Na niedawnej konferencji Polityki Insight premier Mateusz Morawiecki opowiedział się za stosowaniem w praktyce teorii sprawiedliwości Johna Rawlsa. Zgadujemy, że chodziło mu o zasadę dotyczącą nierówności, która mówi, że mogą one być usprawiedliwione tylko wtedy, jeśli osoby w najgorszej sytuacji mają się lepiej, niż miałyby się w warunkach pełnej równości. W praktyce oznacza to, że państwo powinno zapewniać merytokrację, równość szans i dbać o obywateli w najgorszej sytuacji.
W ramach ekspertyzy przygotowanej dla Komisji Europejskiej badaliśmy, jak funkcjonują na rynku pracy trzy główne grupy: pracujący na umowy o pracę, na umowy cywilnoprawne oraz prowadzący własną działalność gospodarczą. Sprawdziliśmy wysokość składek (chorobowe i wypadkowe) na ubezpieczenia społeczne opłacanych przez każdą z tych grup oraz świadczeń przez nie pobieranych z ZUS. Konkretnie zasiłków chorobowych, macierzyńskich, opiekuńczych, rehabilitacyjnych i wyrównawczych. W odróżnieniu od emerytur i rent te świadczenia wypłacane są najczęściej w trakcie karier zawodowych, a nie po ich zakończeniu. Wyniki są zaskakujące.
Pracujący na umowach o pracę są najliczniejszą grupą i najwięcej do systemu wpłacają. W 2016 r. składki na ubezpieczenia chorobowe i wypadkowe wyniosły 17 mld zł. Podobna kwota – 17,3 mld zł – została im wypłacona w formie świadczeń. O względnej równowadze możemy mówić od 2013 r., gdy wydłużono do roku pobieranie zasiłku macierzyńskiego. Wcześniej osoby na umowach o pracę wpłacały do systemu o około 1/3 więcej składek, niż pobierały świadczeń.
Pracujących na umowach cywilnoprawnych jest znacznie mniej, a zasady opłacania przez nich składek są mniej rygorystyczne. Wpłacili do systemu w 2016 r. tylko 316 mln zł. Suma wypłaconych świadczeń była o ponad 20 proc. mniejsza i wyniosła 244 mln zł. Kilka lat temu osoby pracujące na umowach cywilnoprawnych wpłacały do systemu dwa razy więcej składek, niż pobierały świadczeń.
Gdzie dwie grupy dopłacają, tam trzecia korzysta. Prowadzący własną, pozarolniczą działalność gospodarczą regularnie pobierają z systemu więcej, niż do niego wpłacają, a różnica ta znacząco rośnie w czasie. W latach 2011– –2016 wpływy ze składek wahały się między 1 mld zł a 1,2 mld zł. Wydatki na świadczenia wzrosły zaś z 1 mld w 2011 r. do około 3 mld w 2015 i 2016 r. Oznacza to, że w tych dwóch ostatnich latach przedsiębiorcy pobrali prawie trzykrotnie więcej świadczeń, niż wpłacili składek. Szczególnie wzrosły wydatki na zasiłki macierzyńskie wypłacane samozatrudnionym – ze 149 mln zł w 2011 r. do 1,12 mld zł w 2016 r.
Redystrybucja pomiędzy grupami społecznymi jest normalną rzeczą w systemie podatkowo-świadczeniowym, ale subsydiowanie samozatrudnionych przez pracowników najemnych nie jest redystrybucją sensowną. Na pewno nie jest też sprawiedliwa w rozumieniu Rawlsa.
Prowadzący działalność gospodarczą osiągają według danych GUS najwyższy średni dochód rozporządzalny spośród wszystkich grup społeczno-ekonomicznych. W 2016 r. był on o około 20 proc. wyższy. Ponadto ustawodawca zezwolił przedsiębiorcom na opłacanie składek ryczałtem – w I kwartale 2018 r. jest to 1232,16 zł (w tym 65,31 zł dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego i 44,52 zł ubezpieczenia wypadkowego). Niezależnie od zarobków suma zapłaconych przez przedsiębiorcę składek na ubezpieczenie chorobowe i wypadkowe wyniesie 109,83 zł miesięcznie. Dla porównania od wynagrodzenia w wysokości 5000 zł netto osoby na umowie o pracę należy odprowadzić łącznie ponad 300 zł. Wysokość świadczeń jest jednak w obu przypadkach obliczana w podobny sposób – na podstawie osiąganego dochodu.
System podatkowo-świadczeniowy jest korzystny dla przedsiębiorców, dostają relatywnie wysokie świadczenia, zwłaszcza macierzyńskie, przy niskich składkach. Różnica ta nie jest niwelowana w innych elementach systemu podatkowo-składkowego, np. w podatku dochodowym, gdyż przedsiębiorcy mogą korzystać z liniowego opodatkowania stawką 19 proc.
Premier Morawiecki ma rację, mówiąc, że koncepcja Rawlsa to właściwa reguła sprawiedliwości dla tworzenia polityki publicznej, wsparcia słabszych i zapewnienia równości szans. Jeśli chciałby ją zastosować w praktyce, to idealną okazją byłoby wyeliminowanie z systemu podatkowo-świadczeniowego preferencji dla osób zamożniejszych, jakimi są przedsiębiorcy.
Osoby pracujące na umowach cywilnoprawnych subsydiują zasiłki dla samozatrudnionych.