Sąd Najwyższy wydając postanowienie zawierające pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE i zawieszając stosowanie niektórych przepisów ustawy o SN dopuścił się szeregu naruszeń prawa - napisał w piątkowym oświadczeniu zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand.

Sąd Najwyższy postanowił w czwartek zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pięcioma prejudycjalnymi pytaniami dot. zasady niezależności sądów i niezawisłości sądów jako zasad prawa unijnego oraz unijnego zakazu dyskryminacji ze względu na wiek. SN postanowił też - na podstawie przepisów art. 755 Kodeksu postępowania cywilnego - zawiesić stosowanie przepisów trzech artykułów ustawy o SN dotyczących przechodzenia w stan spoczynku sędziów SN, którzy ukończyli 65. rok życia.

Do czwartkowego postanowienia SN odniósł się w piątek zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand. "Wszystkie organy Państwa, w tym także sądy, muszą działać na podstawie i w ramach obowiązującego prawa. Sąd Najwyższy, wydając postanowienie o sygn. III UZP 4/18, zawierające pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE i zawieszając stosowanie niektórych obowiązujących przepisów ustawy dopuścił się szeregu naruszeń prawa" - napisał w oświadczeniu prok. Hernand.

Jak dodał, naruszenia prawa, jakich dopuścił się Sąd Najwyższy, sprawiają, że postanowienie jest "nieskuteczne w zakresie, w jakim miałoby spowodować pozbawienie konstytucyjnych organów państwa praw i obowiązków nadanych im w Konstytucji i ustawach".

Według zastępcy prokuratora generalnego, naruszenia te polegają m.in. na "całkowicie bezpodstawnym przypisaniu sobie przez Sąd Najwyższy uprawnienia do zawieszenia stosowania przepisów ustaw" i "wykorzystaniu prawa do skierowania pytań prejudycjalnych do TSUE, nie dotyczących rozpoznawanej sprawy".

Prok. Hernand jest ponadto zdania, że Sąd Najwyższy dopuścił się naruszenia prawa, które polega na "zaniechaniu rozpoznania sprawy we właściwym składzie". Zamiast tego - jak czytamy w piątkowym oświadczeniu - SN zajął się "całkiem innym zagadnieniem, dotyczącym wyłącznie zagadnień z zakresu prawa pracy sędziów Sądu Najwyższego, które to zagadnienie należy do wyłącznej właściwości Izby Dyscyplinarnej tego sądu".

Zastępca prokuratora generalnego uznał, że postanowienie Sądu Najwyższego "nie może być respektowane przez organy Państwa", a podporządkowanie się temu postanowieniu "byłoby ze strony organów Państwa przystąpieniem do drastycznego łamania prawa".

"Lektura uzasadnienia postanowienia wykazuje szereg niekonsekwencji i sprzeczności wewnętrznych, zauważalnych dla każdego prawnika. Polegają one na powoływaniu się na przepisy kodeku postępowania cywilnego i jednoczesnym pomijaniu niektórych przepisów tegoż kodeksu, jako rzekomo niezgodnych z prawem unijnym" - napisał prok. Hernand.

Podkreślił, że zgodnie z konstytucją "ustawy należą do źródeł prawa i bez konstytucyjnego upoważnienia nikt nie może zawieszać ich stosowania". "W polskim porządku prawnym, w szczególności ukształtowanym przepisami Konstytucji, żaden organ Państwa, w tym także Sąd Najwyższy, nie jest władny czasowo zawiesić stosowania obowiązujących przepisów rangi ustawowej" - napisał Hernand.

Takiej kompetencji - zaznaczył - "nie przyznano nawet Trybunałowi Konstytucyjnemu, który oceniając przepisy ustawy jako niezgodne z Konstytucją, może swym wyrokiem spowodować ich usunięcie z porządku prawnego niezwłocznie lub po określonym czasie, lecz przed ostatecznym rozstrzygnięciem nie jest władny do zawieszenia stosowania tych przepisów". Według zastępcy prokuratora generalnego Sąd Najwyższy "uzurpuje sobie kompetencję pozostającą w jaskrawej sprzeczności z obowiązującą Konstytucją" i nie może zatem wiązać organów państwa.

