spraw nie można z niej skorzystać wcale. Zgodnie bowiem z art. 3982 par. 1 k.p.c. skarga jest niedopuszczalna w sprawach o prawa majątkowe, w których wartość przedmiotu zaskarżenia jest niższa niż 50 tys. zł, a w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych – niższa niż 10 tys. zł.
Nie można jej również wnieść m.in. w sprawach: o rozwód, separację, alimenty, czynsz najmu lub dzierżawy oraz o naruszenie posiadania, a także tych dotyczących kar porządkowych, świadectwa pracy i roszczeń z tym związanych.
Okazuje się jednak, że możliwość wniesienia skargi to nawet nie połowa sukcesu. Trzeba ją jeszcze umiejętnie sporządzić, a tu zaczynają się schody. Problemy dotyczą głównie podnoszonych zarzutów. Pełnomocnikom umyka czasem, że skargę kasacyjną można oprzeć tylko na naruszeniu prawa materialnego przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie oraz przepisów postępowania, jeżeli uchybienie to mogło wpłynąć na wynik sprawy.
– Przy pisaniu skargi kasacyjnej nie można się odnosić do nieprawidłowości sądu I i II instancji, które polegały na nieprawidłowościach w ustaleniach faktycznych. Bada się tylko prawo, które stosował sąd – przypomina adwokat Anisa Gnacikowska, sekretarz prawniczy Naczelnej Rady Adwokackiej.
Stan faktyczny sprawy powinien być bezspornie ustalony przez sądy I i II instancji.
– Nieprzestrzeganie tej zasady często skazuje skargę na oddalenie – przyznaje mec. Gnacikowska.



W ogniu dyscyplinarek

Duży wpływ na taką liczbę nietrafionych skarg ma to, że adwokaci obawiają się odmówić klientowi z uwagi na ryzyko postępowania dyscyplinarnego.
– Jego wszczęcie jest bezpłatne, więc klienci korzystają z tej drogi bez oporów i wnoszą zawiadomienie o popełnieniu przewinienia dyscyplinarnego i naruszenia kodeksu etyki – przyznaje mec. Gnacikowska.
Dodaje, że najczęściej postępowania dyscyplinarne za odmowę wniesienia skargi kasacyjnej mają adwokaci ustanawiani z urzędu. Jeżeli bowiem informują klienta, że nie widzą podstaw do kasacji, często stają się jego wrogiem.
– Dlatego wielu adwokatów z urzędu woli narazić się na odrzucenie kasacji, niż odmówić jej wniesienia. W tym pierwszym przypadku mają lepsze wytłumaczenie – przyznaje adwokat Andrzej Siemiński.
Z pomocą przychodzi pełnomocnikom z urzędu sam SN. W jednej z uchwał (sygn. akt III CZP 14/00) stwierdził, że adwokat ustanowiony dla strony przez sąd może odmówić sporządzenia skargi, jeżeli byłaby ona niedopuszczalna lub oczywiście bezzasadna.

Wyodrębnienie grona kasatorów miałoby być korzystne głównie dla samych stron

Zdaniem SN, odmowa z przyczyn merytorycznych nie jest więc nieudzieleniem pomocy prawnej. Pełnomocnik powinien z pełnym wykorzystaniem wiedzy fachowej ocenić, czy kasacja przysługuje i czy nie byłaby oczywiście bezzasadna.
Zgodnie z art. 118 kodeksu postępowania cywilnego, jeżeli nie znajdzie podstaw do jej wniesienia, jest zobowiązany niezwłocznie zawiadomić o tym pisemnie stronę oraz sąd i przedstawić opinię o braku podstaw do wniesienia skargi. Ma na to 2 tygodnie od dnia zawiadomienia go o wyznaczeniu do tej sprawy.
Są jednak dwa straszaki: jeżeli opinia nie zostanie sporządzona z zachowaniem zasad należytej staranności, sąd zawiadomi o tym korporację – adwokacką bądź radcowską. Ponadto jeśli klient udowodni, że w wyniku odmowy sporządzenia skargi poniósł szkodę, będzie mógł dochodzić odszkodowania.
Problem ten badał również Europejski Trybunał Praw Człowieka (sprawy nr: 8932/05, 59519/00). Uznał, że odmowa pełnomocnika powinna być doręczona klientowi w rozsądnym terminie, aby miał czas na znalezienie innego adwokata czy radcy prawnego do reprezentowania go przed SN lub by mógł złożyć wniosek o wniesienie skargi przez rzecznika praw obywatelskich lub prokuratora generalnego.
Często jednak pełnomocnicy ulegają i piszą kasacje. To zapewnia im chwilowy spokój ze strony klienta, ale też grozi postępowaniem dyscyplinarnym w wyniku informacji wychodzącej z SN – za wniesienie bezsensownej skargi. Zgodnie bowiem z art. 3986 par. 4 k.p.c. o odrzuceniu skargi kasacyjnej niespełniającej wymagań SN zawiadamia właściwy organ samorządu zawodowego, do którego należy pełnomocnik.
– Gdy wniesiona skarga będzie oczywiście bezzasadna, może być wdrożone postępowanie dyscyplinarne – zauważa prof. Zbigniew Ćwiąkalski, adwokat, partner w kancelarii T. Studnicki, K. Płeszka, Z. Ćwiąkalski, J. Górski.
– Poszczególne rady adwokackie różnie postępują z takimi zawiadomieniami. Przeważnie wzywają adwokata przynajmniej do złożenia wyjaśnień – wskazuje mec. Siemiński.
I przyznaje, że problem ten dotyczy czasem nawet dużych nazwisk adwokackich.

