Centralne organy administracji państwowej i miasta starają się utrzymać przyjęte na ten rok plany inwestycyjne. Wykonawcy dopasowują oferty do możliwości zamawiających.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapewnia, że chce wykonać założony na ten rok plan, czyli ogłosić 25 nowych postępowań na budowę 350 km dróg. Swoje plany podtrzymują też PKP Polskie Linie Kolejowe. Takie same deklaracje składają samorządy i lokalnie działające zarządy dróg miejskich. Nieoficjalnie słyszymy, że firmy z branży budowlanej apelują do inwestorów o niewstrzymywanie przetargów. W przeciwnym razie wykonawcom może grozić utrata płynności, zwolnienia czy nawet upadłość.
Władze Warszawy zdecydowały, że żadnych cięć w inwestycjach nie będzie. Mimo że stolica szacuje spowodowany koronawirusem niedobór w dochodach na 1,5‒2 mld zł. ‒ Miasto musi się rozwijać. To też sposób na utrzymanie miejsc pracy na lokalnym ryku. Dlatego oszczędności szukamy np. wydatkach na promocję, eventy ‒ mówi Karolina Gałecka, rzecznik prasowy Urzędu m.st. Warszawy.
Ograniczeń w inwestycjach nie będzie też w Poznaniu, który podtrzymuje, że zrealizuje 12 projektów na łączną kwotę 2 mld zł. ‒ Z budżetu miasta zostanie przeznaczone 1,4 mld zł. Pozostała kwota będzie pochodziła ze środków unijnych ‒ wyjaśnia Daria Kulczewska z biura prasowego Urzędu Miasta Poznania.
O zachowanie planów inwestycyjnych walczą też inne miasta. W Krakowie wszystkie nowe projekty, co do których zostały już podjęte przygotowania, będą realizowane. Do takich należą m.in. linie tramwajowe na Azory i Górkę Narodową czy rozbudowa alei 29 listopada.
‒ Wstrzymaliśmy jednak realizację zadań polegających na rewitalizacji terenów zielonych czy przebudowie niektórych ulic. W miarę poprawy czy ustabilizowania się sytuacji ponownie będzie można wrócić do ich wykonania. Mamy świadomość, że jak wstrzymamy większość prac finansowanych przez miasto, to przyczynimy się do upadku firm ‒ wyjaśnia Małgorzata Tabaszewska z wydziału komunikacji społecznej w Krakowie.
Miasta nie kryją, że oczekują wsparcia od rządu. Liczą na zwrot przez rząd wydatków ponoszonych na walkę z koronawirusem, ale i wpływów utraconych w związku z wprowadzonymi ograniczeniami, np. ze sprzedaży biletów miejskich. Wtedy, jak mówią, inwestycje nie byłyby zagrożone.
Na razie z pomocą przychodzą wykonawcy, którzy starają się mieścić w kosztorysach. Przybywa nawet przetargów, które udaje się wręcz rozstrzygnąć poniżej zakładanej ceny. ‒ Od początku kwietnia otworzyliśmy kilka przetargów na roboty budowlane. Złożone przez wykonawców oferty są nawet o ponad 30 proc. niższe od szacowanej przez nas ceny inwestycji ‒ wylicza Agata Kaniewska, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu.
Nie jest to przypadek odosobniony. Podobne zjawisko jest obserwowane w całej Polsce. W Warszawie Zarząd Dróg Miejskich ogłosił w tym roku już 30 przetargów. Wszystkie udaje się rozstrzygnąć, bo poniżej kosztorysów często mieści się nie jedna, ale już nawet kilka złożonych ofert. Najlepsze są o 20‒30 proc. niższe niż wstępne wyceny. Tak było m.in. w przypadku przebudowy al. Jana Pawła II – umowa podpisana z firmą Balzola jest niższa aż o 4 mln od kosztorysu. Podobnie było w przetargu na dostawę wiat rowerowych w ramach budżetu obywatelskiego, gdzie najtańsza oferta jest o jedną trzecią niższa niż wycena.
‒ Obniżone ceny nie tyle pozwolą nam zrealizować więcej inwestycji, ile pozwolą nam je w ogóle zrealizować – w przypadku cen przekraczających posiadane przez nas środki byłoby w tej sytuacji niezmiernie trudne, aby rozstrzygnąć przetarg ‒ tłumaczy Mikołaj Pieńkos, naczelnik wydziału komunikacji społecznej ZDM Warszawa.
Podobny trend jest zauważalny w Krakowie, gdzie w dwóch ostatnich postępowaniach ceny złożonych ofert były niższe od szacunku średnio o jakieś 25 proc. ‒ To zwiastun tego, czego możemy się spodziewać w kolejnych postępowaniach ‒ mówi Małgorzata Tabaszewska.
Nic więc dziwnego, że miasta starają się wykorzystać nadarzającą się okazję.
Pojawia się jednak pytanie, skąd takie upusty ze strony oferentów. Powodów jest kilka. ‒ Ceny wielu surowców spadły w porównaniu z ubiegłym rokiem. W przypadku asfaltu czy stali mówimy nawet o ok. 20-proc. obniżkach. Tanieje też paliwo, a przez to i transport ‒ wymienia Wojciech Trojanowski, członek zarządu w spółce Strabag.
Do tego dochodzi coraz bardziej widoczne osłabienie po stronie inwestycji komercyjnych czy mieszkaniowych. Firmy próbują więc zbudować portfel, by przetrwać trudny czas. Tym samym są gotowe zrezygnować z części swojej marży, by tylko utrzymać ciągłość prac.
‒ Nie można zapominać o tym, że po tym, jak wiele przetargów nie doszło do skutku w ubiegłym roku, samorządy czy spółki centralne dosypały do budżetów na projekty zaplanowane na ten rok ‒ mówi Dariusz Blocher, prezes zarządu Budimeksu.
Firmy rezygnują z części swojej marży, by utrzymać ciągłość prac