Autor nie może sprzeciwić się przytaczaniu fragmentów tekstów, które wcześniej zostały opublikowane za jego zgodą – uznał Trybunał Sprawiedliwości UE.
Volker Beck, obywatel Niemiec, opublikował pod pseudonimem tekst dotyczący polityki karnej w zakresie przestępstw seksualnych wobec małoletnich. Ukazał się on w ramach zbioru wydanego w 1988 r. Wydawca zmienił tytuł rękopisu oraz skrócił jedno zdanie. Jeszcze w tym samym roku autor złożył skargę, domagając się od wydawcy opublikowania informacji o okolicznościach publikacji artkułu i twierdząc, że zmiany wypaczyły pierwotne znaczenie tekstu. W 1993 r. całkowicie zdystansował się od artykułu, a w następnym roku został członkiem niemieckiego parlamentu.
20 lat później, w 2013 r., tekst został odkryty w archiwum i przedstawiony Becko wi podczas kampanii wyborczej. 18 września 2013 r. polityk udostępnił go różnym redakcjom w celu wykazania, że w tekście wprowadzono zmiany, ale nie zgodził się na publikację ani oryginału, ani wersji zmienionej. Sam opublikował oba dokumenty na swojej stronie internetowej z zaznaczeniem, że dystansuje się od tekstu, oraz informacją, że jego publikacja nie była autoryzowana i została zafałszowana przez wydawcę wskutek swobodnej redakcji w podtytule i częściach tekstu.
Utwór opublikowany za zgodą autora jest uznawany za podany do publicznej wiadomości
Jednak dwa dni później portal informacyjny Spiegel Online opublikował tekst wskazujący, że Beck przez lata wprowadzał w błąd opinię publiczną, gdyż istotna treść rękopisu nie została zmieniona przez wydawcę. Na dowód dołączono też linki do obu dokumentów. Autor skierował sprawę do sądu, twierdząc, że narusza to jego prawa autorskie. Sądy dwóch instancji przyznały mu rację, jednak Spiegel Online wniósł skargę rewizyjną do Federalnego Trybunału Sprawiedliwości (najwyższy sąd w Niemczech). Ten, miał jednak wiele wątpliwości dotyczących interpretacji unijnej dyrektywy 2001/29/WE o prawach autorskich. Zadał więc TSUE aż 6 pytań prejudycjalnych, na które ten odpowiedział w minionym tygodniu.
Pierwsze dotyczyło tego, czy przepisy prawa UE dotyczące wyjątków lub ograniczeń praw autorskich pozostawiają ustawodawcy krajowemu pewien zakres swobody przy ich transpozycji do prawa krajowego. TSUE uznał, że tak, gdyż nie jest to harmonizacja zupełna. Kolejne dwa pytania dotyczyły relacji tych wyjątków lub ograniczeń dotyczących wyłącznego prawa autorów do zwielokrotniania i publikowania utworów oraz unijnej Karty praw podstawowych. Zdaniem TSUE art. 11 Karty wprowadzający wolność informacji i prasy nie może uzasadniać nieprzewidzianych w dyrektywie odstępstw i wyjątków od praw wyłącznych. Jednak wykładnia przyjęta przez sąd krajowy musi wyważyć prawa obu stron i zachować ich skuteczność (effet utile), zgodną z postanowieniami Karty.
Kolejne pytanie dotyczyło tego, czy publikacja na portalu internetowym może być uznana za „relacjonowanie aktualnych wydarzeń” przewidziane w dyrektywie i niewymagające pozwolenia autora, mimo że portal miał możliwość uzyskać taką zgodę? TSUE wskazał, że przepis krajowy zawężający możliwość powołania się na ten wyjątek tylko do sytuacji, gdy nie da się uzyskać zgody autora, jest sprzeczny z dyrektywą.
Wątpliwości FTS wzbudziła też definicja cytatu – czy można za taki uznać link do dokumentu, choć jego treść nie jest wkomponowana w oryginalny artykuł? Trybunał uznał, że tak. Ostatnią sporną kwestią było to, czy utwór opublikowany wcześniej za zgodą autora jest uznawany za podany do publicznej wiadomości (a więc może być cytowany). Również w tym przypadku TSUE odpowiedział twierdząco.

orzecznictwo

Wyrok TSUE z 29 lipca 2019 r., sygn. akt C 516/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia