Ochrony dóbr osobistych domaga się coraz więcej osób. Wnoszą sprawy do sądu z powodu każdego doznanego dyskomfortu.
Prawo do ładnego widoku, prawo do ochrony tradycji rodzinnej oraz prawo do pochowania w przyszłości w wybranym przez siebie miejscu. To tylko przykłady dóbr osobistych, o ochronę których wystąpiły do sądu urażone osoby. Podobnych spraw jest coraz więcej. Według adwokata Andrzeja Michałowskiego to zjawisko można nazwać modą.
Pojęcie dobra osobistego / DGP
– Mam wrażenie, że niemal wszystko jest obecnie traktowane jak dobro osobiste – dodaje adwokat.
Dawniej o ochronę dóbr osobistych występowały do sądu zwykle znane osoby, które poczuły się urażone artykułem w plotkarskim czasopiśmie czy na portalu o takim właśnie charakterze. Wzrost prawnej świadomości społeczeństwa spowodował, że z podobnymi problemami do sądu zwracają się dziś także zwykli obywatele.

Sądowe rozszerzenie katalogu

W kodeksie cywilnym brakuje definicji dóbr osobistych.
– Przyjmuje się jednak, że są to wartości o charakterze niemajątkowym, ściśle związane z człowiekiem i decydujące o jego bycie oraz pozycji w społeczeństwie – wyjaśnia Piotr Dynowski, radca prawny z Kancelarii Bird & Bird.
Dodaje, że dobra osobiste są także wyrazem odrębności fizycznej i psychicznej oraz możliwości twórczych. Muszą być przy tym powszechnie uznane w społeczeństwie i akceptowane przez system prawny.
Ustawodawca, by nieco ułatwić sprawę sądom, wskazał w przepisach ( art. 23 i 24 k.c.) konkretne dobra osobiste, które należy chronić. Wśród nich znalazły się swoboda sumienia, cześć, nazwisko oraz imię. Katalog zawarty w ustawie nie jest jednak zamknięty. Sądy mogą go rozszerzać i rozstrzygać na korzyść osób, których dobra osobiste zostały naruszone niewymienione w ustawie. Osoba, która poczuła się urażona, musi więc przekonać sędziów, że jej dobra osobiste faktycznie zostały naruszone.
Udało się to np. kobiecie, która stwierdziła, że przedsiębiorstwo gospodarki komunalnej uraziło ją, ponieważ w miejscu, gdzie chciała zostać pochowana, złożono ciało mężczyzny. Dla kobiety wybrany plac miał olbrzymią wartość. Znajdował się on obok grobu rodziców, a dokładnie obok miejsca, w którym spoczęła jej matka. Sąd Najwyższy przyznał kobiecie rację, uznając, że dobrem osobistym jest prawo do pochowania w przyszłości własnych zwłok w wybranym przez siebie miejscu. Szczególnie jeśli w bliskim sąsiedztwie znajdują się groby bliskich.

Negatywne skutki dla stron

Nie wszystkie sprawy tak właśnie się kończą. Procesy w trybie art. 23 i 24 k.c. nie są bowiem antidotum na wszystkie problemy. Czasami może się nawet okazać, że wybór takiego trybu będzie miał negatywne skutki dla poszkodowanego. Z taką sytuacją w swojej praktyce spotkał się Andrzej Michałowski.
– Ostatnio przeciwnik domagał się ochrony dobra osobistego ładnego widoku, który mój klient miał zasłonić swoją zabudową. Ładny widok to jednak nie dobro osobiste, ale stan posiadania – opowiada adwokat.
Tak więc powód powinien był wszcząć proces posesoryjny i w tym trybie domagać się, aby sąd wydał pozwanemu np. zakaz wznoszenia zabudowań.
– Przeciwnik mojego klienta przegrał więc, a angażując się w spór o dobra osobiste, utracił termin na roszczenia posesoryjne – mówi Andrzej Michałowski.
Termin na dochodzenie praw w tym trybie jest bowiem dość krótki. Zgodnie z art. 344 par. 2 k.c. roszczenie wygasa, jeżeli nie będzie dochodzone w ciągu roku od chwili naruszenia.
Ponadto decydując się na wszczęcie procesu o naruszenie dóbr osobistych, powód powinien wziąć pod uwagę, że w przypadku przegranej będzie musiał zapłacić za pełnomocnika, który reprezentował stronę pozwaną.
– Strony jednak często o tym nie wiedzą. Należy podkreślić, że przegrany będzie musiał zapłacić wynagrodzenie przeciwnika nawet wtedy, gdy sąd zwolnił go od ponoszenia kosztów sądowych – mówi sędzia Waldemar Żurek.



