Dopóki nie zostaną uściślone przepisy dotyczące nadzoru nad spółkami z udziałem państwa, dopóty będą pojawiały się nieprawidłowości. Nepotyzm i zawieranie nietrafionych umów to pokłosie mało precyzyjnego prawa.
Co może rada nadzorcza / DGP
Obecnie spółki, których udziałowcem lub akcjonariuszem jest państwo, a więc my wszyscy, podlegają takiemu samemu zakresowi nadzoru, jak spółki prywatne. Dotyczą ich więc przede wszystkim regulacje ustawy z 15 września 2000 r. – Kodeks spółek handlowych (k.s.h., Dz.U. z 2000 r. nr 94, poz. 1037 z późn. zm.).
Problem polega na tym, że są one niezwykle lakoniczne i na dużym poziomie uogólnienia. Prawo pozwala, by szczegółowe zapisy nadzoru umieścić w umowach bądź statutach spółek. To jednak możliwość, nie konieczność, więc wiele podmiotów po prostu z tego nie korzysta.

Brakuje szlabanów

– Artykuł 219 i 382 k.s.h. – z których pierwszy dotyczy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, a drugi spółki akcyjnej – mówią, że rada nadzorcza sprawuje stały nadzór nad działalnością spółki we wszystkich jej dziedzinach. Brzmi pięknie. Niestety, są to zapisy tak ogólne, że tak naprawdę nic z nich nie wynika.
Wiele osób zostaje członkami rad nadzorczych i do końca nie wie, czym powinno się zajmować. Kodeks spółek handlowych wymienia jeszcze kilka obowiązków.
Problem polega na tym, że mają one charakter raczej techniczny, a nie nadzorczy – tłumaczy radca prawny Agnieszka Lisak z kancelarii Lex Consulting, która przez kilka lat zasiadała w radzie nadzorczej jednej ze spółek z udziałem Skarbu Państwa.
Zdaniem naszej rozmówczyni prawo powinno nakładać obowiązek szczegółowego określania praw i obowiązków członków rad nadzorczych w regulaminach spółek.
Największą bolączką jest brak zakazów, więc wiele nieracjonalnych działań członków zarządu znajduje umocowanie w prawie. To z kolei nie pozwala radzie nadzorczej skutecznie podejmować działań dyscyplinujących.

By ubiegać się o członkostwo w radzie nadzorczej jakiejkolwiek spółki z udziałem Skarbu Państwa, należy:
● mieć wykształcenie wyższe,
● legitymować się co najmniej trzyletnim doświadczeniem zawodowym na stanowiskach pracy związanych z działalnością gospodarczą, finansową, obsługą prawną, zarządzaniem lub nadzorem właścicielskim,
● zdać egzamin dla kandydatów. Przeprowadza go komisja powołana przez ministra Skarbu Państwa. Egzamin w części pisemnej i ustnej sprawdza wiedzę i predyspozycje kandydata do pracy w radzie nadzorczej. Pozytywny wynik egzaminu oznacza wpisanie do bazy kandydatów na członków rad nadzorczych.


Widać to na przykładzie prób zwalczania nepotyzmu. Brak przepisów zakazujących zatrudniania w spółkach członków rodzin osób zasiadających w radach nadzorczych lub zarządzie utrudnia walkę z tym zjawiskiem.
– Co z tego, że jako członek rady nadzorczej wykryję, że prezes zatrudnił bliskich w spółce, skoro pojawia się tu uzasadnione skądinąd pytanie: a gdzie jest paragraf, który zabraniałby tego typu praktyk? – zauważa Lisak.
Podobnie jest w przypadku zawierania przez spółkę różnego rodzaju umów. Co prawda podlegają one badaniu przez biegłego rewidenta, ale w obecnym stanie prawnym okazuje się, że taka analiza jest cząstkowa.
– Jeżeli przykładowo ze spółki zostaną wytransferowane pieniądze do zaprzyjaźnionej firmy tytułem usługi consultingowej, to biegłego będzie interesować jedynie to, czy operacja została prawidłowo zaksięgowana. Nie bada on natomiast umowy według kryterium celowościowego – stwierdza Lisak.
Brzmienie prawa sugeruje również, że najważniejszym zadaniem rady nadzorczej jest ocena rocznego sprawozdania z działalności spółki. Przygotowuje je zarząd.
– Jeżeli w spółce dochodzi do nieprawidłowości, to zarząd – co oczywiste – nigdy nie opisze tego w swoim sprawozdaniu. Tak więc choćby członkowie rady pięć razy przeczytali taki dokument, to na pewno w ten sposób nie wykryją żadnych nieprawidłowości – uważa Agnieszka Lisak. Dlatego zdaniem Agnieszki Zwierzyńskiej, adwokat z kancelarii Stopczyk i Mikulski, przepisy powinny promować inne instrumenty kontroli, a tak nie jest.



