- W ostatnich latach pojawiła się słuszna koncepcja organizacyjna, żeby specjalizować śledczych w poszczególnych sprawach, w tym również cywilnych i administracyjnych - mówi w wywiadzie dla DGP Jacek Pańczyk, prokurator Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
W ciągu paru lat udało się panu doprowadzić do unieważnienia przeszło 50 aktów notarialnych, które umożliwiły firmom lichwiarskim przejmowanie nieruchomości swoich klientów. Jak pan się do nich zabrał?
Cała sprawa miała swoje źródło w dużym śledztwie, w wyniku którego oskarżona została grupa osób udzielających w całym kraju pożyczek na wysoki lichwiarski procent. Ich działalność opierała się na kilku firmach zarejestrowanych w Polsce oraz spółce cypryjskiej. Jako zabezpieczenie spłaty przedsiębiorcy zapewniali sobie pełnomocnictwo do sprzedaży nieruchomości klientów na własnych warunkach, w tym możliwość rozwiązania umowy z dostawcami energii czy wymeldowania wszystkich mieszkańców, a także ustanawiali na niej hipoteki. Skupiali więc w swoich rękach zarówno funkcję wierzyciela, jak i pełnomocnika. Wszystkie dokumenty gotowe do podpisu czekały na klientów u notariuszy. Jeden z notariuszy, który przygotowywał dokumenty dla klientów, został w tej sprawie oskarżony m.in. o pomocnictwo w wyłudzeniu mienia i przekroczenie uprawnień. Pożyczkodawcy w stosunkowo krótkim czasie przejmowali nieruchomość dłużnika w ten sposób, że sprzedawali ją sobie lub komuś sobie znanemu po znacząco zaniżonej cenie, a potem ewentualnie proponowali odkupienie jej pierwotnym właścicielom, żądając już ekwiwalentnej kwoty.
Jak się udało to odkręcić?
Konieczna była analiza akt sprawy karnej, a więc przesłuchań osób pokrzywdzonych, umów pożyczek, często ukrywanych pod rzekomym zobowiązaniem wekslowym i aktów notarialnych, a także treści wypisów ksiąg wieczystych poszczególnych nieruchomości. Od 2012 r. skierowałem do różnych sądów – m.in. w Katowicach, Częstochowie, Kielcach i Krakowie – dziesiątki pozwów przeciwko stronom umów o ustalenie nieważności czynności pełnomocnictwa, hipoteki i sprzedaży nieruchomości na podstawie art. 189 kodeksu postępowania cywilnego, bardzo ważnego przepisu w pracy prokuratora wykonującego czynności pozakarne. Dowodziłem, że czynności te naruszają zasady uczciwego obrotu, równości stron oraz lojalności wobec kontrahenta, a zatem są sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Pożyczkodawcy wykorzystywali trudną sytuację finansową swoich klientów, a także fakt, że ludzie ci nie rozumieli mechanizmów prawnych, sensu dokonywanych czynności ani skutków, jakie miały ostatecznie wywołać w przyszłości. Człowiek, biorąc 20 tys. zł pożyczki, tracił nieruchomość wartą 200 tys. zł bez jakiegokolwiek postępowania sądowego i egzekucyjnego. Nie można było więc uznać, że zawierane umowy wyrażały swobodną i dobrze przemyślaną decyzję pożyczkobiorców. I sądy rozumiały problem. Muszę podkreślić, że jestem pod wrażeniem swego rodzaju jednomyślności sądów w kraju, dzięki czemu pokrzywdzeni mogli odzyskać swoje nieruchomości.
Ile z tych nieruchomości ostatecznie wróciło w ręce pierwotnych właścicieli?
Dotychczas udało mi się odzyskać w sumie siedem nieruchomości. Część z nich właśnie na podstawie unieważnienia czynności w formie aktu notarialnego, część – w trybie uzgodnienia treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym, który w pewnych przypadkach okazuje się prostszym trybem, bo nie trzeba było pozywać wszystkich stron następujących po sobie umów zbycia nieruchomości, np. ośmiu osób, a tylko aktualnego właściciela. To był żmudny proces, trwający czasem 3–4 lata. Niektóre nieruchomości przeszły już przez ręce trzech nabywców, a to oznaczało konieczność unieważnienia kolejnych umów. Na części nieruchomości pozostawały hipoteki, które podmioty trudniące się lichwą ustanawiały, żeby zabezpieczyć już własne długi. A to oznaczało kolejne procesy o unieważnienie „pasożytniczych” hipotek. Część procesów, w których pozwana była spółka cypryjska, przedłużała się, bo sądy zmagały się z problemem doręczenia pism na zagraniczny adres spółki.
Siedziba okazała się wirtualna?
Tak, i m.in. z tego powodu były trudności z dostarczeniem odpisu pozwu. Sądy musiały zwracać się do ministerstwa sprawiedliwości Cypru o pomoc w dostarczeniu przesyłki. A ponieważ strona cypryjska zaczęła pobierać opłatę za każde doręczenie, polskie sądy musiały najpierw opłacić doręczenie, aby na miejscu cypryjski urzędnik poszedł z dokumentami pod wskazany adres. Następnie odpisywał, że wskazanej spółki tam nie ma albo strona cypryjska nie odpisywała.