Wyższy prestiż, wyższa sankcja

Zgodnie z prawem cywilnym, gdy sąd przyzna urażonej osobie rację, może ona żądać zaniechania działania, które narusza jej cześć lub honor.
– Co więcej, pokrzywdzony może żądać w sądzie cywilnym zadośćuczynienia pieniężnego oraz przekazania określonej kwoty na cel społeczny – wyjaśnia Tomasz Lustyk, adwokat prowadzący własną praktykę.
Osoby zachęcone sukcesami celebrytów powinny mieć na uwadze, iż nie dostaną takiego samego zadośćuczynienia jak gwiazdy.
– Nagłaśniane wyjątkowe sprawy nakręcają oczekiwania osób wstępujących na drogę sądową, ale szybko jest to jednak weryfikowane – komentuje Andrzej Michałowski.
On sam spotkał się z takimi przypadkami. Po tym jak prowadził sprawę o ochronę dóbr osobistych znanego aktora i wywalczył bardzo korzystne dla klienta rozstrzygnięcie, urażone osoby zaczęły się nagminnie do niego zwracać. Oczekiwały one takiego samego rezultatu finansowego, chociaż to, czy ich dobra naprawdę zostały naruszone, było kwestią dyskusyjną.
– Szybko jednak te osoby rezygnowały po uzyskaniu pełnych informacji o perspektywach ich osobistych roszczeń – wyjaśnia Andrzej Michałowski.
Wysokie sumy sądy zasądzają głównie wtedy, gdy chodzi o aktorów lub polityków.
Dowodem na to jest wyrok warszawskiego sądu okręgowego. Sprawa dotyczyła milionera Leszka Czarneckiego i jego żony Jolanty Pieńkowskiej-Czarneckiej (prezenterki). Wytoczyli oni sprawę portalom Pudelek.pl i Lansik.pl. Oba serwisy w sarkastyczny sposób opisywały m.in. relacje między małżonkami. Sąd zasądził 200 tysięcy złotych, którą to sumę portale mają przeznaczyć na dom samotnej matki. Zgodnie z uzasadnieniem wyroku im wyższy prestiż osób pomówionych, tym wyższa powinna być sankcja ekonomiczna.

Problemy w polskich sądach

Moda na pozwy o naruszenie dóbr osobistych to także duży problem dla sędziów.
– Polskie sądy nie lubią tych spraw – przyznaje Andrzej Michałowski.
Nawet jeśli sprawa już na pierwszy rzut oka nie wygląda poważnie, trzeba się nad nią pochylić. Sędzia musi się zastanowić, czy jest to pozew złożony przez typowego pieniacza, który ma już kilkadziesiąt spraw, czy dobra osobiste faktycznie zostały naruszone. Niektóre sprawy trwają latami, jak np. sprawa 23-letniej modelki, której wizerunek został wykorzystany do reklamy kosmetyku dla kobiet po 40. Mimo że dla wielu osób problem ten może się wydawać wydumany, dla modelki wykorzystanie jej fotografii w niewłaściwym kontekście faktycznie może być bardzo krzywdzące.
– W ten sposób został przecież zniszczony jej wizerunek w świecie modelek. Przy wielu kampaniach reklamowych dziewczyna nie zostanie już zatrudniona – mówi Waldemar Żurek.

Sposób na pieniaczy

Jest jednak prosty sposób, który może zdyscyplinować strony i odwieść je od wszczynania absurdalnych procesów. Co istotne – nie wymaga nawet zmiany przepisów. Wystarczy, że sądy będą wnikliwie badać wnioski o zwolnienie od kosztów sądowych i dołączane do nich oświadczenia o stanie majątkowym strony.
– Zdarzają się sytuacje, w których lepiej zwolnić stronę tylko z części opłaty sądowej. Dzięki temu poczuje ona, że wymiar sprawiedliwości nie jest darmową instytucją – mówi Waldemar Żurek.
W przeciwnym razie strony mogą nadużywać drogi sądowej do rozwiązywania wszelkich, nawet najbardziej błahych sporów.
To rozwiązanie z pewnością odniosłoby lepszy skutek niż zamknięcie znajdującego się w kodeksie cywilnym katalogu dóbr osobistych.
– Dookreślanie dóbr osobistych byłoby zaprzeczeniem indywidualizmu tych postępowań – ostrzega Andrzej Michałowski, według którego przepisów w ogóle nie trzeba zmieniać.
Jego zdaniem trwająca moda niebawem minie, a lawina spraw o dobra osobiste się zakończy.

Wysokie sumy są zasądzane głównie, gdy powodami są politycy lub aktorzy