Rozprawy oraz posiedzenia jawne zostały odwołane w sądach do dnia 31 marca br. Z kolei rozprawy przed Krajową Izbą Odwoławczą nie będą się odbywać do 27 marca. Nie oznacza to jednak, że nie trzeba pilnować terminów.
Nie ma wątpliwości, że epidemia ma charakter siły wyższej. Jednak do zawieszenia z mocy prawa biegu terminów procesowych konieczne jest również zaprzestanie czynności przez sąd, a do terminów materialnoprawnych niemożność dochodzenia spraw przed sądem. Formalnie natomiast w sądach, w związku z niebezpieczeństwem zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2, odwołane zostały jedynie rozprawy (z wyłączeniem spraw pilnych, np. w przedmiocie zastosowania i przedłużenia tymczasowego aresztowania). Oznacza to, że nie można w pełni bezpiecznie przyjąć, że terminy sądowe i materialnoprawne nie biegną. A to znaczy, że np. środki zaskarżenia muszą zostać wniesione w terminach wynikających z przepisów oraz że terminy przedawnienia mogłyby upłynąć.
– Skala utrudnień jest jednak ogromna. Wynika ona z kłopotów z dostępem do biur podawczych, zatłoczenia placówek pocztowych, ograniczenia pracy listonoszy. Dodatkowo problem może dotyczyć osób w grupie ryzyka. Moim zdaniem już dziś niewątpliwie istnieje sytuacja uzasadniająca przywrócenie terminu, ale to dotyczy wyłącznie terminów procesowych, a nie materialnoprawnych – tłumaczy prof. Maciej Gutowski, adwokat. Dodaje też, że w przypadkach wątpliwych doradzałby wniesienie środków zaskarżenia e-mailem do sądu i odwołanie do argumentacji zawartej w postanowieniu Sądu Najwyższego z 29 stycznia 2003 r. (sygn. akt I CZ 192/02).
Tymczasem Stowarzyszenie Adwokackie „Defensor Iuris” wystąpiło do ministra sprawiedliwości oraz prezydenta o wprowadzenie przepisów, które powodowałyby z mocy samego prawa zawieszenie biegu terminów ustawowych do czasu przywrócenia prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Jak przypominają adwokaci w art. 173 kodeksu postępowania cywilnego jest mowa o tym, że w razie wystąpienia siły wyższej zawieszenie następuje z mocy prawa z chwilą zaprzestania czynności przez sąd. Przepis ten jednak nie odnosi się do obecnej sytuacji, gdyż sądy mogą wykonywać czynności orzecznicze, a jedynie nie odbywają się rozprawy. Tymczasem, jak zaznacza stowarzyszenie, „obecnie osoby objęte kwarantanną nie mogą składać pism, nadto nie jest możliwym zapoznawanie się z aktami sądowymi. Powyższe czyni niemożliwym rzetelne wykonywanie czynności przez strony czy pełnomocników oraz obrońców”. Dlatego też, aby zapewnić stronom możliwość prawidłowego wykonywania czynności w sprawach, należy rozważyć zmiany w prawie.
Nie tylko w sądach podjęto działania mające pomóc w zapobieganiu rozprzestrzeniania się koronawirusa. Także w Krajowej Izbie Odwoławczej nie będą się odbywać rozprawy do 27 marca. I również w tym przypadku przedsiębiorcy muszą pamiętać, że odwołania muszą być wnoszone w terminach.
„Z uwagi na zaistniałą sytuację epidemiologiczną, związaną z ogłoszeniem przez Światową Organizację Zdrowia pandemii koronawirusa (wywołującego COVID-19) – prezes Urzędu Zamówień Publicznych oraz prezes Krajowej Izby Odwoławczej informują, że w okresie od dnia 16.03.2020 r. do dnia 27.03.2020 r. zawieszają organizację i rozpoznawanie spraw przed Krajową Izba Odwoławczą” – taki komunikat opublikowano w czwartek na stronie www.uzp.gov.pl. Wyznaczone na piątek posiedzenia jeszcze się odbyły. Kolejne już nie.
Teoretycznie KIO powinna rozpoznać odwołanie w ciągu 15 dni od momentu jego wniesienia. To jednak wyłącznie termin instrukcyjny, a jego niedochowanie w praktyce nie wywołuje żadnych konsekwencji. Oczywiście wydłuża to przetargi, niemniej jednak w sytuacji tak nadzwyczajnej wszyscy uczestnicy rynku zamówień publicznych muszą się liczyć z takimi konsekwencjami. Część zamawiających ze względu na zagrożenie koronawirusem sama wydłuża terminy składania ofert, niektórzy odwlekają ogłaszanie nowych przetargów.
Wykonawcy muszą jednak pamiętać, że zawieszenie działalności KIO nie oznacza wydłużenia terminów na wnoszenie nowych odwołań. Te muszą zostać dochowane, bo inaczej odwołanie nie zostanie rozpoznane.
Sekretariat KIO działa, dlatego odwołania przesyłane pocztą czy za pośrednictwem kuriera będą przyjmowane. UZP zachęca jednak do korzystania z drogi elektronicznej, żeby ograniczyć kontakt fizyczny. Wielu wykonawców i tak przesyła odwołania przez internet – w 2018 r. wniesiono w ten sposób 28 proc. odwołań. Część jednak nie używa kwalifikowanego podpisu elektronicznego, a jest on niezbędny do skorzystania z drogi elektronicznej.