O ile u nas obrót prawny z zagranicą jest traktowany raczej priorytetowo, o tyle na Cyprze najwyraźniej tak nie jest i potrzebne były kolejne monity. Ostatecznie okazywało się jednak, że spółka faktycznie nie ma siedziby pod wymienionym adresem, ale wciąż była wpisana do rejestru cypryjskiego. Na mój wniosek sądy zaczęły więc ustanawiać dla spółki kuratorów procesowych, co umożliwiło kontynuowanie postępowań i w niektórych sprawach wydanie wyroku zgodnego z żądaniem prokuratora.
Zaangażowanie prokuratorów w sprawy cywilne i administracyjne, tak jak w pana przypadku, to wciąż jednak pewna nisza?
Działalność pozakarna prokuratorów, która obejmuje w szczególności właśnie sprawy cywilne i administracyjne, nie jest szerzej znana opinii publicznej. A przecież w tej aktywności mieści się m.in. udzielanie skutecznej pomocy prawnej osobom, które dotykają skutki wadliwej decyzji organu czy orzeczenia sądowego. Podam taki przykład: wniosłem z urzędu skargę o wznowienie postępowania o eksmisję osób, których mieszkanie zostało przejęte przez nieuczciwą spółkę. Skarga ta doprowadziła do zmiany wyroku i oddalenia powództwa eksmisyjnego, a więc uchronienia lokatorów – prawowitych właścicieli – przed bezpodstawnym wyrugowaniem ich z mieszkania.
Wśród profesjonalnych pełnomocników można spotkać się z opinią, że prokuratorzy nie czują prawa cywilnego i administracyjnego.
Oczywiście z tym jest różnie. Dla prokuratorów to prawo karne jest chlebem powszednim, stąd pewnie pozostałe dziedziny schodzą na dalszy plan. W ostatnich latach pojawiła się słuszna moim zdaniem koncepcja organizacyjna, żeby specjalizować prokuratorów w poszczególnych sprawach, w tym w cywilnych i administracyjnych. Przykładem tego są zespoły prokuratorów zajmujące się określoną problematyką, np. reprywatyzacją.
Z jakimi sprawami z działki pozakarnej prokuratorzy mają najwięcej do czynienia?
Jeśli chodzi o prawo administracyjne, to interwencji prokuratora wymagają wszelkie przypadki stanu niezgodnego z prawem, o powstaniu którego właściwy organ administracji publicznej niekoniecznie musi wiedzieć z urzędu. Dotyczy to np. działalności koncesjonowanej. Pierwszy przykład z brzegu: sprzedawca zostaje skazany za sprzedaż alkoholu nieletnim. Pojawiają się więc podstawy do wszczęcia postępowania administracyjnego i cofnięcia właścicielowi sklepu zezwolenia na sprzedaż alkoholu. Często się też zdarza, że przy okazji sprawy karnej dowiadujemy się, że jakieś auto jest zarejestrowane na podstawie podrobionej faktury czy umowy sprzedaży. Naszym zadaniem jest wtedy wyrejestrowanie takiego samochodu. Kierujemy więc sprzeciw od decyzji ostatecznej z wnioskiem o wznowienie postępowania. Jeśli organ potwierdzi fałszerstwo dokumentów, to uchyli decyzję i odmówi rejestracji, w wyniku czego właściciel utraci dopuszczenie pojazdu do ruchu.
I śledczy nie musi wtedy czekać na kończenie procesu karnego?
Nie, choć wszystko zależy od okoliczności faktycznych. Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego, jeśli fałszerstwo jest oczywiste, a istnieje potrzeba ochrony interesu społecznego, to nie ma konieczności oczekiwania na prawomocny wyrok karny. Inna sytuacja – toczy się postępowanie karne i okazuje się, że osoba, przeciwko której prowadzone jest postępowanie, jest np. chora psychicznie albo uzależniona od alkoholu. Jeśli dowiadujemy się, że ma ona prawo jazdy, to inicjujemy postępowanie administracyjne, aby skierować ją na kontrolne badanie lekarskie, które ma wykazać, czy posiadacz prawa jazdy jest aktualnie zdolny do kierowania pojazdami. Tego rodzaju spraw jest mnóstwo.
Ponadto prokuratury rejonowe kierują pozwy o zaprzeczenie ojcostwa, wnioski o ubezwłasnowolnienie osób tego wymagających czy wnioski o wydanie zarządzeń opiekuńczych. Na prawach strony prokuratorzy biorą też udział w postępowaniach w sprawach nieletnich czy przed sądami rodzinnymi w sprawach o władzę rodzicielską, np. w związku z postępowaniami karnymi o znęcanie się rodzica. Wiele wniosków kierują do nas same strony postępowań, które czują się pokrzywdzone jakąś decyzją administracyjną, np. odmową przyznania świadczenia. Bywa, że w takich sytuacjach piszemy odwołania czy sprzeciwy od decyzji ostatecznych naruszających prawo.
Czyli prokurator wyręcza profesjonalnych pełnomocników?
Tak. Z zasady dotyczy to sytuacji, gdy pomocy prawnej potrzebuje ktoś ubogi czy bezradny, kogo po prostu nie stać na opłacenie adwokata czy radcy prawnego. Może nie wszyscy to sobie uświadamiają, że przecież każdy obywatel może przyjść do prokuratury w wyznaczonych godzinach urzędowania i zwrócić się o poradę w rozwiązaniu swojego problemu prawnego. Nie oznacza to, że zawsze otrzyma receptę, ale przynajmniej może liczyć na wskazówkę, w jakim kierunku powinien iść.