Resort finansów pracuje nad zmianami w systemie samorządowego podatku solidarnościowego, który niedawno doprowadził województwo mazowieckie niemalże na skraj bankructwa
regulacje
Na projekt ustawy jeszcze musimy poczekać, ale Ministerstwo Finansów (MF) twierdzi, że działania analityczne są na zaawansowanym etapie. – Dotyczą one zarówno dochodów, jak i wydatków jednostek samorządowych. Po ich zakończeniu podjęte zostaną decyzje co do konkretnych rozwiązań i ostatecznego kształtu nowego systemu – słyszymy w MF.
Urzędnicy precyzują, że – uwzględniając konieczny czas na dokonanie pogłębionych analiz – realnym terminem wprowadzenia nowych zasad janosikowego będzie 2019 r. – tak, aby mogły być podstawą do wyliczenia subwencji ogólnej na kolejny rok.
Resort chce głęboko zreformować system janosikowego, który w swoim założeniu miał służyć wyrównaniu różnic w dochodach samorządów. Przez lata uległ on zwyrodnieniu i sprawił, że bardziej zasobne samorządy były ogałacane z istotnej części swoich dochodów, a pieniądze trafiały do niekoniecznie biednych jednostek. Obciążenia dla bogatych bywały bardzo dotkliwe. Szczytem absurdu była sytuacja, w której kilka lat temu znalazło się Mazowsze. Region musiał zaciągnąć kredyty, aby być w stanie funkcjonować oraz spłacać kolejne raty regionalnej daniny. Na przykład w 2010 r. wpłacił aż 63 proc. dochodów podatkowych, trzy lata później było to 48 proc. dochodów uzyskiwanych z PIT i CIT.
– Przy ustalaniu wysokości wpłat nowe rozwiązania będą uwzględniały wskazania Trybunału Konstytucyjnego (TK) dotyczące m.in. zagwarantowania jednostkom samorządu terytorialnego zachowania istotnej części dochodów na realizację zadań własnych – zapowiada resort finansów.
Główna zmiana ma polegać na tym, by przy wyliczaniu potencjału dochodowego danej jednostki samorządu (co decyduje o wysokości daniny) wziąć pod uwagę jej potrzeby wydatkowe. A tym samym zagwarantować samorządowemu płatnikowi warunki do dalszego funkcjonowania, czyli to, czego od 2014 r. domaga się TK. Trybunał ogłosił wtedy niekonstytucyjność przepisów o janosikowym na szczeblu wojewódzkim, wskazując, że zabiera on zbyt dużą część dochodów. Rząd PO-PSL – nie będąc w stanie dokonać kompleksowej reformy systemu – przygotował legislacyjną protezę dla szczebla wojewódzkiego, którą przedłużano na kolejne lata. Obniżono nią wpłaty dla Mazowsza i Dolnego Śląska. Gdyby nie system tymczasowy, pierwszy region musiałby wpłacić w 2017 r. na rzecz mniej zamożnych jednostek ponad 650 mln zł, drugi – prawie 88 mln. W ramach rozwiązań tymczasowych kwoty te obniżono odpowiednio do 357 mln i 21,6 mln zł, a różnicę wyrównał budżet państwa.
Przedstawiciele opozycji nieufnie podchodzą do zapowiedzi MF. – Problem janosikowego zawsze miał charakter polityczny. Wcześniej temat blokowała Platforma. PiS mógłby dokonać reformy wcześniej, ale pewnie woli mieć pewność, kto będzie rządził w regionach po wyborach, a zwłaszcza na Mazowszu. Jeśli dalej będzie to nasz człowiek, czyli pan marszałek Struzik, można się spodziewać, że do reformy nie dojdzie albo będzie na niekorzyść regionu – przewiduje Piotr Zgorzelski, poseł PSL.
Zdaniem Rafała Szczepańskiego, inicjatora akcji „STOP Janosikowe”, nie należy iść w kierunku całkowitego wyrugowania systemu korekcyjno-wyrównawczego. – My nie walczyliśmy z systemem jako takim, lecz z tym, że jest nierzetelnie realizowany i prowadzi do patologii. Potrzeba zmian, bo obecne regulacje są oparte na zafałszowanych danych – przekonuje. Jego zdaniem w Warszawie mieszka więcej ludzi, niż się oficjalnie przyjmuje, więc dochody per capita są faktycznie mniejsze, a więc gdyby to porządnie policzyć – mniejszy byłby też wymiar janosikowego. Samorządy, które teraz dostają te pieniądze, nie muszą stracić, gdyż różnicę wyrównać powinien Skarb Państwa. – Zwłaszcza że przerzuca wiele zadań na samorządy bez zapewnienia na to właściwych środków – zastrzega Szczepański.
Janosikowe to kolejna duża zmiana w systemie finansów samorządowych. Równolegle MF finalizuje prace nad projektem nowelizacji ustawy o finansach publicznych. ©℗

opinia

Lepiej późno niż wcale

Marek Miesztalski skarbnik województwa mazowieckiego / Dziennik Gazeta Prawna
Zapowiedzi Ministerstwa Finansów można skomentować krótko: wreszcie. Obecne przepisy przejściowe – które właściwie nie zmieniają samego systemu, lecz zmniejszyły wysokość naszej daniny – kończą swój żywot w 2019 r. Mamy więc 1,5 roku, by przepisy zmienić, a biorąc pod uwagę wymogi konstytucyjne, tylko rok, by móc je uchwalić. Dobrze więc, że prace w ministerstwie ruszyły.
Powszechnym postulatem samorządów jest to, aby system korekcyjno-wyrównawczy był powiązany nie tylko z dochodami poszczególnych JST, ale również z ich potrzebami wydatkowymi. Samorząd samorządowi nierówny – jeden ma więcej dróg czy szpitali do utrzymania, drugi mniej. Z tym wiążą się konkretne potrzeby wydatkowe. Z zapowiedzi resortu wynika, że nowe rozwiązania mają te potrzeby uwzględniać. Trzy lata temu proponowaliśmy, by był to system VAT, który obiektywnie mierzyłby te potrzeby i pozwalał na ich porównanie pomiędzy samorządami (w 2015 r. MF proponował zróżnicowanie źródeł dochodów samorządów poprzez przyznanie im udziału w VAT, co miałoby zapewnić większą stabilizację dochodów oraz zmniejszyć wpływ cykli koniunkturalnych na ich dochody. To pomogłoby porównywać sytuację finansową samorządów i urealnić poziom ich zamożności – red.).
Jaki system ostatecznie będzie, tego nie wiemy, gdyż nie ma nawet projektu. Mam nadzieję, że samorządy zostaną na pewnym etapie poproszone o udział w pracach nad nim. ©℗
Dziennik Gazeta Prawna