Czasochłonność, trudności dowodowe i rozbieżności w orzecznictwie – według Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości to przyczyny, dla których przepisy o postępowaniach grupowych nie działają najlepiej
Postępowania grupowe w sprawach cywilnych / Dziennik Gazeta Prawna
W przedstawionym właśnie raporcie na temat blisko ośmiu lat funkcjonowania ustawy o pozwach zbiorowych (Dz.U. z 2010 r. nr 7 poz. 44) IWS krytycznie przeanalizował kilkadziesiąt spraw cywilnych i gospodarczych zainicjowanych na podstawie tych regulacji. I jak podkreśla autorka badania dr Monika Szafrańska-Rejdak, największe wątpliwości pojawiają się już na początkowym etapie, tj. w toku postępowania dotyczącego dopuszczalności powództwa grupowego (tzw. certyfikacja). Jak wynika z analizy, w latach 2010–2015 blisko dwie piąte składanych pozwów odpadało już w tej właśnie fazie.
Roszczenia jednego rodzaju
Kluczowe przesłanki formalne przyjęcia takiej sprawy do merytorycznego rozpoznania, czyli przede wszystkim wymóg, aby żądania finansowe członków grupy zostały ujednolicone, a same ich roszczenia były jednego rodzaju oparte na tej samej podstawie faktycznej, w orzecznictwie sądów okręgowych i apelacyjnych bywają rozumiane w sposób zróżnicowany. A ich spełnienie – trudne do udowodnienia. „W sprawach mających charakter masowy często zapadały postanowienia o odrzuceniu pozwu z powodu niespełnienia przesłanek dopuszczalności postępowania grupowego” – czytamy w raporcie.
Typowym przykładem takiego podejścia była sprawa katastrofy w hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Zarówno sąd okręgowy, jak i apelacyjny odrzuciły pozew poszkodowanych i bliskich ofiar, uznając, że źródło uszczerbku w ich przypadku było takie samo, lecz to jeszcze za mało, aby mówić o roszczeniach jednego rodzaju. Sytuacja życiowa każdego z poszkodowanych mogła pogorszyć się bowiem w różnym stopniu (np. z uwagi na odmienne koszty leczenia).
– Trudno jest sporządzić prawidłowo pozew zbiorowy niedający pozwanemu szansy stawiania pytań, które zasieją w głowie sędziego wątpliwości i spowodują, że sąd „na wszelki wypadek” odrzuci sprawę z powodów formalnych – podkreśla adwokat Iwo Gabrysiak specjalizujący się m.in. w prowadzeniu postępowań grupowych.
Wzorzec umowy to za mało
Jak wynika z raportu, wielokrotnie sądy nie zgodziły się na zakwalifikowanie jako sprawy grupowej roszczeń dochodzonych z tytułu umów zawartych na podstawie tego samego wzorca umowy. W jednym przypadku sąd stwierdził, że co prawda wszyscy konsumenci będący uczestnikami pozwu zbiorowego podpisali umowy oparte na tym samym wzorcu, ale różny był przedmiot nabywanego prawa własności – niektórzy z nich kupili tylko mieszkania, inni zaś dodatkowo zaopatrzyli się w garaże.
Analogiczne trudności pojawiły się w sprawie, w której pozwany przez przedsiębiorców został ZUS. Ubezpieczyciel zażądał od nich zapłacenia zaległych składek za okres, gdy mieli zawieszoną działalność gospodarczą. Problem w tym, że swoją działalność przerwali w różnym czasie i z tego powodu sąd wydał postanowienie o niedopuszczalności powództwa grupowego.
Żmudne i skomplikowane
Co ważne, podstawą rozstrzygnięcia dotyczącego dopuszczalności powództwa zbiorowego oraz składu grupy jest postępowanie dowodowe według zasad określonych w kodeksie postępowania cywilnego. Brak jest szczegółowych regulacji uwzględniających specyfikę prowadzenia procesów grupowych. To zaś – zdaniem autorki raportu IWS – jest jedną z przyczyn, dla których procesy te bywają żmudne i skomplikowane.
Kolejna to mało aktywna rola sądu. – Nie do końca zgadzam się z zarzutami, że postępowania grupowe są czasochłonne. Podam taki przykład: w kwietniu 2016 r. złożyłem pozew w sądzie okręgowym. Po pięciu miesiącach odbyła się pierwsza rozprawa, a w grudniu sąd dopuścił pozew do rozpoznania w postępowaniu grupowym. W połowie marca tego roku sąd apelacyjny rozpoznał zażalenie pozwanego. Czy trudne organizacyjnie postępowanie, które trwa dziewięć miesięcy i dotyczy praw prawie tysiąca osób, jest czasochłonne? W porównaniu z innymi sprawami – niekoniecznie – twierdzi mec. Gabrysiak. Mimo że w praktyce dostrzega mankamenty ustawy o pozwach zbiorowych, to ogólnie ocenia ją pozytywnie.
– Nawet jeżeli procesy grupowe są trudne w prowadzeniu i bywają długotrwałe, to mają jedną zasadniczą zaletę: dają ludziom realne narzędzia w starciu z dużymi podmiotami. Te zaś traktują grupę znacznie poważniej niż pojedynczego powoda – przekonuje adwokat.