Część mediów sporo miejsca poświęciła głosowaniu w sejmowej komisji – w jego wyniku art. 257 kodeksu karnego miałby treść bardziej „LGBT”. Cóż, „za” głosowali m.in. reprezentanci PiS.
Do treści: „Kto publicznie znieważa grupę ludności albo poszczególną osobę z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości lub z takich powodów narusza nietykalność cielesną inne osoby…” dopisano kolejne kategorie, w tym płeć, wiek (!), tożsamość płciową i orientację seksualną. I podniesiono pułap odsiadki z 3 do 5 lat.
Domysłom, czy PiS poparł pomysł nowelizacji przez roztargnienie czy z wyrachowania, nie ma końca. Posypały się też egzegezy, że: „To i tak nic nie zmieni”. Otóż zmieni i to zasadniczo – umożliwi np. prowadzenie wiarygodnych statystyk znieważań i naruszeń z uwzględnieniem spraw LGBT.
W cieniu rozważań o PiS ginie podstawowa kwestia – art. 257 jest dziwactwem moralnym, paragrafem prawnej ochrony społecznościowych baniek. W czasach, kiedy formułowano ten przepis, chodziło w istocie o ochronę katolików (obok przepisów o ochronie „uczuć religijnych”) oraz mniejszości narodowych i religijnych, w tym mniejszości żydowskiej. Skoro ładnie to wyglądało, to tak zostało – i pewne grupy ludności są bardziej chronione przed znieważaniem niż inne. Jeżeli, wypiwszy samogon, usiądę do Twittera i napiszę: „Wszyscy Romowie to złodzieje”, mogę stanąć przed sądem z rzeczonego paragrafu. Jeżeli napiszę: „Wszyscy geje to złodzieje” – art. 257 będzie nieczynny (wstyd zostanie, nie łączmy nigdy samogonu i Twittera!). Chyba że kodeks ulegnie nowelizacji i lista zostanie wydłużona. Wciąż jednak nie będzie na niej budowlańców ani internautów, ani osób z dysfunkcjami intelektualnymi, ani tych wysokich jak topola. Do czasu kolejnej nowelizacji. I tak dalej… Jest pewną pociechą, że jak ktoś się dobrze zakręci, to chroniony będzie mnóstwo razy – powiedzmy duchowny staruszek gej pochodzenia tatarskiego określający się jako kobieta.
Czas najwyższy odejść od ochrony godności osoby ludzkiej poprzez jej przynależność do grupy. Godność człowieka, po prostu, jest wystarczającą przesłanką prawną i moralną do ochrony przed znieważaniem, szarpaniem i hejtowaniem.