Organy władzy publicznej powinny ze sobą współpracować, a ich działania powinny być przewidywalne. No i na wyrok nie powinno się czekać latami. Wiele osób pewnie myśli, że nie da się zbudować państwa, które by spełniało wszystkie te postulaty. Zaraz, krok po kroku, spróbuję udowodnić, w jak wielkim są błędzie.
Posłużę się konkretnym przykładem. Zupełnie przypadkowo mój wybór padł na wniosek złożony niedawno do Trybunału Konstytucyjnego przez Krajową Radę Sądownictwa. Rada skarży w nim przepisy, na podstawie których ukształtowano jej obecny skład. TK przyzwyczaił nas już do tego, że sprawy bliskie sercu partii obecnie rządzącej rozpatrywane są błyskawicznie. Mimo to trzeba przyznać, że w przypadku wniosku KRS tempo procedowania jest wręcz zabójcze. Pismo rady wpłynęło do trybunału 28 listopada, a już dwa dni później poznaliśmy termin rozprawy. I należy go określić jako więcej niż przyzwoity. Werdykt TK wyda za niecały miesiąc, 3 stycznia 2019 r. Postulat o przyśpieszeniu okresu oczekiwania na wyrok możemy więc odhaczyć.
Szybkość, z jaką TK zajął się wnioskiem KRS, jest dowodem także na to, że obecnie organy państwowe działają w sposób przewidywalny. Któż bowiem nie spodziewał się, że tak właśnie się stanie? Przewidywalny okazał się również skład, który już niedługo pochyli się nad wnioskiem KRS. Nie znalazł się w nim bowiem żaden sędzia, który swojego powołania do TK nie zawdzięczałby PiS. Przepisy dotyczące KRS oceniać będą: Julia Przyłębska, Grzegorz Jędrejek, Zbigniew Jędrzejewski, Michał Warciński i Andrzej Zielonacki. Przewodniczyć składowi orzekającemu będzie prezes Przyłębska, natomiast sprawozdawcą będzie Grzegorz Jędrejek.
Zaryzykuję tezę, że przewidywalny będzie również sam werdykt TK. Zwłaszcza że zarówno rządzący, jak i sam wnioskodawca nie ukrywają oczekiwań względem trybunału. Wyrok ma zamknąć usta tym, którzy krytykują nowy sposób wyłaniania sędziów do rady. Nic więc dziwnego, że minister sprawiedliwości wylewnie dziękował członkom KRS za decyzję o złożeniu wniosku.
Tym samym mamy więc dowód na spełnienie ostatniego z postulatów, tego o współpracy między organami państwa. Jeszcze niedawno przecież nikomu się nawet nie śniło o tak harmonijnej kooperacji ministra sprawiedliwości, Krajowej Rady Sądownictwa i Trybunału Konstytucyjnego.
Biorąc pod uwagę to wszystko, nie może dziwić, że politycy PiS nadal są przekonani o tym, że reforma wymiaru sprawiedliwości idzie w dobrym kierunku. Przecież wyroki, na których im zależy, wydawane są błyskawicznie, a ich treść jest więcej niż zadowalająca. A że w sądach powszechnych sytuacja jest odwrotna i zwykły Kowalski nadal przeżywa gehennę? Ot, szczegół, nad którym nie warto się rozwodzić.