Rok 2016 był dla Trybunału Konstytucyjnego fatalny. Tak złego wyniku, jeżeli chodzi o wpływ spraw, instytucja ta nie zanotowała od 13 lat.
Takie wnioski płyną z „Informacji o istotnych problemach wynikających z działalności i orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego w 2016 r.”. Dokument został oficjalnie przedstawiony wczoraj podczas dorocznego zgromadzenia ogólnego sędziów TK. W uroczystości wziął udział prezydent Andrzej Duda.
Z zestawienia wynika, że w zeszłym roku do TK wpłynęło jedynie 360 wniosków, pytań prawnych i skarg konstytucyjnych. A to oznacza, że było ich aż o 42 proc. mniej niż w 2015 r. Co ciekawe, jest to najgorszy wynik od 2004 r. Tylko w tym roku bowiem zanotowano jeszcze mniejszy wpływ spraw do TK niż w 2016 r. (wówczas było ich jedynie 340). Od tamtego czasu aż do roku ubiegłego zainteresowanie sądem konstytucyjnym systematycznie wzrastało.
Z przedstawionych wczoraj statystyk wynika także, że zeszłoroczny wynik TK ratują właściwie tylko skargi konstytucyjne składane przez obywateli (stanowiły one aż 74 proc. wszystkich wniesionych w zeszłym roku spraw). Za to aż o 63 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim spadła liczba pytań prawnych czy też wniosków kierowanych przez takie podmioty jak np. rzecznik praw obywatelskich.
Potwierdza się zatem to, o czym DGP pisał już w czerwcu tego roku. Wówczas informowaliśmy, że TK stracił autorytet w oczach sądów powszechnych, które przestały kierować do niego pytania prawne.
Wpływ na tak złe wyniki sądu konstytucyjnego przypisuje się trwającej od prawie dwóch lat dyskusji na temat tzw. sędziów dublerów. Mowa o Mariuszu Muszyńskim, Henryku Ciochu oraz Justynie Piskorskim, który został powołany w miejsce zmarłego w tym roku Lecha Morawskiego. To osoby, które – zgodnie z orzecznictwem TK – zostały wybrane na miejsca już obsadzone przez osoby wybrane do trybunału przez Sejm poprzedniej kadencji. Dlatego też znaczna część ekspertów uważa, że wyroki wydane przez składy, w których zasiadają sędziowie dublerzy, to orzeczenia nieistniejące. A to może być pretekstem do kwestionowania ich przez pełnomocników stron, i to także w procesach przed sądami europejskimi.
Z przedstawionej wczoraj informacji wynika ponadto, że TK w zeszłym roku wydał o 43 proc. mniej orzeczeń niż rok wcześniej. Średnio zapadało ich osiem miesięcznie, podczas gdy w 2015 r. średnia ta wynosiła 14 orzeczeń. Aktywność TK na innych polach niż rozstrzyganie o konstytucyjności norm również wypada blado. Dla przykładu – w zeszłym roku trybunał nie wydał żadnego postanowienia sygnalizacyjnego (w poprzednim roku zrobił to pięć razy).
Ze statystyk wynika również, że TK jest znacznie bardziej niejednomyślny, niż to było w latach ubiegłych. O ile bowiem w 2015 r. zdania odrębne zostały zgłoszone jedynie do 25 proc. wszystkich wydanych wyroków, to rok później odsetek ten wyniósł aż 44 proc.
Taka sama tendencja występuje w przypadku postanowień. Dwa lata temu zdania odrębne były zgłaszane tylko do 5,5 proc. tego rodzaju rozstrzygnięć wydawanych przez TK. W 2016 r. odsetek ten podskoczył aż do 55 proc. Wpływu na ten wzrost należy upatrywać zapewne także w sporze o sędziów dublerów. Część sędziów, którzy nie zostali wybrani przez obecną ekipę rządzącą, nie akceptuje bowiem ich udziału w orzekaniu i daje temu wyraz właśnie poprzez składanie zdań odrębnych.
Przedstawione liczby nie napawają optymizmem. Brak zaufania różnych instytucji do sądu konstytucyjnego może bowiem odbić się negatywnie na porządku prawnym. Bo tylko TK jest organem uprawnionym do rugowania z niego norm, które są niekonstytucyjne.