Problemem praworządności w Polsce i na Węgrzech powinni zająć się szefowie państw i rządów krajów UE - oznajmił we wtorek szef frakcji EPL w PE Manfred Weber. Jak poinformował, zwrócił się w tej sprawie do przewodniczącego Rady Europejskiej Charles'a Michela.

"Dla mnie to prawdziwy skandal, że Rada Europejska nie dyskutuje na temat procedur z art. 7, które są na stole. To brak poszanowania traktatu lizbońskiego" - powiedział Weber na konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim w Strasburgu.

Przypomniał, że procedurę z art. 7 wobec Polski uruchomiła Komisja Europejska, a wobec Węgier Parlament Europejski, ale nie wyszła ona poza Radę UE, zrzeszającą ministrów państw członkowskich.

Poza przeprowadzeniem wysłuchań obu krajów Rada UE nie zdecydowała się na kolejny krok, czyli na stwierdzenie istnienia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez te państwa wartości unijnych. Potrzeba do tego poparcia czterech piątych unijnych stolic. Zdaniem dyplomatów takiej większości nie ma.

Gdyby jednak było inaczej, to później sprawa formalnie trafia na posiedzenie Rady Europejskiej, która musi być jednomyślna, jeśli miałoby dojść do nałożenia sankcji. Choć nie ma na to najmniejszej szansy (Polska i Węgry bronią się wzajemnie), to szef chadeków w PE wolałby, żeby doszło do tego kroku, nawet jeśli miałby on się okazać porażką.

"Nawet w USA są w stanie zdecydować się na impeachment. Może się to podobać lub nie, ale zdecydowali się na to. Doszli do jakiejś konkluzji" - mówił.

Mimo że w USA Partia Demokratyczna wszczęła procedurę prowadzącą do usunięcia z urzędu głowy państwa, w zeszłym tygodniu amerykański Senat odrzucił dwa artykuły impeachmentu Donalda Trumpa, w których zarzucano mu nadużycie władzy i utrudnianie pracy Kongresu.

Weber podkreślał, że Rada Europejska musi w końcu zacząć szanować fakt, że uruchomione zostały dwa postępowania z art. 7 przeciwko dwóm państwom członkowskim. "Rozwój wydarzeń w Polsce jest w krytycznej fazie. Nikt nie może powiedzieć, że go to nie interesuje, bo to, co się dzieje, jest naprawdę fundamentalne. Rada musi respektować art. 7 traktatu, musi zająć się tą sprawą. Na jednym z nadchodzących spotkań to musi być punkt programu. Poprosiłem Charles'a Michela, żeby położył te dwa przypadki na stole. Prawdopodobnie powinno być również głosowanie, aby doprowadzić te sprawy do finału" - oświadczył Weber.

Kolejny raz powtórzył, że dostęp do środków w ramach nowego wieloletniego budżetu UE powinien być powiązany z przestrzeganiem zasad praworządności. "Nie mogę powiedzieć ludziom, że będziemy wydawać pieniądze podatników na projekty w krajach, które nie mają niezależnego sądownictwa" - zaznaczył szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej w PE.

W wydanym we wtorek oświadczeniu przedstawiciele EPL ocenili, że podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę prawa zaostrzającego odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów prowadzi do dalszego pogarszania stanu praworządności. "Polska i Polacy są w sercu Europy. Dlatego sposób, w jaki polski rząd oddala Polskę od Europy i wartości, które ona reprezentuje, jest głęboko niepokojący. Polacy zasługują na coś lepszego" - oświadczyła europosłanka EPL zajmująca się praworządnością Roberta Metsola.

Szef delegacji PO w europarlamencie Andrzej Halicki chce, by Komisja Europejska skierowała ustawę w sprawie sędziów do Trybunału Sprawiedliwości UE i zwróciła się z wnioskiem o natychmiastowe wstrzymanie stosowania tego prawa. "Polscy sędziowie są sędziami europejskimi. Sędziowie broniący praworządności robią to nie tylko w interesie Polaków, ale także w interesie Europejczyków" - zaznaczył polityk Platformy.

"Żadne państwo członkowskie UE nie może stać bezczynnie, gdy sędziowie podlegają szykanom prawnym, robi się im problemy zawodowe i wylewa się na nich fala hejtu, w tym ze strony mediów publicznych" - dodał Halicki.

We wtorek wieczorem Parlament Europejski przeprowadzi kolejną debatę na temat stanu praworządności w Polsce. Poprzedni raz eurodeputowani rozmawiali na ten temat w styczniu.