Zgodnie z przepisami procedura ma trwać nie dłużej niż miesiąc. Sprawy skomplikowane powinny zajmować urzędnikom maksymalnie 3–4 miesiące. Zdarza się jednak, że jest to ponad rok
Cudzoziemiec, który chce w naszym kraju podjąć pracę lub studia, musi zalegalizować swój pobyt. Składa więc odpowiedni wniosek w wybranym przez siebie urzędzie wojewódzkim i potem otrzymuje stempel w paszporcie, na podstawie którego może przebywać tu legalnie. Ale nic więcej mu to nie daje.
– Jeśli cudzoziemiec wjeżdża do Polski po raz pierwszy i składa wniosek o legalizację pobytu, np. w związku z pracą, to przedłużanie się procedur skutkuje tym, że nie ma on za co żyć, bo nie może pracować. A pracodawca nie może go zatrudnić – wyjaśnia Jacek Białas, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Monika Fedorczuk, ekspertka Konfederacji Lewiatan, podkreśla, że wydłużająca się procedura powoduje niepewność również u firm. – Są takie branże, jak np. budownictwo czy turystyka, w których to, od kiedy zatrudniana osoba będzie mogła podjąć pracę, ma duże znaczenie – mówi.
Zdarzają się też sytuacje, gdy zagraniczni studenci składają wnioski o pobyt na początku roku akademickiego i dostają zezwolenie na pobyt dopiero na jego koniec. – Przez cały ten czas nie wiedzą, czy uzyskają zezwolenie pozwalające im na kontynuację studiów – podkreśla Jacek Białas.
– Legalizacja pobytu co do zasady nie jest sprawą skomplikowaną. Kiedy cudzoziemiec składa dokumenty i wszystko jest w porządku, powinno to iść sprawnie. Wystarczy wydać decyzję. Mogą być problemy w wypełnieniu wniosku, bo jest on długi i skomplikowany, ale to jednak nie powinno aż tak wydłużać procedur – uważa Białas.
Jego zdaniem urzędy wojewódzkie nie były przygotowane na rosnącą falę obcokrajowców, którzy chcą w Polsce legalizować pobyt, szczególnie obywateli Ukrainy. Ocenia, że można uprościć procedury, np. przez wprowadzenie zezwolenia na pracę w danej branży, a nie jak teraz u konkretnego pracodawcy.
W sprawie opóźnień do ministra spraw wewnętrznych i administracji o podjęcie działań wystąpił także rzecznik praw obywatelskich. Biuro prasowe MSWiA poinformowało nas, że minister polecił wojewodom, aby usprawnili procedury dotyczące legalizacji pracy. „Starają się oni rozwiązać problem czasu rozpatrywania wniosków o zezwolenie na pracę dla cudzoziemców” – poinformował DGP resort.
Młody mężczyzna z Mazowsza
Według danych Urzędu ds. Cudzoziemców ważne zezwolenia na pobyt w naszym kraju ma ok. 359 tys. osób. Większość – 192 tys. przyjezdnych dostało zgodę na pobyt czasowy. Wśród tych, którzy mogą u nas przebywać legalnie, ok. 207 tys. to osoby między 20. a 39. rokiem życia, ok. 93 tys. mieści się w przedziale wieku 40–59 lat. Przeważają mężczyźni. Jest ich 222,5 tys. wobec 136,5 tys. kobiet.
Najwięcej cudzoziemców zarejestrowało swój pobyt w czterech województwach: mazowieckim – 114 tys. małopolskim – 34 tys., dolnośląskim – 31,4 tys. i wielkopolskim – 26 tys.
W każdym z nich kolejni chętni do legalizacji muszą uzbroić się w cierpliwość. Według danych zebranych przez nas na Mazowszu średni czas rozpatrywania wniosków o pobyt czasowy w I połowie 2018 r. wynosił 150 dni (w 2017 r. było to 180 dni). Z kolei w Małopolsce cudzoziemcy na decyzję w sprawie pobytu czasowego związanego z pracą czekają średnio 144 dni (w 2017 r. – 104 dni), a w sprawie studiów – 122 dni (91). Nie lepiej jest w Dolnośląskiem, gdzie osoby takie na decyzję w sprawie pobytu czasowego i pracy muszą czekać 325 dni (w 2017 r. – 208), a w przypadku studiów – 219 (136). W Wielkopolsce w średnio na zezwolenie dotyczące czasowego pobytu i pracy czeka się 214 dni (w 2017 r. – 190), na studia – 171 dni (150).