Zastępca prokuratora generalnego zaznaczył też, że sprawa zawisła przed Sądem Najwyższym - w związku z którą SN wydał czwartkowe postanowienie - "dotyczy całkiem innego przedmiotu, niż objęty został pytaniami prejudycjalnymi". "Wykorzystanie konkretnej indywidualnej sprawy do przedstawienia kwestii dotyczących sędziów wyznaczonych do jej rozpoznania jest ewidentnym nadużyciem prawa przez Sąd Najwyższy" - napisał.

Chodzi o sprawę dot. odwołania od decyzji Zakładu Ubezpieczeń Społecznych - w siedmioosobowym składzie sędziowskim, znalazł się sędzia SN, który ukończył 65. rok życia i trwa wobec niego procedura opisana w ustawie o SN - dotycząca przechodzenia w stan spoczynku lub dalszego orzekania w SN. Jak mówił w czwartek rzecznik SN Michał Laskowski SN zadał pytania TSUE "na tle kwestii, związanej z możliwością orzekania przez tego sędziego".

Hernand stwierdził, że "rozpoznając zupełnie inną sprawę, dla rozstrzygnięcia której wykładnia prawa europejskiego nie może mieć żadnego skutku, Sąd Najwyższy wystąpił z pytaniami prejudycjalnymi do Trybunału Sprawiedliwości, dotyczącymi statusu prawnego sędziów, co jest całkowicie niezwiązane z przedmiotem rozpoznawanej sprawy".

"Oczekiwana przez Sąd Najwyższy wykładnia prawa europejskiego w żadnej mierze nie jest niezbędna dla rozstrzygnięcia sprawy zawisłej przed Sądem Najwyższym. Dotyczy, jak już wykazano i co wyraźnie potwierdza uzasadnienie postanowienia, statusu sędziów wyznaczonych do rozstrzygnięcia tej sprawy, a nie przedmiotu samej sprawy. Tym samym doszło nie tylko do naruszenia przez Sąd Najwyższy krajowego prawa, ale także prawa europejskiego, bowiem w tej konkretnej sprawie nie było przesłanek do angażowania TSUE" - napisał zastępca prokuratora generalnego.

Ponadto - napisał Hernand - postanowienie Sądu Najwyższego w części zabezpieczenia "jest dotknięte ex lege nieważnością, albowiem nie ma żadnych podstaw do wydania w tym zakresie postanowienia, skoro: 1) zgodnie z art. 732 k.p.c. zabezpieczenie udzielane jest na wniosek, a z urzędu wyłącznie wówczas, gdy postępowanie w danej sprawie może być wszczęte z urzędu. 2) godnie z art. 734 k.p.c. do udzielenia zabezpieczenia właściwy jest sąd, do którego właściwości należy rozpoznanie sprawy w pierwszej instancji".

Zastępca prokuratora generalnego zaznaczył, że "wniosek o udzielenie zabezpieczenia zgłoszony w toku postępowania rozpoznaje sąd tej instancji, w której toczy się postępowanie, z wyjątkiem przypadku, gdy sądem tym jest Sąd Najwyższy; wtedy o zabezpieczeniu orzeka sąd pierwszej instancji". "Sam Sąd Najwyższy przyznaje w pkt. 38 i 39 uzasadnienia postanowienia, że w istocie nie ma podstawy prawnej do zastosowania takiego środka tymczasowego i dlatego pomija normy kodeksu postępowania cywilnego, stwierdzając przy tym, że art. 734 k.p.c. jest niezgodny z prawem unijnym" - napisał Hernand.

Według niego, "w tym zakresie Sąd Najwyższy myli skuteczność orzeczeń TSUE ze swymi kompetencjami, wadliwie wywiedzionymi z dorobku orzeczniczego Trybunału i popada w sprzeczność z własnymi wywodami". "Z jednej strony uznaje, że zawieszenie stosowania ustawy mieści się w katalogu zabezpieczeń przewidzianych w art. 755 k.p.c., zaś z drugiej strony odwołuje się do art. 267 TFUE nieprzyznającego sądowi krajowemu takiej kompetencji" - napisał Hernand.

