Kierowcy często zasłaniają się konsumpcją cukierków z likierem w środku albo płukaniem ust produktem „Amolem”. Jest to trudna linia obrony, gdyż alkohol w składzie powinien wykluczać jazdę samochodem.

Sprawa dotyczyła mężczyzny zatrzymanego do rutynowej kontroli trzeźwości w ramach akcji „trzeźwy poranek”. Wynik badania, przeprowadzonego na urządzeniu typu alkomat, wykazał stan nietrzeźwości. Następne badania potwierdziły ten rezultat. W odstępie 20 minut u kierowcy stwierdzono: 0,33 mg/l oraz 0,32 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna przyznał, że dwie godziny wcześniej spożył alkohol w postaci 25 gram nalewki w postaci ziół szwedzkich. Po dłuższej rozmowie poinformował funkcjonariusza policji, że dni poprzedniego także pił. Nie podał jednak co i ile.

Kolejne badania przeprowadzone na komisariacie pokazały niższe wartości - 0,24 mg/l oraz 0,23 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu. Na skutek przeprowadzonych czynności zatrzymano należące do niego prawo jazdy i oskarżono go o popełnienie przestępstwa z artykułu 178a § 1 Kodeksu karnego.

Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, tłumaczył jednak, że „nie był świadomy tego, że spożył w dniu zdarzenia alkohol i że znajduje się on w jego organizmie w takim stężeniu, które uniemożliwia mu prowadzenie pojazdu mechanicznego”. Jego wyjaśnienia zostały potraktowane przez sąd jako próba umniejszenia albo wręcz uniknięcia odpowiedzialności za popełnione przestępstwo. Sąd nie uwierzył, w zapewnienia oskarżonego jakoby był abstynentem z powodów zdrowotnych. „Chyba, że oskarżony określenie „abstynent” używa dla określenia przeciwieństwa osoby, która regularnie upija się alkoholem do stanu nieprzytomności” – czytamy w uzasadnieniu.

Kierowca wskazywał, że „zioła szwedzkie” spożywa regularnie, jako lekarstwo na dolegliwości zdrowotne. Opisując recepturę nalewki podał wódkę 40 procentową. Zdaniem sądu musiał mieć więc świadomość, że „każda dawka takiego specyfiku jest faktycznie spożyciem alkoholu”. Biorąc pod uwagę wykształcenie i obycie oskarżonego niemożliwym jest przyjęcie jego wyjaśnień. „Ponieważ przy schorzeniach serca zdiagnozowanych u oskarżonego spożycie alkoholu jest zabronione przez kardiologów, to trudno postawę oskarżonego polegającą na regularnym przyjmowaniu każdego dnia kieliszka wódki uznać za odpowiedzialną, a za takiego człowieka chciał być uważany oskarżony” – wskazano.

Sędzia zdementował jakoby nalewka na ziołach szwedzkich miała na celu profilaktykę przeciwmiażdżycową. „Profilaktyka przeciwmiażdżycowa polega przede wszystkim na stosowaniu diety niskotłuszczowej i bezwzględnym ograniczeniu spożywania alkoholu w każdej postaci, który jest głównie źródłem tzw. „pustych kalorii”. Przeciwmiażdżycowo działają ponadto niektóre leki przepisane oskarżonemu przez kardiologa. Mityczna „nalewka ziołowa”, co wynika zarówno z dostępnych powszechnie w Internecie źródeł wiedzy, jak również z treści opinii (...) działa natomiast głównie rozkurczowo i lekko przeczyszczająco, regulując wypróżnienia i ograniczając wzdęcia w przewodzie pokarmowym” - uznano.

Ponadto przytoczono informację umieszczaną w opisie przygotowania napoju, z którego wynika że „spożycie takiej nalewki jest równoznaczne ze spożyciem alkoholu i wyklucza prowadzenie pojazdów mechanicznych”. Fakt, że mężczyzna po wypiciu naparu łyka tabletki okazał się dla sądu zatrważający. Tak samo jak stwierdzenie iż żona oskarżonego – pielęgniarka z zawodu o tej praktyce wie i nie zgłasza zastrzeżeń. Oskarżeni bardzo często tłumaczą się w ten sposób. „Sąd słyszał już wersje zarówno o spożyciu cukierków z likierem w środku, płukaniu ust produktem „Amol”, czy zażyciu innych „specyfików” na uspokojenie zawierających akurat alkohol” – podkreślono.

Sąd uznał również za niemożliwe wietrzenie alkoholu spowodowane niezamknięciem butelki na noc. „Wódka czy nalewka na wódce jak każdy płyn z biegiem czasu wyparuje, ale przez upływ czasu nie ubywa w niej procentowej zawartości alkoholu w masie”- stwierdzono.

Biorąc powyższe pod uwagę oraz przytaczając opinię biegłego, którego zdaniem „gdyby faktycznie oskarżony spożył jedynie 25 lub 30 ml nalewki na ziołach sporządzonej z 40% wódki to w godzinę po spożyciu takich dawek stan jego trzeźwości wynosiłby maksymalnie od 0,16 promila do 0,19 promila alkoholu we krwi, co nie koreluje z faktycznymi wynikami tj. w przeliczeniu z mg/l na promile – 0,69 promila, a to wskazuje jednoznacznie na to, iż nie mógł to być jedyny alkohol spożyty przez oskarżonego w ciągu 24 godzin przed zatrzymaniem do kontroli drogowej” sąd uznał oskarżonego za winnego popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Specjalista wykluczył ewentualny wpływ zażywanych leków na metabolizm mężczyzny. „Zioła szwedzkie nie są lekiem, ani produktem leczniczym, gdyż nie zapobiegają ani nie leczą chorób, nie są też podawane w celu przywrócenia, poprawienia czy modyfikacji fizjologicznych funkcji organizmu. Są jedynie tzw. „wyrobem medycznym”, a ściślej suplementem diety, który może wspomagać organizm, ale nie jest lekiem” – czytamy.

Zgodnie z artykułem 115 § 16 Kodeksu karnego, stan nietrzeźwości kierowcy zachodzi, gdy zawartość alkoholu we krwi przekracza 0,5 promila albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość lub też, gdy zawartość alkoholu w 1 dm3 wydychanego powietrza przekracza 0,25 mg albo prowadzi do stężenia przekraczającego tę wartość. Już „sam fakt prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego pociąga za sobą odpowiedzialność karną, chociażby pojazd był prowadzony prawidłowo i kierujący nie sprowadził konkretnego niebezpieczeństwa dla jakiegokolwiek innego uczestnika ruchu” – uzasadniał sędzia.

W analizowanej sprawie sędzia uznał, że mężczyzna działał z winą umyślną, co najmniej w formie zamiaru ewentualnego, gdyż wiedział że spożywał alkohol. Jako osoba doświadczona życiowo powinien wiedzieć jakie będą tego skutki. Zdaniem Sądu żadne okoliczności, w szczególności te podnoszone w trakcie postępowania go nie usprawiedliwiają. Z uwagi jednak na zasadę humanitaryzmu oraz czystą kartotekę sąd warunkowo umorzył postępowanie karne wobec oskarżonego na okres 2 lat tytułem próby uznając, że sam fakt prowadzenia wobec niego postępowania karnego już jest dla niego dotkliwą nauczką i przestrogą na przyszłość. Mężczyzna został zobowiązany do zapłaty 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej oraz orzeczono wobec niego środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres dwóch lat.

Wyrok Sądu Rejonowego Poznań – Stare Miasto w Poznaniu, sygn. akt: VIII K 730/16