Telefon. W słuchawce: „pozwano nas. Artykuł powstał kilka lat temu, nikt nie żądał nawet sprostowania. Teraz nas pozywają/oskarżają. Czy to przypadkiem nie przedawnione? Dlaczego mamy odpowiadać po tak długim czasie?”.
Wielu dziennikarzy, nawet z dużych, ogólnokrajowych redakcji, nieustanie zadaje mi te pytania. Wniosek? Nie wiedzą, jak wygląda kwestia odpowiedzialności za słowo w czasie. Jako wieloletni dziennikarz i adwokat dostrzegam potrzebę omówienia tego zjawiska. Nie jest ono bowiem tak oczywiste, jak się z pozoru wydaje. Zacznijmy jednak od instytucji sprostowania. W teorii jest to bowiem pierwsze narzędzie, z którego skorzysta niezadowolony z danej publikacji czytelnik/słuchacz/widz. Zgodnie z art. 31a ustawy – Prawo prasowe sprostowanie powinno zostać nadane w placówce pocztowej operatora pocztowego lub złożone w siedzibie odpowiedniej redakcji, na piśmie, w terminie nie dłuższym niż 21 dni od dnia opublikowania materiału prasowego. Sprostowanie nadesłane po terminie najprawdopodobniej nie zostanie opublikowane.
Czy to oznacza, że jeśli ktoś przez lata nie domagał się sprostowania, nie może iść później do sądu, a dziennikarz jest już „bezpieczny”? Oczywiście nie. Procesy – zarówno karne, jak i cywilne – przeciwko dziennikarzom (autorom materiałów, wydawcom, redaktorom naczelnym), nie wymagają bowiem wcześniejszego formalnego domagania się sprostowania. W sądach takich spraw jest bez liku.
Najgroźniejsze z punktu widzenia dziennikarza (bo w przypadku przegranej staje się przestępcą) są oczywiście procesy karne. Mam na myśli te z art. 212 i 216 kodeksu karnego, czyli dotyczące zniesławienia i znieważenia.
Zniesławienie i znieważenie to przestępstwa ścigane z prywatnego, a nie prokuratorskiego aktu oskarżenia, zatem w kwestii odpowiedzialności karnej w czasie zastosowanie znajdzie art. 101 par. 2 k.k. Zgodnie z nim karalność przestępstwa ściganego z oskarżenia prywatnego ustaje z upływem roku od czasu, gdy pokrzywdzony dowiedział się o osobie sprawcy przestępstwa, nie później jednak niż z upływem trzech lat od czasu jego popełnienia. Oznacza to, że jeśli ktoś od początku wiedział, kto jest sprawcą czynu, ale na walkę w sądzie zdecydował się dopiero po np. dwóch latach, nie doczeka się wyroku skazującego dziennikarza, lecz umorzenia postępowania z uwagi na przedawnienie karalności.
Nawet gdy dojdzie do objęcia przestępstwa prywatnoskargowego ściganiem z urzędu, to także wówczas należy stosować terminy przedawnienia określone w art. 101 par. 2 k.k. oraz z art. 102 k.k. Terminy te obowiązują bowiem również prokuratora.
Jeżeli w okresie wskazanym w kodeksie karnym dojdzie do wszczęcia postępowania przeciwko osobie, karalność popełnionego przez nią przestępstwa ulega przedawnieniu po pięciu latach od zakończenia tego okresu. To oznacza, że jeśli np. znamy sprawcę czynu i w ciągu roku zainicjujemy postępowanie karne wobec niego, to okres przedawnienia karalności czynu skończy się z upływem dodatkowych pięciu lat od momentu upływu pierwotnego terminu, czyli roku. W takiej sytuacji ukaranie dziennikarza nie będzie więc możliwe de facto dopiero po sześciu latach.
Inaczej kwestia wygląda na gruncie prawa cywilnego, a dokładnie regulacji dotyczących ochrony dóbr osobistych, bo to z nimi dziennikarze mają do czynienia najczęściej. Roszczenia w tym zakresie dzielą się na majątkowe (naprawienie szkody, zadośćuczynienie) i niemajątkowe (zaniechanie dalszych naruszeń, przeprosiny etc.). Terminy przedawnienia w stosunku do obu tych kategorii kształtują się różnie.
Opublikowania przeprosin czy usunięcia artykułu ze strony internetowej można domagać się zawsze. Kodeks cywilny mówi o tym, że przedawniają się jedynie roszczenia majątkowe. Zatem wnioskując a contrario, dochodzimy do wniosku, że niemajątkowe – już nie.
Inaczej sprawy wyglądają w przypadku roszczeń majątkowych. Te ulegają przedawnieniu z upływem trzech lat od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się, albo przy zachowaniu należytej staranności mógł się dowiedzieć, o szkodzie i o osobie zobowiązanej do jej naprawienia. Jednakże termin ten nie może być dłuższy niż 10 lat od dnia, w którym nastąpiło zdarzenie wywołujące szkodę. Wynika to z art. 4221 k.c., który reguluje kwestię przedawnienia roszczeń o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym. Jednakże w myśl par. 2 tego przepisu, jeżeli szkoda wynikła ze zbrodni lub występku, roszczenie o naprawienie szkody ulega przedawnieniu z upływem lat 20 od dnia popełnienia przestępstwa bez względu na to, kiedy poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia. 20-letni termin przedawnienia będzie miał zatem zastosowanie do roszczeń majątkowych w przypadku wcześniejszego uzyskania skazującego wyroku przeciwko dziennikarzowi. W takiej bowiem sytuacji możemy mieć do czynienia ze szkodą wynikłą z występku. Ustalenia sądu karnego są wiążące dla sądu w postępowaniu cywilnym.
Oczywiście dokonując analizy odpowiedzialności cywilnej dziennikarzy za słowo, nie wolno zapominać o kwestii związanej z przerwaniem biegu przedawnienia. Zgodnie z art. 123 par. 1 k.c. bieg przedawnienia przerywa się:
  • przez każdą czynność przed sądem lub innym organem powołanym do rozpoznawania spraw lub egzekwowania roszczeń danego rodzaju albo przed sądem polubownym, przedsięwziętą bezpośrednio w celu dochodzenia lub ustalenia albo zaspokojenia lub zabezpieczenia roszczenia;
  • przez uznanie roszczenia przez osobę, przeciwko której roszczenie przysługuje;
  • przez wszczęcie mediacji.
Jeżeli w trakcie biegu terminu przedawnienia dojdzie do którejś z wyżej wymienionych czynności, to zgodnie z art. 124 par. 1 k.c. termin biegnie na nowo. To oznacza, że np. jeśli w ostatnim dniu trzyletniego terminu przedawnienia roszczenia o odszkodowanie wszczęte zostaną mediacje – termin przedawnienia wydłuży się o kolejne trzy lata.
W niektórych przypadkach pociągnięcia dziennikarza do odpowiedzialności… możliwe będzie zawsze. Tam, gdzie w grę wchodzą roszczenia pieniężne – odpowiedzialność co do zasady kiedyś się skończy. Od publikacji artykułu mogą jednak upłynąć bardzo długie lata. Żeby samodzielnie odpowiedzieć sobie na pytanie, do kiedy trwa odpowiedzialność za słowo, czy też w praktyce za daną publikację, nie wystarczy sięgnąć do przepisu, który wskazuje termin przedawnienia. Patrzeć należy szerzej, zaglądając również do innych przepisów – mając przy tym na względzie charakter sprawy (karna/cywilna), charakter roszczenia (majątkowe/niemajątkowe), kwestię ewentualnego przerwania biegu przedawnienia.