Mieszkańcy protestują przeciwko zniesieniu sądów rejonowych. Uważają, że reforma obniży prestiż ich miast, a nie rozładuje zatorów. W najbliższym czasie do Trybunału Konstytucyjnego wpływie wniosek Krajowej Rady Sądownictwa o zbadanie legalności przepisów uprawniających ministra sprawiedliwości do tworzenia i znoszenia sądów w drodze rozporządzenia.
– Z art. 6 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności wynika, że państwo powinno tworzyć sąd w drodze ustawy – mówi Stanisław Dąbrowski, pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Wspomniany artykuł przewiduje, że każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły i bezstronny sąd ustanowiony ustawą.
– Możliwość zniesienia aż 1/3 ogólnej liczby sądów rejonowych w drodze rozporządzenia budzi poważne wątpliwości natury prawnej, tak więc wniosek o zbadanie konstytucyjności będzie całkowicie słuszny – podkreśla senator Henryk Cioch, profesor kierujący Katedrą Prawa Cywilnego Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jak podkreśla, tak poważna reforma nie może być prowadzona poza kontrolą Sejmu i Senatu.
Struktura sądów powszechnych / DGP

Protesty społeczności

Wniosek do TK jest związany z trwającymi w Ministerstwie Sprawiedliwości pracami nad zniesieniem 122 z 321 sądów rejonowych na terenie kraju. W ich miejsce mają 1 lipca 2012 r. powstać zamiejscowe wydziały większych sądów rejonowych zlokalizowanych obecnie w sąsiednich miejscowościach. Zreorganizowane mają zostać jednostki zatrudniające do 14 sędziów (włącznie).
Zaplanowana przez ministra sprawiedliwości reforma zrodziła protesty społeczne. W niedzielę przed Sądem Rejonowym w Sochaczewie odbyła się kilkusetosobowa demonstracja w obronie tej instytucji.
– Wczoraj burmistrz złożył również w Ministerstwie Sprawiedliwości list protestacyjny wraz z petycją i podpisami 20 tys. mieszkańców powiatu – podkreśla mówi Grażyna Gajda z sochaczewskiego Społecznego Komitetu Obrony Sądu.
To niejedyna akcja protestacyjna mieszkańców i lokalnych władz. W różnej formie odbyły się one także we Włodawie, Bolesławcu, Olecku, Kościerzynie, Hrubieszowie, Opolu Lubelskim, Sopocie, Krasnystawie, Lęborku, Grajewie, Leżajsku i wielu innych miastach. Zaniepokojeni zmianami obywatele obawiają się, że zniesienie sądów znacząco obniży prestiż ich miast, nie dając w zamian zauważalnych korzyści. Niektórzy z protestujących plany ministerstwa odczytują w jednoznaczny sposób – po sądzie może przyjść czas na likwidację prokuratur rejonowych czy powiatowych komend policji.
– Z projektu rozporządzenia ministra wynika, że w Leżajsku zostaną tylko wydziały karny, cywilny oraz rodzinny i nieletnich jako wydziały zamiejscowe Sądu Rejonowego w Łańcucie. Nie wiadomo, co z wydziałem ksiąg wieczystych – zauważa Tomasz Kuczma, prezes Sądu Rejonowego w Leżajsku.

Zmiana, nie likwidacja

Ministerstwo Sprawiedliwości studzi emocje i uspokaja twierdząc, że w wyniku reorganizacji nie zostanie zamknięty żaden sąd.
– Po wejściu zmian w życie obywatele nie będą mieli trudności w dostępie do wymiaru sprawiedliwości. Wręcz przeciwnie – elastyczne wykorzystanie pracy sędziów przyczyni się do krótszego oczekiwania na rozstrzygnięcie spraw w sądach – podkreślał na jednym ze spotkań z samorządowcami minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.
Resort utrzymuje, że celem zmian organizacyjnych jest utworzenie dużych jednostek sądowych szczebla rejonowego. Dotychczasowe wydziały jednostek przewidzianych do likwidacji przekształcone zostaną w wydziały zamiejscowe (cywilny, karny, rodzinny i nieletnich oraz ksiąg wieczystych) sąsiednich, większych sądów. Ministerstwo podkreśla też z całą stanowczością, że wprowadzając reformę nie zamierza poszukiwać oszczędności, ale chce bardziej racjonalnie wykorzystać kadrę orzeczniczą.



