Zamiast do unijnej kiesy samorządy mają sięgać po fundusze przedsiębiorstw. To pomysł rządzących na lokalne inwestycje w najbliższych latach.
Rząd chce, by już za niecałe dwa lata samorządy mogły się pochwalić 100 podpisanymi umowami na inwestycje realizowane w ścisłej finansowej współpracy z firmami. I szykuje regulacje, które mają pomóc jednym i drugim, bo do tej pory współpraca na tej linii układała się różnie. Mowa o długo wyczekiwanej nowelizacji ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym (PPP). Jutro ma się odbyć pierwsze czytanie projektu.
Nowela ma być panaceum na nieuchronne wysychanie unijnego źródła dofinansowań, z czym samorządy będą musiały się zmierzyć w nadchodzących latach. Do tej pory, przy szczodrym wsparciu z UE, nie musiały eksperymentować z PPP. Wiele z nich zniechęcały też niejednoznaczne regulacje. Jak przewidują rządzący, od PPP nie będzie jednak ucieczki. Stąd konieczność zmian prawa.
Konsultowany miesiącami projekt jest już na ostatniej prostej. I, co ważne dla samorządów, strona rządowa uwzględniła większość uwag włodarzy, którzy teraz – jak wynika z naszych ustaleń – patrzą na projekt z dużym optymizmem.
– Nowe regulacje i proponowane zmiany w otoczeniu prawnym dotyczącym PPP to krok w dobrym kierunku – komentuje Marek Wójcik, pełnomocnik zarządu Związku Miast Polskich ds. legislacyjnych.
Proponowane przepisy mogą pomóc im przełamać inwestycyjny impas, jaki nastąpi po zatamowaniu potoku unijnych środków. Wśród chwalonych rozwiązań jest m.in. umożliwienie realizacji projektów PPP na bazie już istniejących spółek podmiotu publicznego, czego obecne regulacje nie dopuszczają.
Na plus samorządowcy zaliczają też dopuszczenie udzielania przez gminy dotacji celowych dla partnerów prywatnych. Dziś z finansowego zastrzyku mogą korzystać tylko podmioty niedziałające dla zysku, które – jak zauważa Ministerstwo Rozwoju – nie mają pieniędzy na inwestycje.
– Dotychczas służby finansowe miały wątpliwości, jak kwalifikować wydatki dla partnerów prywatnych, jak ewidencjonować wkład własny lub też dotacje, które niestety pomimo celowości zadań publicznych nie mogły być zastosowane w tej formule – wyjaśnia Paweł Szot z Wydziału Komunikacji Społecznej w UM Wrocławia.
Gotowy szablon PPP
Na mocy nowych przepisów ma również powstać baza ustandaryzowanych projektów, które byłyby – przynajmniej w założeniu – szczególnie opłacalne w formule PPP. Resort przekonuje, że taki zbiór wytycznych i dokumentów wzorcowych pomoże gminom przyciąć koszty przygotowania projektów.
Jakie inwestycje mogłyby znaleźć się w bazie? Chociaż ministerstwo tego nie precyzuje, to zdaniem ekspertów samorządy mogłyby z dużym powodzeniem realizować, w oparciu o kilka elastycznych szablonów, np. budynki użyteczności publicznej, szkoły lub urzędy gmin. Zazwyczaj są to duże obiekty o powtarzalnym układzie.
Dziennik Gazeta Prawna
– Jeśli dokumentacja zdałaby egzamin w jednej gminie, to z powodzeniem mogłaby być stosowana po sąsiedzku, a także popularyzowana w innych samorządach – uważa Magdalena Zabłocka, radca prawny. I wskazuje, że to zresztą już się dzieje w przypadku projektów dotyczących termomodernizacji budynków użyteczności publicznej.
Korzystny wpływ takich powtarzalnych projektów potwierdza też Marek Wójcik. Za przykład sukcesu podaje rosnącą popularność samorządowych programów zdrowotnych. W ubiegłym roku było ich siedem razy więcej niż w 2010 r. – informuje Wójcik.
– Jestem pewien, że nie rozprzestrzeniłyby się one tak szybko, gdyby nie gotowe wzory umów, które są na wyciągnięcie ręki dla wszystkich gmin, również tych, które same nie dałyby rady ich opracować. To one najbardziej na tych dokumentach korzystają – opowiada ekspert.
Nowe obowiązki
Nie obędzie się jednak bez większych wymagań wobec samych samorządów. Jednostki decydujące się na PPP będą musiały przeprowadzić analizę, która potwierdzi, że wybór takiej formuły jest dobrze uzasadniony, a planowane przedsięwzięcie na współpracy z podmiotami prywatnymi skorzysta.
Co miałoby się w niej znaleźć? Przede wszystkim zakładany podział zadań i ryzyka pomiędzy partnerami, szacowane koszty i niezbędny czas realizacji.
Zdaniem rządzących takie wymagania podniosą jakość projektów przygotowywanych przez gminy. A to pośrednio zachęci firmy, które – jak pokazuje doświadczenie – często najpierw zapalały się do inwestycji PPP, ale później się z nich wycofywały.
Zjawisko to potwierdza zresztą sam resort. Podaje, że ponad trzy czwarte postępowań w sprawie wyboru partnera kończy się wycofaniem firmy, bo projekt nie był odpowiednio przygotowany.
Zarobią zewnętrzni doradcy
Rzecz w tym, że odwrócenie tego trendu może wcale nie być tanie. Resort szacuje, że przeprowadzenie stosownej analizy będzie się dla samorządów wiązało z wydatkiem ok. 60 tys. zł dla jednego projektu. I nie kryje, że konieczne – zwłaszcza na początku inwestycyjnej rewolucji PPP – będzie zaangażowanie w proces przygotowywania umów i projektów zewnętrznych audytorów.
Według szacunku ministerstwa na opłacenie usług doradczych – by zrealizować plany 100 umów w formule PPP do 2020 r. – trzeba będzie przeznaczyć ok. 12,5 mln zł.
Z jakiego źródła popłyną na ten cel pieniądze? W uzasadnieniu projektu można przeczytać, że wydatki będą ponoszone w ramach limitu przyznanego ministrowi właściwemu ds. rozwoju regionalnego w części 34. budżetu państwa.
Etap legislacyjny
Projekt przed I czytaniem w Sejmie