Rząd przekaże ponad pół miliarda złotych na rozbudowę i utrzymanie boisk, bieżni i plenerowych siłowni. Ale wsparcie dla biedniejszych gmin może być zbyt skromne, by zdecydowały się na inwestycje.
Ministerstwo Sportu i Turystyki przedstawiło programy rozwoju lokalnej infrastruktury sportowej na najbliższe lata i podało kwoty, jakie jest w stanie przekazać samorządom na ich realizację. – Skala wsparcia jest podobna jak poprzednio. Zmieniają się jednak priorytety – zauważa Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Dofinansowanie sportu w gminach / Dziennik Gazeta Prawna
Poza kontynuacją wieloletnich programów (na nie przeznaczone zostanie gros środków) resort ma też dla lokalnych władz nowe propozycje. Jedną z nich jest możliwość dofinansowania budowy otwartych stref aktywności (OSA). Pod tą nazwą kryją się wielofunkcyjne obiekty, np. siłownie, skateparki, ścianki wspinaczkowe, trampoliny i miniboiska. A wszystko to na otwartym powietrzu i bezpłatne dla mieszkańców. – Takie miejsca mają szansę stać się miejscem pierwszej aktywności fizycznej dla dzieci, dorosłych i osób starszych – przekonuje resort. Gminy mogą dostać na ten cel od 25 tys. do nawet 70 tys. zł.
Olimpijczycy staną na podium...
Choć samorządowcom pomysł OSA bardzo się podoba, to zwracają uwagę na to, że całość środków z programu będzie nierówno podzielona: najwięcej pieniędzy przewidziano na duże inwestycje sportowe, a znacznie skąpiej potraktowano obiekty przy szkołach i w mniejszych miejscowościach.
Faktycznie, najwięcej, bo aż 137 mln zł, resort zamierza wydać na specjalistyczne obiekty, które spełniają standardy międzynarodowe. Mowa o stadionach i halach, których warunki pozwalają organizować zawody i imprezy sportowe rangi ogólnopolskiej, europejskiej i światowej. Jak nietrudno się domyślić, będą one ulokowane przede wszystkim w dużych miastach. – Szczególnie priorytetowo będą traktowane inwestycje w obiekty związane z dyscyplinami sportu obecnymi na igrzyskach zimowych i letnich – przyznaje Jarosław Stawiarski, sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki.
...a małe gminy zamkną peleton
Dla porównania na „Program rozwoju lokalnej infrastruktury sportowej – Sportowa Polska” zaplanowano na przyszły rok tylko 21 mln zł. Zmieniła się również jego formuła – ministerstwo skonsolidowało cztery mniejsze programy (modernizacyjny, szkolny, Mały Klub i ponadlokalny) w jeden większy. Zdaniem resortu uprości to nabór wniosków (kończy się on w marcu) i pozwoli samorządom szybciej pozyskać niezbędne do inwestycji fundusze.
Bez zmian pozostaje poziom dofinansowania do modernizacji obiektów sportowych (50 proc. kosztów kwalifikowanych), za to w trzech pozostałych podprogramach maksymalna wysokość dopłat zostanie zróżnicowana i będzie wynosić 33, 50 lub 70 proc. wydatków kwalifikowanych. Wszystko będzie zależało od zamożności gminy.
– W przypadku przywracania do życia uszkodzonego obiektu sportowego (np. w efekcie huraganu czy powodzi) może być to nawet 80 proc. – wyjaśnia Stawiarski.
Nierówne traktowanie
Gminy obawiają się, że przyjęta przez resort metoda obliczania sztucznie wykluczy niektóre z nich z korzystniejszego dofinansowania. Przy wyliczaniu zamożności samorządu bierze się pod uwagę także dodatkowe środki, które otrzymuje on z budżetu państwa, jak np. subwencją wyrównawczą albo równoważącą. – One diametralnie zmieniają sytuację dochodową gmin – wyjaśnia Marek Wójcik z ZMP. Jego zdaniem na takiej metodzie wyliczania dofinansowania w skali całego kraju ucierpi kilkaset gmin.
Sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu podkreśla jednak, że taka metoda liczenia zamożności gmin sprawdza się od lat. – Innego narzędzia do różnicowania zamożności na razie nie ma. I wydaje mi się, że nie będzie – kwituje Stawiarski.
Orliki uziemione?
Samorządowcy podkreślają również, że kolejny już rok z rzędu resort pozostawił ich samych z problemem utrzymania piłkarskich orlików, których w całym kraju jest niemal 2,6 tys. Gminy nie dostaną z publicznej kasy ani grosza na ich modernizację. – A jeśli obiekty nie zostaną wyremontowane, to mogą stać się zagrożeniem dla dzieci i młodzieży – ostrzega Marek Wójcik z ZMP. Jego zdaniem ministerstwo powinno rozważyć tę kwestię, szczególnie że orliki sprawdziły się i są ważną częścią lokalnej infrastruktury sportowej.