Krewni ofiar katastrofy MTK, którzy złożyli pozew zbiorowy, mogą ubiegać się o odszkodowanie od państwa. Do zaspokojenia roszczeń droga jednak daleka
Skarb Państwa, reprezentowany przez prezydenta Chorzowa oraz tamtejszego powiatowego inspektora nadzoru budowlanego (PINB), ponosi odpowiedzialność w związku z zawaleniem się hali Międzynarodowych Targów Katowickich z tytułu roszczeń o odszkodowanie – orzekł wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie. W pozwie zbiorowym prawie 90 bliskich ofiar walczy o odszkodowanie za znaczne pogorszenie sytuacji życiowej wskutek śmierci najbliższych członków rodziny.
Odpowiedzialność państwa wynikała z art. 434 kodeksu cywilnego, który stanowi, że za szkodę wyrządzoną przez zawalenie się budowli odpowiedzialny jest jej „samoistny posiadacz”. Nieruchomość, na której była posadowiona hala, była własnością Skarbu Państwa, którą ten oddał w dzierżawę. Jak tłumaczyła w uzasadnieniu sędzia Sylwia Urbańska, dla ustalenia przesłanek odpowiedzialności SP istotne znaczenie miało to, że budynek był trwale związany z gruntem.
Zaniechania nadzoru
Samo przesądzenie odpowiedzialności to za mało. Sąd musiał wskazać konkretną jednostkę organizacyjną, która ma odpowiadać za zawalenie hali, a w dalszej perspektywie za wypłatę odszkodowań. Jako że art. 434 k.c. mówi o samoistnym posiadaczu, a postępowanie dotyczyło gospodarowania nieruchomościami, będzie nim nie minister Skarbu Państwa lecz prezydent Chorzowa.
Z kolei odpowiedzialność PINB w Chorzowie wynika z art. 417 k.c. Stanowi on, że za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność Skarb Państwa lub inna osoba prawna wykonująca tę władzę z mocy prawa.
Stołeczny sąd okręgowy był związany wcześniejszymi wyrokami w sprawie karnej, które zapadały w katowickich sądach. Wina PINB polegała na niewłaściwym nadzorze nad budynkiem. Zwłaszcza po uszkodzeniu dźwigarów na skutek zbyt dużego obciążenia śniegiem, do którego doszło zimą 2002 r. Straż pożarna wstrzymała wtedy użytkowanie obiektu i powiadomiła inspektorat, wskazując na zagrożenie katastrofą. Mimo to, jak ustalił sąd w procesie karnym, nie zostało wszczęte postępowanie administracyjne, nie przeprowadzono oględzin obiektu pod kątem bezpieczeństwa ludzi i mienia. PINB nie zażądał też przedstawienia ekspertyzy dotyczącej stanu obiektu, nie wydał decyzji nakazującej usunięcie nieprawidłowości, nie stwierdził potrzeby opróżnienia budynku i wyłączenia go z użytkowania. Nawet po naprawie, której dokonano latem 2003 r., sąd dopatrzył się kolejnych uchybień i niedopełnień obowiązków ze strony inspektoratu.
Wyrok jest, pieniędzy nie ma
Odpowiedzialność odszkodowawcza powstaje nie tylko na skutek działania niezgodnego z prawem (potwierdził to wyrok SA w Katowicach, który wiąże sąd w postępowaniu cywilnym), ale musi zaistnieć związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy zaniechaniami PINB a szkodą.
– Zaniechania inspektoratu miały charakter ciągły i występowały od 2 stycznia 2002 r. aż do dnia katastrofy. PINB miał narzędzia i uprawnienia (...), które pozwoliłyby w 2002 r. doprowadzić do prawidłowej naprawy obiektu – tłumaczyła sędzia Sylwia Urbańska, przewodnicząca składu orzekającego. Po czym zaczęła wywodzić, że wczorajszy wyrok dla krewnych uczestników postępowania... niewiele wnosi.
Postępowanie toczyło się w trybie ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym. Tymczasem w Katowicach, w indywidualnych sprawach zapadały już wyroki stwierdzające odpowiedzialność prezydenta Chorzowa na podstawie art. 434 k.c., w których uwzględniano roszczenia.
– Okoliczności dotyczące pogorszenia się sytuacji materialnej członków grupy są na tyle zróżnicowane, że ich ocena w postępowaniu grupowym byłaby niecelowa. To badanie będzie się odbywać dopiero w przyszłych postępowaniach indywidualnych – tłumaczyła sędzia Urbańska. – Polska ustawa o pozwach zbiorowych nie stanowi, wbrew obiegowej opinii, narzędzia do szybkiego rozstrzygania tego rodzaju spraw. Jeśli ktoś się spodziewał błyskawicznego procesu jak z Erin Brockovich, to tak nie wygląda – dodawała przewodnicząca składu sędziowskiego. I sugerowała, że bliscy ofiar występujący w procesie grupowym, w przeciwieństwie do wnoszących indywidualne pozwy, mają małe szanse na zaspokojenie roszczeń.
Inaczej to widzi pełnomocnik powodów mec. Adam Car, który z rozstrzygnięcia jest zadowolony. – Gdybyśmy bazowali tylko na odpowiedzialności prezydenta Chorzowa, to roszczenia byłyby już przedawnione. Wbrew temu, co powiedział sąd, w Katowicach zapadały zarówno wyroki na korzyść ofiar, jak i Skarbu Państwa. Do tego, skoro sąd uznał, że odpowiedzialność ponosi również nadzór budowlany, to termin przedawnienia jest o wiele dłuższy, ponieważ jest ona związana z popełnieniem przestępstwa – tłumaczył pełnomocnik.
Wezwanie do ugody
Poza tym, jak twierdzi mec. Car, choć ustawa o roszczeniach grupowych w tym przypadku dotyczy tylko odszkodowań za utratę osoby bliskiej, to trudno uznać, aby to orzeczenie nie generowało jednocześnie odpowiedzialności związanej z wypłatą zadośćuczynień. – Sąd uznał przecież, że państwo odpowiada z art. 417 k.c. czyli na zasadzie winy. A skoro tak, to powinno wypłacić nie tylko odszkodowania, ale i zadośćuczynienia – mówi mecenas, który po raz kolejny wezwał SP do ugody z rodzinami ofiar.
Wyrok jest nieprawomocny. Przedstawiciele Prokuratorii Generalnej RP nie chcieli jeszcze przesądzać, czy od wyroku zostanie złożona apelacja.
ORZECZNICTWO
Wyrok SO w Warszawie z 23 kwietnia 2018 r., sygn. akt II C 172/15.
Historia katastrofy budowlanej hali Międzynarodowych Targów Katowickich / Dziennik Gazeta Prawna