Dobrać lepsze kadry

Innym problemem, na który uwagę zwracają eksperci, jest powoływanie konkretnych osób do rad nadzorczych.
– By w pełni wykorzystywać możliwości kontrolne rady nadzorczej, muszą w niej zasiadać ludzie prezentujący wysoką wiedzę merytoryczną – mówi Andrzej S. Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów.
Jego zdaniem obecne procedury nie zawsze to gwarantują.

Członkowie rad nadzorczych nie do końca wiedzą, czym mają się zajmować

– Egzamin na kandydata na członka rad nadzorczych w spółkach z udziałem Skarbu Państwa zdaje się tylko raz i to wystarcza na całą karierę. Po latach, kiedy prawo zmieniło się wielokrotnie, swojej wiedzy nie trzeba weryfikować. To absurd – ocenia nasz rozmówca.
Sławomir Jakszuk z kancelarii prof. Marka Wierzbowskiego przyznaje, że dostrzega potrzebę, by ktoś pochylił się nad umiejętnościami kandydatów na członków nadzorczych.
– Wybór odpowiednich ludzi to sedno problemu z nadzorem – przekonuje.
Sposobem na poprawę sytuacji mogłoby być wprowadzenie któregoś z rozwiązań z powodzeniem funkcjonującego w zagranicznych systemach. Może to być komitet nominacyjny złożony z autorytetów, który opiniowałby kandydatów na członków rad nadzorczych. Innym wyjściem jest stworzenie krajowego funduszu majątkowego, którzy przejąłby od poszczególnych ministerstw wykonywanie praw właścicielskich w stosunku do spółek.
I to menedżerowie z tego funduszu wybieraliby członków rad nadzorczych.
– Możemy nie powoływać do życia żadnej z tych instytucji. Pamiętajmy jednak, że bez tego nic się w sprawowaniu nadzoru nie zmieni – twierdzi Natowski.

Podchody ministerstwa

Potrzebę uszczegółowienia przepisów dotyczących nadzoru dostrzega także ministerstwo Skarbu Państwa, które od kilku lat przymierza się do stworzenia kompleksowych regulacji. Na razie bezskutecznie.
Pierwsze podejście miało miejsce w 2004 r., kiedy realizując zalecenia pokontrolne Najwyższej Izby Kontroli (NIK), ówczesny minister Skarbu Państwa wprowadził „Zasady nadzoru właścicielskiego nad spółkami z udziałem Skarbu Państwa oraz innymi państwowymi osobami prawnymi”. NIK skrytykował jednak ten dokument, wykazując podmiotowe i przedmiotowe braki regulacji.
Najnowsza wersja zasad nadzoru została opracowana przez ministra Skarbu Państwa w 2010 r.
– Bez wątpienia jest to spory postęp w porównaniu z tym, co było wcześniej. Widać właściwe tendencje. Niestety, w mojej ocenie w tych zasadach występuje za dużo pojęć niedookreślonych: nadzoruje, kontroluje, opiniuje, monitoruje. Nadal brakuje konkretnych wskazówek dla organów nadzorczych, co i jak kontrolować – podkreśla Agnieszka Lisak.
Zawodność zasad sprawia, że resort skarbu chce uregulować część opisywanych zagadnień w drodze ustawy. Pierwszą próbę podjęto w lecie 2007 r. Zmiana rządu doprowadziła jednak do rychłego upadku pomysłu zmian.
Teraz ministerstwo wraca do zagadnienia i przygotowuje projekt ustawy o nadzorze i uprawnieniach Skarbu Państwa. Przepisy mają stanowić uzupełnienie dla regulacji k.s.h. Na razie nie wiadomo, kiedy wejdą w życie, ponieważ projekt dopiero oczekuje na umieszczenie w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów.
– Uchwalenie aktu umożliwi wprowadzenie jednolitych i efektywnych mechanizmów wykonywania przez Skarb Państwa uprawnień korporacyjnych ma na celu zagwarantowanie skutecznych procedur konkursowych do rad nadzorczych i zarządów, a przez to tworzenie odpolitycznionej i dobrze postrzeganej przez rynek kadry menedżerskiej w spółkach Skarbu Państwa – tłumaczy motywacje zmian Renata Wielgos z biura prasowego ministerstwa.