Chodzi o 25 mln zł pochodzące z Funduszu Sprawiedliwości. Zarzut padł podczas komisji sprawiedliwości i praw człowieka zajmującej się sprawozdaniem z wykonania budżetu w poszczególnych jednostkach. Zdaniem szefa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego stanowi to naruszenie dyscypliny finansów publicznych.
Fundusz Sprawiedliwości to nowa nazwa Funduszu Pomocy Poszkodowanym i Pomocy Postpenitencjarnej. Trafiają tam m.in. pieniądze z obowiązkowych nawiązek zasądzanych od pijanych kierowców. Jako że ich minimalna wysokość ustalona jest na dość wysokim poziomie (5 i 10 tys. zł), w krótkim czasie stan konta funduszu wzrósł z 385 do 607 mln zł. Jednocześnie na mocy nowelizacji kodeksu karnego wykonawczego z lipca 2017 r. znacznie rozszerzono katalog podmiotów, które mogą dostawać pieniądze z funduszu. Zgodnie z nowymi przepisami mogą to być nie tylko organizacje pozarządowe, ale także jednostki zaliczane do sektora finansów publicznych. Środki z funduszu mogą być przekazywane na realizację zadań ustawowych związanych m.in. z wykrywaniem i zapobieganiem przestępczości.
Przedstawiciele NIK nie kwestionują tego, że CBA ma takie kompetencje. Ale zgodnie z ustawą o CBA, jego działalność może być finansowana tylko ze środków budżetu państwa (art. 4 ust. 1). A pieniądze Funduszu Sprawiedliwości są środkami publicznymi, co jest pojęciem szerszym.
Rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości Jan Kanthak twierdzi jednak, że to nie oznacza, że CBA może być finansowane wyłącznie za środków stricte budżetowych. – Ustawa z lipca 2017 r. wręcz nakazała Funduszowi Sprawiedliwości finansowanie ustawowych zadań jednostek sektora finansów publicznych, czyli m.in. CBA, związanych właśnie z wykrywaniem i zapobieganiem przestępczości – podkreśla rzecznik.