W ustawie o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa nie zapisano wysokich kar, więc mało kto o niej wie. Ale dla części firm jej wdrożenie może być równie trudne, co niedawna przygoda z RODO.
Od dziś obowiązuje ustawa o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa (Dz.U. z 2018 r. poz. 1560). To wykonanie unijnej dyrektywy nr 2016/1148 z 6 lipca 2016 r. w sprawie środków na rzecz wysokiego wspólnego poziomu bezpieczeństwa sieci i systemów informatycznych na terytorium Unii, czyli dyrektywy NIS.
Formalnie zmienia się dużo. W praktyce, jak wskazują eksperci, może się zmienić niewiele. Na pewno jednak biznes słono za to zapłaci.
Dziennik Gazeta Prawna

Nieznany katalog

Realizować postanowienia nowej ustawy będą musieli tylko niektórzy przedsiębiorcy. Co do zasady – co najmniej średniej wielkości. Kto – jeszcze dokładnie nie wiadomo. O tym zdecydują urzędnicy na podstawie rozporządzeń wykonawczych do ustawy, których jeszcze nie ma. Zwraca na to uwagę Konfederacja Lewiatan.
– Wątpliwości budzi to, że do konsultacji z opóźnieniem skierowane zostały projekty obligatoryjnych rozporządzeń, których postanowienia będą bardzo istotne dla całego systemu ochrony cyberprzestrzeni, a tym samym mają kluczowy wpływ na ocenę całości proponowanych rozwiązań. Ustawa powinna być konsultowana i procedowana w pakiecie wraz ze wszystkimi (przynajmniej obligatoryjnymi) aktami wykonawczymi – zaznacza dr Aleksandra Musielak, ekspertka Konfederacji Lewiatan.
Przedsiębiorcy, którzy będą musieli stosować się do wielu przepisów ustawy, to tzw. operatorzy usług kluczowych. Za takiego zostanie uznany podmiot, który będzie spełniał łącznie następujące warunki:
będzie świadczył usługę kluczową wymienioną w wykazie usług kluczowych,
świadczenie tej usługi będzie zależeć od systemów informacyjnych,
incydent (zdarzenie teleinformatyczne) miałoby istotny skutek zakłócający świadczenie usługi,
będzie jednym z podmiotów wymienionych w załączniku do ustawy.
Uznanie przedsiębiorcy za operatora usługi kluczowej będzie odbywało się w formie wydania decyzji administracyjnej. Od czasu jej otrzymania przedsiębiorca powinien realizować postanowienia ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa i dopiero od dnia otrzymania decyzji będzie można egzekwować od niego odpowiedzialność za ewentualne naruszenia.
– Wiele podmiotów może być zaskoczonych otrzymaniem decyzji o uznaniu za operatora usługi kluczowej – przyznaje dr Marek Porzeżyński, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr.

Wybór koordynatora

Podmioty, które zostaną wskazane przez rządzących, będą przede wszystkim musiały wdrożyć system zarządzania bezpieczeństwem w systemie informacyjnym wykorzystywanym do świadczenia usługi kluczowej. To, co najistotniejsze: przedsiębiorca będzie musiał stale monitorować swoje systemy, weryfikować, czy nie dochodzi do żadnych prób ataków sieciowych. Muszą też zostać ustalone możliwie najbardziej precyzyjne procedury, co robić w sytuacji zagrożenia.
Przede wszystkim zaś w firmach będzie musiała zostać wyznaczona osoba odpowiedzialna za utrzymywanie kontaktów z podmiotami krajowego systemu cyberbezpieczeństwa. Każdy przedsiębiorca, uznany w decyzji administracyjnej za operatora usług kluczowych, będzie musiał w ciągu 14 dni przekazać do organu właściwego do spraw cyberbezpieczeństwa imię, nazwisko, numer telefonu i adres e-mail powołanego firmowego koordynatora.
Ustawa nie wprowadza wymogu szczególnych kompetencji dla takiej osoby. Mówiąc dobitnie: może to być choćby szatniarz, pod warunkiem że będzie wywiązywał się z obowiązków oraz współpracował z rządowymi specjalistami, gdy ci uznają, że kryzys w firmie mógłby zagrozić ogółowi społeczeństwa.
Za niewskazanie firmowego koordynatora w terminie grozi administracyjna kara w wysokości do 15 tys. zł. Może być ona ponawiana, jeśli nałożenie pierwszej nie zmotywuje przedsiębiorcy do działania. Zdaniem ekspertów to rzecz najważniejsza, albowiem wiele firm może otrzymane pismo zlekceważyć.

Pamięć o RODO

Wyznaczeni przedsiębiorcy będą również zobowiązani do przeprowadzania raz na dwa lata audytu bezpieczeństwa wykorzystywanego systemu. Audyt będzie musiał być zlecony na zewnątrz i przeprowadzony przez wykwalifikowanych fachowców. Koszt takiego audytu, jak szacuje Ministerstwo Cyfryzacji, może wynosić ok. 50 tys. zł.
O obowiązującej już ustawie mało kto wie. Dlaczego? Zdaniem fachowców najprawdopodobniej wynika to z tego, że kary w niej zapisane są niewysokie. W przypadku naruszeń z RODO w grę teoretycznie może wchodzić nawet sankcja do 20 mln euro. Ustawa o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa zawiera kary rzędu 15–50 tys. zł. Ministerstwo Cyfryzacji obliczyło, że rocznie z kar ściągnie co najwyżej 3 mln zł.
„Należy w tym miejscu zaznaczyć, że dane dotyczące kar pieniężnych to szacunki, a nie cele. Kary będą nakładane w drodze decyzji administracyjnej w następstwie naruszenia prawa, zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, tym samym wyklucza to możliwość dowolności w zakresie ich nakładania” – podkreśla resort.
Tyle że – jak zgodnie zaznaczają prawnicy – nowych przepisów nie można lekceważyć. Choćby dlatego, że dziura w systemach teleinformatycznych często skutkuje wyciekiem danych osobowych. A to już umożliwia nałożenie na przedsiębiorcę wysokiej kary wynikającej z przepisów o ochronie danych osobowych.
Etap legislacyjny
Ustawa weszła w życie