Sentencja wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE jest bliska stanowisku polskiego rządu; w żadnym punkcie swego orzeczenia Trybunał nie stwierdził naruszenia praworządności w Polsce; irlandzki sąd poniósł porażkę - powiedział w środę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

W marcu sąd w Irlandii - rozpatrujący sprawę ekstradycji Polaka Artura C., poszukiwanego przez polską prokuraturę w związku z zarzutami dotyczącymi przemytu narkotyków - zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu o opinię w trybie pilnym (stosowaną w sprawach, w których ktoś przebywa w areszcie) na temat tego, czy Polak będzie sądzony w swoim kraju w uczciwym procesie. Sąd wskazywał na obawy co do praworządności w Polsce w związku z uruchomieniem wobec niej przez Komisję Europejską procedury z art. 7 traktatu unijnego.

W środę Trybunał wydał orzeczenie w tej sprawie. "Organ sądowy, do którego zwrócono się o wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, musi wstrzymać się od jego wykonania, jeśli uzna, że dana osoba mogłaby zostać narażona na ryzyko naruszenia prawa podstawowego do niezawisłego sądu, a tym samym istotnej treści prawa podstawowego do rzetelnego procesu sądowego, ze względu na nieprawidłowości mogące mieć wpływ na niezawisłość władzy sądowniczej w wydającym nakaz państwie członkowskim" - orzekł TSUE.

Oto wyrok TSUE, który komentuje Ziobro: Sędziowie w UE ocenią praworządność w Polsce zanim wykonają nakaz aresztowania>>

Trybunał w Luksemburgu wskazał jednocześnie, że to unijne sądy mają w razie konieczności oceniać ryzyko dla rzetelnego procesu, biorąc pod uwagę stan praworządności. Zwrócił też uwagę, że niezawisłość sądów związana jest z zasadami powoływania organów sądowych.

Ziobro powiedział na środowej konferencji prasowej, że wbrew temu, czego chciał irlandzki sąd, TSUE nie zgodził się na automatyczną odmowę wydania podejrzanego o popełnienie poważnych przestępstw obywatela polskiego. "Sentencja wyroku TSUE jest bliska stanowisku polskiego rządu, dlatego ze zdziwieniem przyjmuję interpretacje niektórych mediów, które błędnie ten wyrok przedstawiają" - podkreślił minister.

"Po pierwsze w żadnym punkcie swego orzeczenia Trybunał nie stwierdził naruszenia praworządności w Polsce" - zauważył szef MS. "Po drugie, wbrew temu co chciał irlandzki sąd, Trybunał nie zgodził się na automatyczną odmowę wydania podejrzanego o popełnienie poważnych przestępstw obywatela polskiego na wniosek polskiego sądu, prokuratury" - zaznaczył Ziobro.

"Po trzecie chciałbym zaznaczyć to, że TSUE zwrócił uwagę, iż odmowa wydania podejrzanego o popełnienie przestępstwa może być absolutnym wyjątkiem i musi nastąpić po przeprowadzeniu procedury sprawdzania i wykazania, że w tym konkretnym przypadku zmiany w sądownictwie, jakie zachodzą w Polsce, mogą mieć wpływ na nieuczciwy proces tego konkretnego podejrzanego - na przykład obniżenie wieku emerytalnego sędziów może mieć wpływ na nieprawidłowy, niesprawiedliwy proces" - mówił minister.

"Stwierdzić można, że irlandzki sąd, dopytując, czy może automatycznie nie wydać podejrzanego o to poważne przestępstwo, poniósł porażkę i spotkał się z rozstrzygnięciem Trybunału Sprawiedliwości UE, który wyraźnie, w bardzo subtelny sposób pouczył ten sąd, że należy stosować procedury, które są obowiązujące od lat, które są stosowane w tego rodzaju przypadkach i wobec podnoszonych wątpliwości zastrzeżeń winny być weryfikowane, sprawdzane w każdym konkretnym przypadku" - oświadczył Ziobro.

Minister ocenił jako szczególnie zastanawiające stanowisko irlandzkiego sądu, który - jego zdaniem - "przyjął bezkrytycznie linię obrony oskarżonego, który ma prawo się bronić wszelkimi sposobami, nawet najbardziej absurdalnymi". "Bo ono tak naprawdę sprowadza się do obrony osoby podejrzewanej o bardzo ciężkie przestępstwa, od lat poszukiwanej listem gończym na terenie całej Europy" - zaznaczył szef MS.

Jak dodał, Artur C. podejrzany jest "o bardzo ciężkie przestępstwa, o udział w zorganizowanej, mafijnej grupie przestępczej związanej z mafią narkotykową, o rozprowadzanie dużej ilości bardzo ciężkich narkotyków, białej śmierci".

Wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański, odnosząc się do środowego orzeczenia unijnego Trybunału ocenił w rozmowie z PAP, że w opinii TSUE najważniejsze jest "jasne rozróżnienie uogólnionych wątpliwości co do niezależności sądownictwa w kraju wydającym Europejski Nakaz Aresztowania od działania w konkretnej sprawie". "W opinii TSUE wątpliwości generalne nie uzasadniają wstrzymania wykonania ENA" - zaznaczył.

"By wstrzymać wykonanie ENA sąd irlandzki musiałby wskazać na ryzyka dla konkretnej osoby w konkretnym postępowaniu – wymaga to +szczegółowego i precyzyjnego+ odniesienia się do sytuacji osoby wobec której wydano ENA, stanu faktycznego, zarzucanego czynu i jej sytuacji prawnej także w świetle materiałów dostarczonych przez państwo wydające ENA, czyli Polskę" - uważa wiceminister.

Pytany o możliwe implikacje środowej opinii Trybunału dla jego linii orzeczniczej w ramach prowadzonej przeciwko Polsce procedury ws. naruszenia unijnego prawa w związku z przepisami obowiązującej od kwietnia br. ustawy o Sądzie Najwyższym, Szymański podkreślił, że wątpliwości podniesione przez Komisję Europejską, która na początku lipca wszczęła postępowanie naruszeniowe wobec Polski, wobec ustawy o SN "nie wskazują na złamanie żadnej normy prawa wtórnego UE". "To potwierdza nasze zasadnicze stanowisko zgodnie, z którym organizacja wymiaru sprawiedliwości to kompetencja państw członkowskich" - dodał wiceszef MSZ.

TSUE stwierdził ponadto, że decyzja o wstrzymaniu ENA może zapaść dopiero po przeprowadzeniu dwuetapowej analizy. Sąd, który ma wydać zatrzymanego, musi wystąpić do sądu danego kraju o przekazanie wszelkich informacji niezbędnych do przeprowadzenia oceny praworządności w tym kraju. Ocena ta powinna być dokonana w oparciu o "obiektywne, wiarygodne, dokładne i należycie uaktualnione informacje". Jeśli po jej dokonaniu sąd uzna, że w konkretnym kraju istnieje rzeczywiście ryzyko naruszenia prawa do rzetelnego procesu sądowego, w drugiej kolejności powinien także ustalić, że istnieją podstawy, aby uznać, iż na takie ryzyko narażona jest konkretna osoba, której dotyczy ENA.

Samo istnienie nieprawidłowości systemowych - jak stwierdzili sędziowie - niekoniecznie musi bowiem oznaczać, że po ekstradycji dana osoba doświadczyłaby nieludzkiego lub poniżającego traktowania.