Jeżeli protest dotyczy znaczącej części załogi, a znalezienie zastępstwa jest niemożliwe przewoźnik może zostać zwolniony z odpowiedzialności odszkodowawczej względem podróżnych.

Sprawa dotyczyła powództwa kobiety, której lot z powodu protestu pracowników linii został anulowany. Skarżąca twierdziła, że należy jej się 600 euro wraz z odsetkami ustawowymi tytułem odszkodowania. Gdy przewoźnik nie zareagował na wystosowane przez nią wezwanie do zapłaty, skierowała sprawę do sądu.

Spółka złożyła sprzeciw od nakazu zapłaty wydanego przez referendarza sądowego Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie w postępowaniu upominawczym. Firma domagała się oddalenia powództwa w całości. Jej zdaniem skoro przyczyną odwołania połączenia był strajk personelu pokładowego, który objął tak wiele osób, że zorganizowanie zastępstwa było niemożliwe, odpowiedzialność pozwanego na podstawie art. 5 ust. 3 rozporządzenia (WE) nr 261/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 11 lutego 2004 r. została wyłączona. Przedmiotowego strajku nie można zakwalifikować jako „normalnego wykonywania działalności przez przewoźnika, bowiem decyzja o jego przeprowadzeniu została podjęta przez pracowników pozwanego w ramach przyznanej im autonomii zbiorowej”. Przewoźnik nie miał na niego żadnego wpływu, a wszystkie próby polubownego rozwiązania sytuacji skończył się niepowodzeniem. Firma wskazała także, że podjęła „wszelkie racjonalne środki pozostające w jej dyspozycji, w celu ograniczenia skutków strajku i związanych z tym utrudnień dla pasażerów poprzez: wydłużenie godzin pracy osób obsługujących pasażerów oraz zapewnienie możliwości zmiany rezerwacji na loty alternatywne lub możliwości uzyskania zwrotu kosztów biletów”.

Sąd analizując sprawę przyznał, że problematyczny strajk był najdłuższym w dotychczasowej historii firmy. W jego konsekwencji spółka musiała odwołać w ciągu 7 dni 44,4 % wszystkich zaplanowanych w tym terminie lotów. Utrudnienia dotknęły blisko 50 procent podróżujących wtedy klientów.

Rzeczywiście z powodu odwołanego lotu powódka straciła możliwość kontynuowania zaplanowanej podróży, co naraziło ją na dodatkowe koszty. Swoje żądania kobieta opierała na przepisach Rozporządzenia (WE) nr 261/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 11 lutego 2004 r. ustanawiającego wspólne zasady odszkodowania i pomocy dla pasażerów w przypadku odmowy przyjęcia na pokład albo odwołania lub dużego opóźnienia lotów, uchylające rozporządzenie (EWG) nr 295/91 (Dz.U. UE L 2004/46/1). Ujęta w nich ochrona dotyczy pasażerów lotów regularnych oraz nieregularnych, w tym także lotów stanowiących część zorganizowanych wycieczek.

Jeden z niniejszych przepisów zwalnia przewoźnika z obowiązku wypłaty odszkodowania jeżeli wykaże on, że odwołanie lotu jest (było) spowodowane zaistnieniem nadzwyczajnych okoliczności, których nie można było uniknąć pomimo podjęcia wszelkich racjonalnych środków. Dotyczy to okoliczności, które pozostają poza zakresem skutecznej kontroli przewoźnika lotniczego. W rozporządzeniu wskazano, że nadzwyczajne okoliczności mogą powodować: „destabilizacja polityczna, warunki meteorologiczne uniemożliwiające dany lot, zagrożenia bezpieczeństwa, nieoczekiwane wady, mogące wpłynąć na bezpieczeństwo lotu oraz strajki, mające wpływ na działalność przewoźnika.

Sąd uznał, że stanowisko pozwanego zasługuje na uwzględnienie. „Strajk może stanowić nadzwyczajną, niezależną od przewoźnika przyczynę, jeżeli nie mógł go racjonalnie przewidzieć i uwzględnić w ramach normalnego wykonywania działalności w danym czasie. Jednakże samo wymienienie strajku jako nadzwyczajnej okoliczności uzasadniającej opóźnienie lub odwołanie lotu nie w każdym wypadku wyłącza odpowiedzialność przewoźnika lotniczego. Decydującą rolę powinny odgrywać okoliczności konkretnego przypadku” – czytamy w uzasadnieniu.

Powołując się na uchwałę Sądu Najwyższego ( uchwała pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego z dnia 26 października 2007 r., III CZP 30/07, OSNC 2008 nr 5 poz. 43) wskazano, że „pojęcie siły wyższej rozumiane jest w ujęciu obiektywnym, z tym że przy ocenie, czy mamy do czynienia z siłą wyższą bierze się pod uwagę także to, czy zainteresowana osoba mogła przeciwdziałać i zapobiec działaniu obiektywnych zdarzeń składających się na siłę wyższą. W konsekwencji za siłę wyższą uznaje się zdarzenie, które jest zewnętrzne, niemożliwe do przewidzenia i któremu nie można było zapobiec” – argumentowano.

Analizowany protest był sytuacją nadzwyczajną a także „stanowił w stosunku do przewoźnika lotniczego zdarzenie o charakterze zewnętrznym, na które nie miał wpływu i któremu nie mógł zapobiec”. Przez siedem dni odwołano ponad 4800, a skutki związane ze strajkiem dotknęły ponad pół miliona pasażerów, a także samego przewoźnika.
Zdaniem sądu nie można danej sytuacji uznać za normalną działalność przewoźnika. Po pierwsze dlatego, że polegał on na powstrzymywaniu się pracowników od wykonywania pracy. Po drugie podobne akcje nie zdarzały się w tej firmie często.

Ponadto próby załagodzenia konfliktu oraz różne formy pomocy skierowane do podróżnych świadczą o braku złej woli ze strony przedsiębiorcy.

Zrozumiałym jest, że „pozwany, będąc pracodawcą i jednocześnie stroną także zbiorowych stosunków pracy, nie był obowiązany dążyć do uniknięcia strajku za wszelką cenę, w szczególności za cenę spełnienia wszelkich żądań organizacji związkowej, z tego tylko powodu, że ich niespełnienie stanowiłoby przyczynę uwzględnienia wszystkich roszczeń pasażerów, którzy doznaliby niedogodności w podróży w związku z trwającym strajkiem” - tłumaczono.

W przekonaniu sądu pozwany uczynił wszystko co możliwe, by zapobiec negatywnym skutkom strajku udowodnił także, że jest zwolniony z odpowiedzialności odszkodowawczej. Tym bardziej, że powódce zwrócono koszt biletu, czym przewoźnik wywiązał się z nałożonych na niego obowiązków wynikających z art. 8 Rozporządzenia.

Zarządzenie Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy w Warszawie, sygn. akt I C 1445/16