Bartłomiej K., były zastępca prokuratora rejonowego w Pucku, który trzykrotnie zgodził się na umorzenie śledztwa dotyczącego polskiego Fritzla, nadal nie został ukarany dyscyplinarnie za zaniedbania popełnione w innej głośnej sprawie – śmiertelnego pobicia dwójki dzieci przez rodziców zastępczych.
Do tragedii doszło pięć lat temu. Gdy w lipcu zmarł 3-letni chłopiec, śledczy dali wiarę wyjaśnieniom opiekunów, że był to nieszczęśliwy wypadek. K., który nadzorował dochodzenie, zatwierdził decyzję o umorzeniu. We wrześniu w tej samej rodzinie zastępczej umiera 5-latka. Wyniki sekcji zwłok dziewczynki jednoznacznie wskazują, że przyczyną było fizycznie znęcanie się. Następnego dnia rodzice zastępczy trafiają do aresztu i dostają zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym oraz zabójstwa rodzeństwa.
K. traci stanowisko wiceszefa puckiej prokuratury, a umorzeniem pierwszego postępowania zaczyna się interesować korporacyjny rzecznik dyscyplinarny. Lista nieprawidłowości, jakich miał dopuścić się prokurator, jest bardzo długa. Wytknięto mu m.in., że powierzył prowadzenie sprawy śmierci dziecka asesorowi i nie zlecił mu przeprowadzenia istotnych dowodów, zignorował ważną opinię biegłego, nie powiadomił sądu – mimo wniosku policji – że w rodzinie zastępczej dochodzi do przemocy.
Sąd dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym rozpoznaje sprawę Bartłomieja K. dopiero za trzecim razem i w grudniu 2015 r. wydaje wyrok uniewinniający (śledczy jest już wtedy w stanie spoczynku). Orzeczenie zaskarża do odwoławczego sądu dyscyplinarnego przy PG rzecznik dyscyplinarny. Ale i tym razem w pracy K. nie dopatrzono się przewinienia służbowego.
W sierpniu 2016 r. PG Zbigniew Ziobro urządza konferencję prasową, na której ogłasza wniesienie kasacji do Sądu Najwyższego od wyroku II instancji, przekonując, że był on skandaliczny i podyktowany korporacyjną solidarnością. Poleca też wszczęcie postępowania karnego wobec puckiego prokuratora w związku z podejrzeniem niedopełnienia obowiązków służbowych (wciąż jest ono w toku).
SN w orzeczeniu z 1 grudnia 2016 r. (SDI 74/16) potwierdza, że prokuratorski sąd odwoławczy dopuścił się rażących zaniedbań przy rozpoznawaniu dyscyplinarki K. Jak czytamy w uzasadnieniu, korporacyjni sędziowie lakonicznie zaaprobowali orzeczenie sądu pierwszej instancji, ograniczając się do stereotypowych sformułowań. SN kieruje dyscyplinarkę K. do ponownego zbadania w postępowaniu odwoławczym.
W połowie maja tego roku prokuratorski sąd uchyla wyrok z 2015 r. i przekazuje sprawę do ponownego rozpoznania w pierwszej instancji. K. mogą grozić konsekwencje finansowe (łącznie z pozbawieniem prawa do stanu spoczynku i uposażenia), a w ostateczności wydalenie ze służby.
W sprawie Mirosława K., skazanego na 25 lat więzienia za znęcanie się nad żoną i córkami (ich dramat opisał niedawno „Duży Format”), były wiceszef puckiej jednostki nie usłyszy już zarzutów dyscyplinarnych. Jak powiedziała „Gazecie Wyborczej” prokurator okręgowy w Gdańsku Teresa Rutkowska-Szmydyńska w marcu 2016 r. nastąpiło przedawnienie. W ubiegłym tygodniu śledztwo dotyczące niedopełnienia obowiązków przez K. zainicjował wydział spraw wewnętrznych PK.