A konkretnie jeden z sędziów tego sądu. I tak się akurat składa, że jest to tzw. sędzia dobrozmianowy, na dodatek wiązany z aferą hejterską w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Ogłoszenie prezydenta o wolnych stanowiskach w Sądzie Najwyższym nie wymagało kontrasygnaty premiera, obecna Krajowa Rada Sądownictwa została wybrana zgodnie z konstytucją, a co za tym idzie – nie ma żadnych wątpliwości co do legalności powołań na urząd sędziego kandydatów przez nią wskazanych.
Takie wnioski płyną z lektury uzasadnienia postanowienia Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygn. akt I OZ 712/19). Zostało ono wydane w składzie jednoosobowym, w którym zasiadał powołany niedawno do NSA Rafał Stasikowski. Media swego czasu zwracały uwagę na to, w jak zawrotnym tempie rozwinęła się kariera tego sędziego po tym, jak do władzy doszedł PiS (w ciągu kilkunastu miesięcy awansował z katowickiego sądu rejonowego do jednego z dwóch najważniejszych sądów w Polsce, po drodze pełniąc jeszcze z woli ministra sprawiedliwości funkcję prezesa Sądu Okręgowego w Katowicach).
DGP
Na dodatek później pojawiły się informacje, że Stasikowski może być związany z grupą „Kasta”, która miała organizować i inspirować akcje hejterskie wymierzone wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Tymczasem omawiane postanowienie Stasikowski wydał na trzy dni przed tym, jak rzecznik dyscyplinarny NSA podjął w tej sprawie czynności wyjaśniające.

Skarga strony

Postanowienie przyklepujące wiele zmian wprowadzonych przez PiS w obszarze wymiaru sprawiedliwości zapadło na skutek skargi o wznowienie postępowania sądowego zakończonego postanowieniem NSA (sygn. akt I OZ 420/19). Argumentowano w jej uzasadnieniu, że zaskarżone orzeczenie zostało wydane przez osobę nieuprawnioną.
Chodziło o Przemysława Szustakiewicza, który objął urząd sędziego NSA po zaprzysiężeniu przez prezydenta w lutym 2019 r., zgodnie z uchwałą Krajowej Rady Sądownictwa z 8 listopada 2018 r. Skarżący wskazywali, że skoro konstytucja stanowi, że w skład KRS wchodzi czterech posłów, to tym samym na jej gruncie nie jest dopuszczalne, aby tenże Sejm wybierał również 15 sędziów wchodzących w skład tego organu. Ich zdaniem dokonanie takiego wyboru „prowadzi do upolitycznienia tego organu, a co za tym idzie, nie gwarantuje, że Krajowa Rada Sądownictwa będzie władna sprawować funkcję, o której mowa w art. 186 ust. 1 Konstytucji RP, tj. stać na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów”. Tak więc w opinii skarżących nie można uznać, aby sędzia Szustakiewicz uzyskał rekomendację tej rady, o której mowa w ustawie zasadniczej.
Z tymi argumentami nie zgodził się sędzia Stasikowski, do którego skarga trafiła.

Zdaniem sędziego

Uzasadnienie postanowienia odrzucającego skargę o wznowienie postępowania jest bardzo obszerne. Przywołane jest w nim m.in. orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, jednak wyłącznie to z okresu po 2015 r., kiedy to rządy w TK przejęli sędziowie wybrani przez PiS. Wskazano m.in. na wyrok trybunału, w którym uznał on, że nie ma procedury umożliwiającej wzruszanie czy kontrolowanie aktów wydanych w ramach wykonywania przez prezydenta jego prerogatyw (sygn. akt K 3/17). Powołano się również na orzeczenie TK, w którym to stwierdzono, że konstytucja nie określa, iż członkami KRS mogą być wyłącznie sędziowie wybierani przez sędziów (sygn. akt K 12/18).
Jeżeli zaś chodzi o orzecznictwo SN, to sędzia Stasikowski powołał się m.in. na głośną uchwałę pełnego składu Izby Dyscyplinarnej z kwietnia 2019 r. (sygn. akt II DSI 54/18). Wówczas to stwierdzono, że na status sędziego nie mają wpływu takie fakty, jak brak kontrasygnaty premiera na obwieszczeniu prezydenta o wolnych stanowiskach w SN czy sposób powołania KRS.
Biorąc to wszystko pod uwagę, NSA stwierdził, że „Analiza orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego skłania do wniosku, że osoba, która została powołana przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, w skład której wchodzi piętnastu sędziów wybranych przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej (…), nie jest osobą nieuprawnioną”, której udział w wydaniu orzeczenia pozwala żądać wznowienia postępowania.

We własnej sprawie

Pojawia się jednak pytanie, czy wydając to orzeczenie, sędzia Stasikowski nie orzekał niejako we własnej sprawie. Prawda bowiem jest taka, że jego droga do NSA była bliźniaczo podobna do tej, jaką odbył kwestionowany w skardze sędzia Szustakiewicz. Sędzia Stasikowski odebrał bowiem nominację od prezydenta kilkanaście dni po nim. Rekomendację od obecnej rady otrzymał zaś w lutym 2018 r.
– Można uznać, że sędzia Stasikowski pośrednio orzekł we własnej sprawie. Postanowienie, które wydał, wpływa bowiem – i to już w sposób bezpośredni – na ocenę prawidłowości jego powołania na urząd sędziego NSA – zauważa prof. Maciej Gutowski, adwokat. Jak dodaje, trudno byłoby się spodziewać, że sędzia Stasikowski wyda inne orzeczenie i w ten sposób zakwestionuje swój status. I zastanawia się, czy biorąc to wszystko pod uwagę, można mówić o tym, że skargę o wznowienie postępowania odrzucił sąd spełniający wymóg niezależności. – Można mieć co do tego poważne wątpliwości – kwituje mec. Gutowski.

Zamęt w orzecznictwie

Należy również wspomnieć, że omawiane orzeczenie wydane przez sędziego Stasikowskiego idzie pod prąd dotychczasowemu orzecznictwu NSA. Przynajmniej jeśli chodzi o podejście do KRS. Wszyscy chyba pamiętają, że to z NSA właśnie wyszły pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wyrażono w nich m.in. wątpliwości co do sposobu obsadzania sędziowskiej części KRS. NSA zastanawiał się, czy do naruszenia zasad państwa prawnego nie dochodzi, gdy przedstawiciele władzy sądowniczej w tym organie są wybierani przez władzę ustawodawczą.
DGP próbował skontaktować się z sędzią Rafałem Stasikowskim, jednak bezskutecznie. Z nieoficjalnych informacji wynika, że sędzia przebywa obecnie na urlopie.