Stwierdził też, że "za całkowicie absurdalne trzeba uznać zawieszenie stosowania jakichkolwiek przepisów obowiązującej ustawy". "Fakt otwartego katalogu sposobu zabezpieczenia określonego w art. 755 k.p.c. nie powoduje, że dopuszczalne jest wybranie takiego sposobu zabezpieczenia, który oznaczałby pogwałcenie porządku konstytucyjnego i ustawowego Rzeczypospolitej Polskiej" - dodał zaznaczając, że w sprawie, którą zajmował się SN "żadna ze stron procesu nie wystąpiła o takie zabezpieczenie, zaś sama ta sprawa nie należy do kategorii spraw mogących zostać wszczętymi z urzędu".

Zastępca prokuratora generalnego napisał w oświadczeniu, że "przyjęcie bezprawnej koncepcji Sądu Najwyższego stanowiłoby podstawę zawieszania przez każdy sąd stosowania prawa w drodze postanowienia tymczasowego, prowadząc do całkowitego chaosu w obowiązującym porządku prawnym".

"Powoduje to, że w tej części postanowienie Sądu Najwyższego, jako wydane z rażącym naruszeniem prawa i bez legalnej podstawy, nie może wywołać zamierzonych skutków. Wreszcie, nawet gdyby przed Sądem Najwyższym zawisła sprawa dotycząca stosunku służbowego sędziów Sądu Najwyższego - co nie jest przedmiotem postępowania w rozpoznawanej sprawie - na podstawie art. 27 ustawy o Sądzie Najwyższym, co dostrzega Sąd Najwyższy w uzasadnieniu swojego postanowienia, właściwa do jej rozpoznania byłaby Izba Dyscyplinarna tego Sądu, a nie Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, w której toczy się postępowanie" - zaznaczył Hernand.

Stwierdził też, że działanie SN "podjęte w interesie sędziów tego sądu, spowoduje naruszenie ważnego interesu stron postępowania, bowiem doprowadzi do niezasadnego odroczenia rozpoznania sprawy rzeczywistych stron tego postępowania".

Rzecznik SN mówił w czwartek, że Sąd Najwyższy postąpił zgodnie z prawem. "Wskazano bardzo szczegółowo przepisy prawne na podstawie których takie orzeczenie zapadło, jest uzasadnienie tego, rozbudowany wywód prawny" - powiedział sędzia Laskowski. Według rzecznika SN były "pełne podstawy" do wydania takiego postanowienia i wstrzymania wykonywania przepisów trzech artykułów ustawy o SN.

SN - jak zaznaczono w komunikacie na stronie sądu "zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem TSUE" - postanowił zawiesić stosowanie trzech artykułów ustawy o SN na podstawie art. 755 Kodeksu postępowania cywilnego. Mówi on o "innych wypadkach zabezpieczenia" i stanowi m.in. że "jeżeli przedmiotem zabezpieczenia nie jest roszczenie pieniężne, sąd udziela zabezpieczenia w taki sposób, jaki stosownie do okoliczności uzna za odpowiedni, nie wyłączając sposobów przewidzianych dla zabezpieczenia roszczeń pieniężnych".

W szczególności - na podstawie tego artykułu - sąd może m.in. "unormować prawa i obowiązki stron lub uczestników postępowania na czas trwania postępowania" oraz "zawiesić postępowanie egzekucyjne lub inne postępowanie zmierzające do wykonania orzeczenia".

"Żyjemy w czasach, kiedy dochodzi do kreowania najróżniejszych, nowych zupełnie sytuacji prawnych - od trzech lat mniej więcej. To nie jest normalny czas rozpoznawania spraw i interpretacji przepisów" - powiedział w czwartek Laskowski. Według niego to, że dotychczas nie skorzystano ze wspomnianej podstawy prawnej wynikało m.in. z tego, że nie było "tak karkołomnych rozwiązań ustawowych, jak te, które pojawiają się od jakiegoś czasu".