Sąd rejonowy wymierzył mężczyźnie w procesie karnym grzywnę 700 zł z zastrzeżeniem, że jeżeli nie zapłaci, kara zostanie zamieniona na 35 dni pozbawienia wolności. Skazany zapłacił 600 zł. W tej sytuacji sąd zarządził wykonanie kary 5 dni pozbawienia wolności. Kiedy mężczyzna trafił do aresztu, był roztrzęsiony i nie udzielał odpowiedzi na pytania. Lekarza jednak to nie zaniepokoiło. Skazanego umieszczono w pojedynczej celi. Po pewnym czasie strażnik znalazł jego ciało wiszące na pasku od spodni.

Wdowa po osadzonym w imieniu swego syna wniosła powództwo do sądu okręgowego, żądając 1 mln zł odszkodowania od Skarbu Państwa za znaczne pogorszenie ich sytuacji życiowej oraz renty w wysokości 3 tys. zł miesięcznie. Sąd jednak oddalił jej powództwo.
Orzekł, że funkcjonariusze aresztu nie naruszyli prawa. Poza tym sąd nie dostrzegł związku przyczynowego między śmiercią skazanego a zachowaniem strażników, uznał bowiem, że samobójstwo nie jest typowym i przewidywalnym skutkiem umieszczenia skazanego samego w celi.
Sąd II instancji zasądził od Skarbu Państwa 70 tys. zł oraz rentę w kwocie 500 zł miesięcznie. Uznał bowiem, że funkcjonariusze nie zapewnili skazanemu bezpieczeństwa, a między jego śmiercią a ich zaniechaniem zachodzi związek przyczynowy.
Od tego rozstrzygnięcia kasację wniósł Skarb Państwa. Sąd Najwyższy stwierdził, że codzienne życie osoby pozbawionej wolności powinno pozostawać pod kontrolą strażników.
Sędziowie przyznali też, że istnieje oczywisty związek między zaniechaniem kontroli skazanego, który wymagał pomocy psychiatry, a zamachem samobójczym.
Powiązania te można traktować jako spodziewane w zwykłej kolejności rzeczy, a więc niebędące jedynie rezultatem wyjątkowego zbiegu okoliczności.

Wyrok Sądu Najwyższego z 22 lutego 2012 r., sygn. akt IV CSK 290/11.