Niesłuszne kryterium

I właśnie w bardziej racjonalne wykorzystanie sił sędziów nie wierzą oni sami. Najwięcej kontrowersji budzi wśród nich kryterium 14 etatów sędziowskich, które ma decydować o tym, czy sąd rejonowy uniknie przekształcenia w wydziały zamiejscowe.
– Najdziwniejsze jest to, że nie są brane pod uwagę inne aspekty, takie jak położenie sądu, wielkość powiatu, liczba rozpoznawanych spraw, czy liczba spraw przypadających na jednego sędziego – pokazuje Tomasz Kuczma.
Jak podkreśla w jego sądzie na jednego sędziego przypada średnio ponad 800 spraw w roku. Mimo to sąd jest przeznaczony do likwidacji.
– Dlatego sprawa każdego sądu powinna być oceniana indywidualnie – podkreśla Tomasz Kuczma.
O tym, że kryterium w postaci liczby sędziów jest sztucznym wskaźnikiem, jest przekonany również Piotr Maziarz, sędzia Sądu Rejonowego w Bochni.
– Działanie warunku 14 stanowisk sędziowskich powoduje uznanie za niewydolną jednostkę liczącą 10 sędziów, którzy załatwialiby np. 20 tys. spraw, zaś za dobrą jednostkę załatwiającą np. 15 tys. spraw, ale liczącą 15 sędziów. Bezwzględne stosowanie jednego tylko parametru może skutkować likwidacją niewielkich, ale skutecznych jednostek, co jest szkodliwe z punktu wiedzenia społecznego, a nawet niebezpieczne – podkreśla sędzia.

Obniżenie prestiżu

Przeciwnicy reformy organizacyjnej sądownictwa wskazują na jeszcze jedną konsekwencję planowanej reformy. Sąd rejonowy w miastach powiatowych to ważny czynnik kulturotwórczy. Wokół sądu tworzy się środowisko adwokatów, radców czy notariuszy. Sąd buduje także prestiż miejscowości i sprawia, że mniejsze miejscowości nie stają się zaściankami w stosunku do dużych metropolii.
– Zamknięcie sędziów wyłącznie w dużych sądach sprawi, że staną się oni anonimowymi funkcjonariuszami państwa. Sędzia w mniejszej miejscowości jest znany mieszkańcom osobiście. Swoim zachowaniem daje wzór innym obywatelom i kształtuje tym samym pozytywny wizerunek sądownictwa w oczach społeczeństwa – dodaje Stanisław Dąbrowski.
– Zgadzam się z tym, że trzeba racjonalizować zatrudnienie sędziów, ale nie trzeba od razu demontować sądów rejonowych. Możliwość swobodnego przerzucania sędziów pomiędzy sądami nie rozładuje zatorów w sądach, a tworzenie sądów molochów jest objawem słabości wymiaru sprawiedliwości – zauważa Marek Wójcik, sekretarz Związku Powiatów Polskich.
Sądy rejonowe dają dzisiaj zatrudnienie nie tylko sędziom i referendarzom sądowym, ale najczęściej także kilkudziesięciu dodatkowym osobom wykonującym zadania w jego strukturach administracyjnych.
– Projekt nie odnosi się do nich. Nie określa też statusu Zespołów Służby Kuratorskiej przy likwidowanych sądach. Mam wątpliwości, czy tworzenie jedynie wydziałów zamiejscowych nie będzie skutkowało rozwiązywaniem ich umów o pracę, a brak odpowiedniej kadry utrudni funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, w szczególności w części dotyczącej nadzorów i dozorów kuratorskich – mówi sędzia Rafał Puchalski z Sądu Rejonowego w Jarosławiu.
Mimo podnoszonych argumentów Ministerstwo Sprawiedliwości uważa, że przeprowadzenie reformy jest konieczne. Od opinii lokalnych społeczności może natomiast – zdaniem resortu – zależeć np. rozstrzygnięcie, czy znoszony sąd będzie podlegał pod większy sąd rejonowy w miejscowości X czy Y.