Gdy wszyscy zastanawiają się, jak reformować wymiar sprawiedliwości, by procesy przebiegały szybciej i przyjaźniej dla obywatela; gdy nie milkną echa gorącego sporu o kształt polskiego wymiaru sprawiedliwości, na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawia się projekt rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie zniesienia pełnomocnika rządu do spraw informatyzacji wymiaru sprawiedliwości (numer z wykazu prac legislacyjnych RD 225) - wskazuje Rafał Dębowski, adwokat, sekretarz NRA.

Chodzi – przypomnijmy – o osobę, której zadaniem było analizowanie potrzeb wymiaru sprawiedliwości w zakresie informatyzacji, opracowanie kierunków rozwoju w tej dziedzinie czy koordynowanie oraz monitorowanie projektowania oraz wdrażania systemów informatycznych obsługujących wymiar sprawiedliwości. Z uzasadnienia dokumentu wynika, że konieczność zniesienia funkcji pełnomocnika jest konsekwencją odwołania z niej podsekretarza stanu w ministerstwie sprawiedliwości.
Nie tylko komputery
Dla mnie taka decyzja jest niezrozumiała. Dla każdego, kto w jakikolwiek sposób zetknął się z problematyką informatyzacji wymiaru sprawiedliwości oczywiste jest, że jedyną realną drogą usprawnienia jego funkcjonowania jest właśnie pełna informatyzacja. Nie chodzi oczywiście o wyposażenie sądów w komputery – te już tam są. Chodzi o stworzenie profesjonalnych narzędzi informatycznych pozwalających na komunikację procesową drogą elektroniczną. To nie tylko oszczędność czasu i przyspieszenie procedur. To wymierna oszczędność kosztów działania sądów. Nie ulega wątpliwości, że informatyzacja wymiaru sprawiedliwości to wyzwanie, przed którym stoi nie tylko on sam, ale przede wszystkim całe społeczeństwo.
Podwaliny prawne w postępowaniu cywilnym zostały już położone. Nowela kodeksu postępowania cywilnego z 10 lipca 2015 r. zakłada, że w ciągu trzech lat powstać ma elektroniczne biuro podawcze, czyli system komunikacji, który ma umożliwić zarówno składanie drogą elektroniczną pism procesowych do sądu, jak i otrzymywanie tą samą drogą korespondencji z sądu i od pozostałych uczestników postępowania. Niestety rok wyborczy, w którym uchwalano te przepisy, przełożył się na zakres forsowanych zmian. Zamiast rozpoczynać budowanie systemu metodą drobnych kroków, ustawodawca zdecydował się na skok na głęboką wodę. Według przyjętych przepisów ma powstać program informatyczny, który z dnia na dzień będzie zdolny obsłużyć miliony spraw, zachowując przy tym możliwość przyjęcia kolejnych setek tysięcy wpływających każdego miesiąca do wszystkich sądów w Polsce. Stworzenie takiego systemu, gwarantującego przy tym bezpieczeństwo danych na odpowiednim poziomie oraz – co najważniejsze – stabilność działania, to gigantyczne wyzwanie, również budżetowe. Nie byłbym więc wcale zdziwiony, gdyby osoby odpowiedzialne za całe przedsięwzięcie doszły do wniosku, że ryzyko fiaska takiego projektu jest zbyt duże, by w ten sposób realizować informatyzację wymiaru sprawiedliwości.
System dla profesjonalnych pełnomocników
Nie oznacza to jednak, że z informatyzacji wymiaru sprawiedliwości można się wycofać. Jestem głęboko przekonany, że rozsądnym działaniem byłaby ścieżka ewolucyjnego dochodzenia do w pełni dostępnego systemu. Wydaje się zasadne, by na początek stworzyć rozwiązania informatyczne przeznaczone dla stosunkowo wąskiej grupy odbiorców – stron reprezentowanych przez profesjonalnych pełnomocników. Nie chodzi tylko o to, że prostsze i tańsze jest zbudowanie systemu dla mniejszego grona adresatów. Istotne jest jego utrzymanie i testowanie, a więc wyłapanie i usunięcie wszelkich błędów, luk i wad, których nie da się w całości z góry przewidzieć. Oczywiście również w takim modelu adwokaci czy radcowie prawni mający dostęp do tych narzędzi nie mogą być królikami doświadczalnymi ponoszącymi konsekwencje wadliwości lub niestabilności systemu. Dlatego rozwiązania prawne powinny umożliwiać uniknięcie negatywnych konsekwencji procesowych w razie błędu systemu. Bo to, że takie będą, jest pewne. Dowodem na tę tezę jest funkcjonowanie portali informacyjnych sądów powszechnych, gdzie mimo kilkuletniego działania nadal pojawiają się różnego rodzaju błędy lub ograniczenia.
Zachęty finansowe
I jeszcze jedno – by tak potężny wysiłek się udał i przyniósł pożytek, nie wystarczy samo stworzenie systemu informatycznego. Potrzebny jest również system zachęt, by profesjonalni pełnomocnicy byli w stanie przekonać swoich klientów do korzystania z takich rozwiązań. Dlatego niezbędne jest znaczące obniżenie opłat sądowych dla tych, którzy wybiorą elektroniczne biuro podawcze jako formę prowadzenia postępowania. Skarbowi Państwa i tak się to opłaci, bo koszty prowadzenia spraw rozpoznawanych drogą elektroniczną będą na pewno niższe.
Informatyzacja to nie tylko wyzwanie, ale również konieczność, jeśli chcemy mieć sprawny wymiar sprawiedliwości. Dobrze opracowany system pozwoli wyłapać opóźnienia w rozpoznawaniu spraw nie w skali statystycznej sądu lub wydziału, ale w skali indywidualnej, konkretnej sprawy. Dlatego nie warto obniżać obecnej ponadresortowej rangi tego przedsięwzięcia. Wystarczy funkcję pełnomocnika rządu ds. informatyzacji powierzyć osobie, która by przejęła zadania poprzedniego pełnomocnika.