Organizacje skupiające przedsiębiorców nie złożyły w tym roku ani jednego odwołania, w którym kwestionowałyby specyfikacje przetargów. Tracą na tym przede wszystkim małe firmy.
Przepis art. 179 ust. 2 ustawy – Prawo zamówień publicznych (p.z.p.) miał służyć ochronie przedsiębiorców: w imieniu tych, którzy wolą nie skarżyć się otwarcie na warunki przetargów, występować miały organizacje zrzeszające firmy. Nie wolno im co prawda kwestionować wyników przetargu, ale mają pełne prawo podważać nieprawidłowo napisane ogłoszenie czy specyfikację istotnych warunków zamówienia i na tej podstawie składać odwołania do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO). Zamiarem ustawodawcy było, by podejmując taki krok nie broniły jednej konkretnej firmy, lecz występowały w imieniu całej branży i podważały postanowienia naruszające zasady uczciwej konkurencji.
Jak odwoływać się od wyniku przetargu / DGP
Prawo to pozostaje jednak na papierze. W tym roku organizacje przedsiębiorców nie złożyły ani jednego odwołania, a w ubiegłym skierowały do KIO tylko jedną sprawę.

Przetargi poza nurtem zainteresowań

– Rolą ogólnopolskich organizacji pracodawców jest przede wszystkim analiza systemowa i przedstawianie propozycji rozwiązywania poszczególnych problemów dotyczących rozwoju gospodarczego – deklaruje Piotr Rogowiecki, p.o. dyrektora departamentu dialogu społecznego pracodawców RP.
– W przypadku skierowania do nas przez przedsiębiorcę prośby o tego rodzaju interwencję w konkretnej sprawie, jesteśmy jednak gotowi do działania – zapewnia.
Również inna duża organizacja, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan twierdzi, że jej członkowie dotychczas nie sygnalizowali potrzeby składania takich odwołań.
– Przyznaję, że zagadnienia zamówień publicznych jeszcze do niedawna nie znajdowały się w głównym nurcie naszych zainteresowań, ale teraz to się zmieniło i prawdopodobnie będziemy korzystać także z tej możliwości – mówi Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Lewiatana. Zwraca przy tym uwagę, że zarzuty przedsiębiorców dotyczą często nie tyle złamania konkretnego przepisu, ile nieefektywnych działań zamawiających.
– Jeśli w skomplikowanym przetargu wyznaczany jest najkrótszy z możliwych terminów do składania ofert, to wiemy, że nie wygramy sprawy, chociaż postępowanie zamawiających jest nieracjonalne – tłumaczy.

Największych nie ma na liście

Aby móc złożyć odwołanie do KIO, organizacja musi wpierw wpisać się na specjalną listę prowadzoną przez prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. W tej chwili liczy ona 130 podmiotów, nie ma na niej jednak większości ogólnopolskich organizacji, również np. Lewiatana.
– Nie wykluczam, że niedługo będziemy starać się o taki wpis – zapowiada Mordasewicz.
Na liście organizacji uprawnionych do składania odwołań dominują lokalne izby gospodarcze. Z założenia to one miały przede wszystkim korzystać z uprawnienia, jakie daje art. 179 ust. 2 p.z.p.
– Małe firmy często zwyczajnie boją się, że składając odwołanie, podpadną zamawiającym i zostaną wyeliminowane z rynku. Aby uniknąć takiej sytuacji, miały je w tym zastępować właśnie organizacje skupiające przedsiębiorców – wyjaśnia Jarosław Jerzykowski, radca prawny w kancelarii Jerzykowski i Wspólnicy. Rzeczywiście, jeszcze przed kilkoma laty zdarzało się, że lokalne izby gospodarcze składały odwołania. Rekordowy pod tym względem był 2005 r., kiedy to wpłynęło ich aż 61. Dlaczego teraz jest inaczej?
– Powód wydaje się prozaiczny: pieniądze. Wysokość wpisu, jaki trzeba uiścić, zanim sprawa trafi na wokandę, wzrosła i wynosi dzisiaj od 7,5 tys. do 20 tys. zł. Dla małej organizacji to naprawdę niebagatelne kwoty – uważa Jerzykowski.
Z tą opinią zgadza się Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.
– Swego czasu zastanawiałem się nawet, czy organizacje nie mogłyby na ten cen pozyskać środków z funduszy europejskich. Wpisywałoby się to w unijną troskę o zachowanie zasad uczciwej konkurencji i wspieranie małych i średnich przedsiębiorstw. W żadnym z polskich programów operacyjnych nie przewidziano jednak działania, które umożliwiałoby zdobywanie środków na takie cele – mówi.



