Sąd w Dzierżoniowie (Dolnośląskie) wymierzył - na wniosek prokuratora - zbyt krótki zakaz stadionowy skazanemu kibicowi. Orzekł rok, podczas gdy najniższy dopuszczalny przez prawo czas to dwa lata. Dlatego Sąd Najwyższy zwrócił w środę sprawę do poprawki.

Latem 2011 r. 27-letni Krzysztof S. wdarł się w Bielawie na teren boiska podczas trzecioligowego meczu piłkarskiego między miejscową Bielawianką a Lechią Dzierżoniów, krzycząc: "Jude raus!".

Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych stanowi, że osoba wdzierająca się na teren, na którym rozgrywane są zawody sportowe podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 3 lat. Kodeks karny przewiduje też karę pozbawienia wolności do lat 3 za publiczne znieważenie grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej.

W marcu tego roku Sąd Rejonowy w Dzierżoniowie - w drodze poddania się karze i bez rozprawy - skazał S. za oba te przestępstwa na łączną karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz wymierzył zakaz stadionowy na rok. Wniosek o wymierzenie środka karnego w takiej wysokości złożył prokurator, a sąd to uwzględnił.

Kasację do SN w tej sprawie złożył prokurator generalny, wskazując że dopuszczalny okres, na jaki można wymierzyć zakaz stadionowy, wynosi od 2 do 6 lat. Zdaniem Andrzeja Seremeta, który wnosił o zwrot sprawy dzierżoniowskiemu sądowi, doszło zatem do "rażącego naruszenia prawa".

Jerzy Engelking z Prokuratury Generalnej powiedział w SN, że jeśli sąd ma do czynienia z błędnym wnioskiem prokuratury co do poddania się karze przez oskarżonego, jego obowiązkiem jest rozpatrzeć sprawę w normalnym procesie.

Trzyosobowy skład SN uznał kasację za "oczywiście zasadną", a błąd sądu za rażący, skoro przeoczył on, że minimalny okres zakazu stadionowego to dwa lata.

Stwierdzenie rażącego naruszenia prawa może oznaczać odpowiedzialność dyscyplinarną prokuratora i sędziego z tej sprawy.