Zawód dla odważnych

Trzeba więc umieć odmawiać. Zgodnie z par. 57 kodeksu etyki adwokackiej, jeżeli adwokat uzna, że wniesienie skargi kasacyjnej w prowadzonej przez niego sprawie z wyboru lub z urzędu jest prawnie lub faktycznie bezzasadne, a klient z tym stanowiskiem się nie zgadza, powinien bez zbędnej zwłoki wypowiedzieć pełnomocnictwo.
– Wnoszenie bezzasadnych skarg narusza reputację prawnika i naraża klienta na koszty z tym związane. Ta ocena powinna mieć charakter merytoryczny. Jeżeli prawnik uważa, że nie ma podstaw do wniesienia skargi, powinien o tym klienta poinformować nawet na piśmie – tłumaczy prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
Jak stwierdził bowiem SN (sygn. akt C. III 50/33), ,,adwokat nie jest wyłącznie ślepym wykonawcą udzielonych mu przez stronę zleceń, ale jest – i na tym głównie polega jego zadanie – jej doradcą prawnym”.
– Klient może się zdecydować i powiedzieć: liczę się z tymi kosztami i graniczącą z pewnością przegraną, chcę mieć jednak czyste sumienie i wnieść skargę. Wtedy wszystko zależy od tego, na ile adwokat chce pisać bzdury do sądu, kiedy nie widzi podstaw – wskazuje mec. Gnacikowska.
– Ja bardzo szanuję swoje nazwisko i jeżeli mam napisać coś, co jest sprzeczne z naukami, które pobrałam, z praktyką i orzecznictwem, to mówię mojemu klientowi, że nie znajduję uzasadnienia. Szkoda wynagrodzenia za moją pracę i mojej pracy, bo nie będzie z tego efektu – dodaje.
Pisanie bezzasadnych skarg pod naciskiem klienta podważa także obraz pełnomocnika w oczach samego SN. Prawnicy jednak próbują, licząc, że skarga „zaskoczy”: w końcu prawo to nie matematyka, są różne stanowiska, różne opinie na temat jednego zdania w przepisie.
– Niewykluczone, że inny adwokat mógłby znaleźć podstawę do napisania składnej skargi kasacyjnej. Wiedza adwokatów też nie jest równa – przyznaje mec. Gnacikowska.

Kasacja dla najlepszych

Sąd Najwyższy już parę lat temu podnosił, że do sądu wpływa za dużo mało fachowych skarg kasacyjnych. Zaproponował więc ograniczenie kręgu pełnomocników mogących stawać przed SN. Wyodrębnienie kasatorów miałoby być korzystne przede wszystkim dla samych stron. Pomysł ten jednak nie spodobał się korporacjom.
– Nie ma żadnych obiektywnych kryteriów pozwalających określić, czy ktoś może sporządzać skargę, czy nie – przekonuje radca prawny Jan Łoziński, wiceprezes Krajowej Izby Radców Prawnych.
W połowie ubiegłego roku SN wyszedł z propozycją nowelizacji prawa o adwokaturze, o radcach prawnych, kodeksu postępowania cywilnego, karnego oraz innych ustaw. Podkreślił, że sądownictwo kasacyjne ma swoją specyfikę, która wymaga szczególnej wiedzy i biegłości.
Proponuje, by listy pełnomocników uprawnionych do występowania przed SN prowadziły organy samorządów zawodowych. Na taką listę mógłby zostać wpisany adwokat czy radca, który przeszedłby pomyślnie kolokwium oraz ocenę swojego doświadczenia przez specjalną komisję.
– Nie wyobrażam sobie wykonania tej propozycji – uważa mec. Siemiński.