W środowisku sędziowskim nadal żywy jest temat ostatniego posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa. Ma to związek z podjętymi decyzjami personalnymi. A to dlatego, że w gronie osób wytypowanych do awansu znalazł się członek KRS (Maciej Nawacki) oraz sędzia od czterech lat przebywający na delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, czyli Paweł Zwolak.
Ten ostatni jest sędzią Sądu Rejonowego w Janowie Lubelskim. Już niedługo jednak może zmienić swoją jednostkę macierzystą i trafić do Sądu Okręgowego w Zamościu.
Tymczasem od lat mówi się o tym, że za sprawą długoletnich okresów spędzonych w MS sędziowie tracą kontakt z orzekaniem. Co ciekawe, zwolennikiem ustawowego ograniczenia czasu delegacji jest także sędzia Zwolak. Jak jednak zaznacza, przy obecnym modelu sprawowania zewnętrznego nadzoru administracyjnego przez ministra sprawiedliwości, takie rozwiązanie powinno być połączone z obowiązkiem odbycia delegacji przez każdego sędziego w okresie służby.
W korespondencji z DGP sędzia Zwolak nie udziela odpowiedzi na pytanie, czy po otrzymaniu awansu porzuci pracę w resorcie i zacznie orzekać w sądzie wyższego rzędu. Pojawiły się bowiem podejrzenia, że sędzia wcale nie zamierza rezygnować z lukratywnej posady w MS. A skoro tak to najważniejszą konsekwencją decyzji KRS będzie finansowa korzyść samego zainteresowanego.
Sędzia Zwolak nie bardzo chce też rozmawiać o zarzucie, jakoby awans był swego rodzaju nagrodą za jego zasługi dla MS.
– Nigdy nie słyszałem o takich zarzutach, także w stosunku do sędziów, którzy w okresie ostatnich prawie trzydziestu lat, będąc na delegacji do MS, awansowali do sądów wyższych instancji – podkreśla.
Czy ma tremę przed ewentualnym powrotem na salę rozpraw po tak długim okresie nieorzekania? – Nie wiem, nie byłem w podobnej sytuacji – odpowiada szczerze Zwolak. I znów kieruje uwagę na kolegów, którzy mają na swoim koncie dłuższą niż on karierę w resorcie.