Złożony do laski marszałkowskiej projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym w wersji przegłosowanej przez Sejm, a następnie Senat, nie zmienia żadnego przepisu ustawy o Sądzie Najwyższym.
I choć tytuł przyjmowanej ustawy zmieniono w ostatniej chwili, nie ulega wątpliwości, że naruszono zasady prawidłowej legislacji. W praktyce bowiem nie odbyły się trzy czytania nad projektem. Zmiany w nim wprowadzone spowodowały, że w trakcie sejmowej procedury powstał zupełnie inny dokument.
A było to tak, że w połowie kwietnia do marszałka Sejmu trafił poselski projekt dziewiątej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Wprost sprzeczny z konstytucją, gdyż przewidywał procedurę, w której prezydent mógłby wybrać pierwszego prezesa Sądu Najwyższego bez udziału zgromadzenia ogólnego sędziów SN (co jest wprost niezgodne z art. 183 ust. 3 konstytucji). Postanowiono także rozszerzyć uprawnienia Izby Dyscyplinarnej SN, która miałaby zajmować się uchylaniem sędziowskich immunitetów i w pierwszej, i w drugiej instancji.
Zmiany wprowadzone w projekcie spowodowały, że w trakcie sejmowej procedury powstał zupełnie inny dokument.
W toku pierwszego czytania projektodawcy z Prawa i Sprawiedliwości dostrzegli, że przygotowana przez nich ustawa byłaby niekonstytucyjna. Wykreślili więc większość przepisów. Projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym trafił do drugiego czytania, ale już nie zmieniał żadnego przepisu ustawy o Sądzie Najwyższym. Na kolejnym etapie postanowiono zmienić nazwę ustawy. W ten sposób Sejm uchwalił nowelizację ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Prawa o ustroju sądów administracyjnych złożoną do laski marszałkowskiej jako projekt nowelizacji ustawy o SN i niektórych innych ustaw. W historii polskiego parlamentaryzmu zdarzały się przypadki zmiany nazwy ustawy w toku prac legislacyjnych, lecz do tej pory był to wynik drobnych korekt sugerowanych przez sejmowych legislatorów, a nie wykarczowania przedstawionych w uzasadnieniu jako kluczowe przepisów. Legislacyjny potworek czeka właśnie na podpis głowy państwa.
Sama ustawa służyć ma, jak się wydaje, umorzeniu kilku postępowań przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Rodzimy ustawodawca postanowił, że od uchwał KRS w sprawach indywidualnych dotyczących powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego SN nie będzie przysługiwać odwołanie. A postępowanie już wszczęte i niezakończone należy umorzyć. To kazus kilku spraw zawisłych przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, w których prawnicy postanowili zakwestionować procedurę wyboru sędziów SN. NSA uznał, że do rozstrzygnięcia spraw niezbędna jest właściwa interpretacja prawa unijnego, o co poprosił w pytaniach prejudycjalnych TSUE.
O szczegółach nowelizacji czytaj na gazetaprawna.pl i w jutrzejszym tygodniku dla prenumeratorów Prawnik
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na podpis prezydenta