Jednemu szkodzi, drugiemu sprzyja

W zainteresowaniu organizacji skupiających mniejszych przedsiębiorców znajdują się przede wszystkim zamówienia o niższej wartości. I to może być kolejny powód, dla którego nie składają one odwołań. Od kilku lat poniżej tzw. progów unijnych (w zależności od rodzaju zamówienia i tego, kto organizuje przetarg, wynoszą one 125 tys., 193 tys. i 4,845 mln euro) odwołanie może dotyczyć jedynie kilku czynności. Organizacje w zasadzie mogą tu zakwestionować jedynie wybór niewłaściwego trybu lub nieprawidłowy opis sposobu dokonywania oceny spełniania warunków w przetargu. Opisu przedmiotu zamówienia – a tu przede wszystkim pojawiają się zarzuty naruszania zasad uczciwej konkurencji – w tańszych przetargach nie da się już podważyć. Tym większa jednak wydaje się rola dużych organizacji, które mogłyby kwestionować specyfikacje większych przetargów, co poprzez orzecznictwo mogłoby wywierać korzystny wpływ na cały rynek zamówień publicznych.
Nieoficjalnie mówi się jeszcze o jednym powodzie, który może odstraszać organizacje od składania odwołań.
– Jeden z naszych członków zwrócił nam uwagę, że parametry w pewnym przetargu w sposób ewidentny dyskryminują wiele firm. Okazało się jednak, że te same parametry dawały większą szansę na wygraną innemu naszemu członkowi. Skierowanie odwołania mogłoby więc wywołać konflikt – opowiada proszący o anonimowość członek władz jednej z izb gospodarczych.

2992 odwołania rozpatrzyła KIO w 2010 r., z czego tylko jedno zostało wniesione przez organizację

Izby mogą kształtować dobre postawy

Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych

Organizacje skupiające przedsiębiorców nierzadko są bardzo krytyczne wobec działań zamawiających. Tymczasem przepis, który daje im możliwość walki o prawa członków, pozostaje martwy. Nie zastanawia to pana?
Przepis stwarza jedynie możliwość. To, czy zostanie wykorzystana, zależy już wyłącznie od samych zainteresowanych. Nie chciałbym wypowiadać się w ich imieniu, być może jest tak, że formułowane przez nich zarzuty dotyczą działań zamawiających, które nie muszą być sprzeczne z przepisami. Podam przykład – uzasadniona w niektórych przypadkach krytyka stosowania ceny jako jedynego kryterium oceny ofert nie kwalifikuje się do złożenia odwołania. Pomijając bowiem szczególne sytuacje, takie jak dialog konkurencyjny, nie jest bowiem sprzeczna z prawem. Innymi słowy, krytyka dotyczy raczej niewykorzystywania szans, jakie stwarza prawo.
Skoro przepis jest martwy, to może należałoby z niego w ogóle zrezygnować?
Uważam, że jest potrzebny. Daje bowiem szanse, by organizacje skupiające przedsiębiorców kreowały dobre postawy zamawiających. Widząc konkretny problem powtarzający się w wielu przetargach, mogą rozwiązać go na drodze prawnej. Korzystny dla wykonawców wyrok staje się poważnym argumentem przy kolejnej, podobnej sprawie. W ten sposób organizacje mogą realnie walczyć z niezgodnymi z prawem praktykami.
Jednym z powodów, dla których nie korzystają z tego uprawnienia, mogą być wysokie koszty wpisu.
Nie mogę zgodzić się z tym argumentem. Trudno mi wyobrazić sobie, by izba zrzeszająca wielu przedsiębiorców nie była w stanie wysupłać 15 tys. zł w sprawie przetargu na dostawy i usługi o wartości milionów złotych. Tym bardziej że jeśli wygra sprawę, koszty te zostaną jej zwrócone. Zakładam zaś, że odwołania składane przez te organizacje co do zasady powinny dotyczyć spraw istotnych dla całej branży, w których mają one mocne argumenty i są przekonane o swych racjach.
Na liście widnieje 130 organizacji uprawnionych do składania odwołań. To dużo czy mało?
Sądzę, że dużo. Proszę pamiętać, że chodzi często o organizacje skupiające setki przedsiębiorców. Przy stosunkowo dużej liczbie uprawnionych tym bardziej dziwi, że żaden nie skorzystał w tym roku z prawa do złożenia odwołania. Nie chciałbym, aby zostało to odebrane jako nawoływanie prezesa UZP do składania odwołań, ale w mojej ocenie korzystanie z możliwości, jakie daje prawo w uzasadnionych sytuacjach, mogłoby wpłynąć pozytywnie na funkcjonowanie systemu zamówień publicznych w poszczególnych branżach, w szczególności kreować dobre wzorce postępowań zamawiających.