Izba Dyscyplinarna SN przekazała wczoraj do ponownego rozpoznania w korporacyjnym wyższym sądzie dyscyplinarnym sprawę radcy prawnej, która zarzucała koledze po fachu powoływanie się na wpływy.
Spór powstał na kanwie sprawy w sądzie rejonowym w Piasecznie. Radca prawna złożyła wniosek o wyłączenie sędziego, tłumacząc, iż pełnomocnik strony przeciwnej (należący do tej samej korporacji), chwalił się posiadaniem „układów” w tym sądzie. Argumentem potwierdzającym inne niż tylko zawodowe relacje mecenasa z sędziami miała być zgoda na wywieszenie w sądzie plakatu reklamującego jego usługi mediacyjne. Obwiniona sytuację w jednostce opisała też mailowo do resortu sprawiedliwości.
Izbowy sąd dyscyplinarny uznał ją za winną naruszenia art. 38 ust. 1 i art. 50 ust. 1 Kodeksu Etyki Radcy Prawnego. Zdaniem sędziów I instancji prawniczka przekroczyła granice wolności słowa określone rzeczową potrzebą i złamała zasadę lojalności i koleżeństwa, zarzucając innemu radcy przestępstwo powoływania się na wpływy, zarówno w piśmie do sądu, jak i w wiadomości do ministerstwa. Za oba delikty ukarano ją karą łączną nagany.
Od tego orzeczenia odwołały się obie strony. Poszkodowany uważał, że kara jest niewspółmiernie niska i za każde naruszenie etyki obwiniona powinna zapłacić 10 tys. zł. Ona sama zaś wnosiła o uniewinnienie, zarzucając sądowi naruszenie zarówno prawa procesowego (oddalenie wniosków dowodowych obrony, oparcie się tylko na twierdzeniach pokrzywdzonego) jak i materialnego. W tym drugim zakresie chodziło o nieprawidłowe uznanie, że jej działanie wykraczało poza granice wolności słowa, mimo że było odpowiedzią na bezprawne w jej ocenie działanie pełnomocnika strony przeciwnej.
Wyższy sąd dyscyplinarny uznał, że mail skierowany do ministerstwa dotyczył nieprawidłowości w sądzie, nie zaś zachowania radcy prawnego i od tego zarzutu obwinioną uniewinnił. Podtrzymał jednak karę nagany za tezy przedstawione we wniosku o wyłączenie sędziego. Kasację znów złożyły obie strony, podnosząc podobne zarzuty jak przy odwołaniu od wyroku I instancji.
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego wnosił zaś o utrzymanie wyroku, wskazując, że postępowanie prowadzone było prawidłowo, a kara jest odpowiednia. Skład orzekający uznał jednak inaczej, uchylając wyrok i przekazując sprawę do ponownego rozpoznania wyższemu sądowi dyscyplinarnemu (Sygn. akt II DSI 71/19). W ustnych motywach wskazano na poważne nieprawidłowości w postępowaniu dowodowym.
Nie uwzględniono wniosków o przesłuchanie osób, wobec których pokrzywdzony miał się powoływać na wpływy, nie skonfrontowano ich z jego zeznaniami i nie oceniono wiarygodności. Nie został więc ustalony stan faktyczny, a więc bezzasadnie przyjęto, że słowa obwinionej wykraczały poza granice określone rzeczową potrzebą. Ponadto postanowienie o oddaleniu wniosków dowodowych nie zostało uzasadnione, nie wskazano nawet jego podstawy faktycznej, odwołując się jedynie do art. 170 ust. 1 pkt 2 kodeksu postępowania karnego, który jednak w swojej treści wskazuje dwie możliwe podstawy.
– Nie ma zgody na takie standardy. Nie tak ma wyglądać postępowanie – stwierdził wczoraj pełniący rolę sędziego sprawozdawcy Paweł Zubert.