- Za przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości sędziowie odpowiadają karnie - mówi dr hab. Jacek Zaleśny, Uniwersytet Warszawski.
dr hab. Jacek Zaleśny, Uniwersytet Warszawski fot. Wojtek Górski / DGP
Propozycja zaostrzenia odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów wywołała ogromną burzę. Projektodawcy tłumaczą, że wzorują się na rozwiązaniach funkcjonujących we Francji czy w Niemczech. Podkreślają, że proponowane przepisy są nawet łagodniejsze.
W Polsce przestępstwa popełnione w zakresie sądownictwa są już typizowane. Ciągle obowiązuje kodeks karny, w którego rozdziale XXX wymienione są przestępstwa przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Jeśli popełniają je sędziowie, to odpowiadają karnie.
Tymczasem rozszerza się katalog przewinień dyscyplinarnych w ten sposób, że sędzia ma być karany za bezpośrednie stosowanie konstytucji. Przecież na mocy art. 8 ustawy zasadniczej sędzia jest zobligowany do stosowania jej bezpośrednio w celu wymierzenia sprawiedliwości. To w okresie PRL – kiedy mimo obowiązywania konstytucji praktycznie nie była ona stosowana – sędzia był związany ustawą. Sędzia nie stosował konstytucji z 1952 r., bo miała ona charakter nie tyle normatywny, ile ideologiczny i jako taka mało nadawała się do bezpośredniego stosowania. Po 1989 r., a zwłaszcza od 1997 r., kiedy to uchwalono obecnie obowiązującą ustawę zasadniczą, sytuacja jest radykalnie odmienna. Nie ma wątpliwości, że każda regulacja zawarta w niej jest wzorcem prawnie wiążącym dla każdego, wzorcem, który promieniuje na całokształt stosunków prawnych, w tym stosunków realizowanych w sądach. Sędzia jest więc zobowiązany do jej stosowania, jeśli dostrzega konflikt pomiędzy regulacją ustawową, jakiej ma użyć, a postanowieniami konstytucyjnymi. Jeśli tego nie zrobi, to występuje przeciwko wymiarowi sprawiedliwości.
Są też przepisy mające wzmocnić apolityczność sędziów. Sformułowany wprost zakaz „rozważań politycznych”, „okazywania wrogości zasadom lub formie rządu Republiki” obowiązuje we Francji. Czym to się różni od projektowanego zakazu podejmowania uchwał na temat spraw politycznych czy składania pisemnych oświadczeń m.in. o wszelkich przejawach aktywności internetowej „dotyczącej spraw publicznych”?
Nie są to rozwiązania, na których powinniśmy się wzorować. Francuska ideologia republikanizmu została uformowana w okresie rewolucji z 1789 r. i do dzisiaj we Francji jest realizowana. Da się ją sprowadzić – odwołując się do fundamentalnych w tym zakresie badań prof. Jana Baszkiewicza – do idei zniszczenia tego, co nie wyszło, i na zgliszczach starego ponowienia aktu kreacji: utworzenia nowego człowieka, nowego społeczeństwa i właśnie Republiki jako zaprzeczenia monarchii. Rewolucyjność tego sposobu myślenia o państwie i zachodzących w nim stosunkach społecznych nie przystaje do polskiej rzeczywistości.
Kwestia apolityczności sędziów jest już uregulowana w polskim prawie. Zgodnie z obowiązującymi przepisami sędzia ma być nieskazitelnego charakteru i nie może prowadzić działalności, która jest nie do pogodzenia z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów. Nie ma żadnych przeciwwskazań, aby ścigać działalność sędziego w sieci, która jest nie do pogodzenia z sędziowską niezawisłością i apolitycznością i wszczynać postępowania dyscyplinarne czy karne.
Proponowane regulacje mogą natomiast kolidować z konstytucyjnym prawem do prywatności, skoro wymaga się od sędziego podania anonimowego nicku, pod którym występuje w sieci. Nie mówiąc już o tym, że wówczas występowanie pod internetowym pseudonimem traci jakąkolwiek rację bytu.
Teraz przedmiotem oceny jest to, czy aktywność sędziego koliduje z powagą sprawowanej funkcji, natomiast po ewentualnym wprowadzeniu zmian istotne nie będzie to, w jaki sposób sędzia się wypowiada, tylko na jaki temat. Wydaje się, że sankcjonowane mogłoby być jakiekolwiek zabranie głosu w sprawach publicznych.
Gdyby przyjąć taką interpretację, to wówczas mielibyśmy do czynienia z naruszeniem konstytucyjnego prawa do wypowiedzi. Sędzia oprócz tego, że jest sędzią, jest jeszcze człowiekiem, obywatelem i jako taki ma zagwarantowaną wolność wypowiedzi. Wszędzie tam, gdzie nie ma kolizji pomiędzy treścią wypowiedzi a godnością funkcji sędziego, prawo do wypowiedzi jest nienaruszalne.
Reasumując, projekt jest reakcją na zdarzenia, jakie mają miejsce w polskim sądownictwie, zdaniem niektórych uczestników stosunków prawnych – niepożądane. W tym kontekście symboliczne jest, że został on złożony w przeddzień rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, bo rzeczywiście, w szerokim zakresie czerpie z doktryny i praktyki komunistycznych stosunków władzy. Przywoływanie rozwiązań stosowanych na Zachodzie jest pewnego rodzaju ornamentyką, bo argumentacja, którą posługują się wnioskodawcy, bezpośrednio nawiązuje do tej, którą stosowano najpierw w czasie wprowadzania na ziemiach polskich komunistycznych stosunków władzy, a następnie w czasie stanu wojennego. Wówczas też mówiono, że kraj jest w stanie anarchii i trzeba przywrócić praworządność. I w uzasadnieniu projektu ustawy to samo mówią wnioskodawcy: że sądownictwo jest w stanie anarchii i trzeba przywrócić praworządność. I właśnie jest to tego rodzaju praworządność, którą wprowadzano w Polsce po 1944 r. i jest to tego rodzaju praworządność, o której pisał wówczas Stanisław Ehrlich: Sędziowie są niezawiśli, ale to nie oznacza, że są niezawiśli od wytycznych partii.