Reforma miała sprawić, że zniknie odwieczny podział na kierowniczą elitę od papierkowej roboty i śledczych od żmudnej roboty na pierwszej linii. Po roku widać, że założenie to okazało się fikcją.
– Przestrzeganie zasady obligatoryjnego referatu może być punktem wyjścia do uzdrowienia sytuacji w prokuraturze, w której, inaczej niż w sądach, funkcjonował podział na prokuratorów oskarżających i występujących w sądzie oraz tych, którym, jak się zdawało, przysługiwał dożywotni immunitet na prowadzenie spraw i uczestniczenie w rozprawach przed sądami – przekonywał półtora roku temu Jacek Skała, szef prokuratorskiego związku zawodowego. To właśnie jego środowisko było największym orędownikiem art. 3 par. 1 prawa o prokuraturze, zgodnie z którym każdy śledczy, bez względu na funkcję, ma wykonywać zadania stanowiące istotę ich zawodu.
Bez zapału
Ale mimo zmiany przepisów i gruntownej wymiany kadr przez prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę funkcyjni oskarżyciele z prokuratorskich wyższych szczebli nadal nie rwą się do pracy na pierwszej linii. Jak pokazują dane z ośmiu jednostek regionalnych, do których dotarł DGP, zdecydowana większość szefów oraz ich zastępców przez cały ubiegły rok nie prowadziła żadnego postępowania przygotowawczego albo prowadziła tylko jedno. Dotyczy to chociażby szefowej regionu w Białymstoku Elżbiety Pieniążek, gdańskiego prokuratora regionalnego Andrzeja Golca czy kierownika jednostki regionalnej w Łodzi Jarosława Szuberta. Podobnie wygląda sytuacja, jeśli chodzi o naczelników poszczególnych wydziałów (na najbardziej zapracowanych wychodzą szefowie komórek ds. przestępczości gospodarczej, którzy miewają po kilka spraw).
– Jedna lub dwie sprawy to zwykła fasada. Często postępowania mają kilku referentów, a czynności wykonuje policja. Zaangażowanie prokuratorów funkcyjnych w ich prowadzenie nie jest specjalnie wielkie – twierdzi jeden z oskarżycieli zdegradowanych przez PG po wejściu w życie reformy.
Zwolnienie od krajowego
Aktywność śledcza i sądowa szefów prokuratur regionalnych / Dziennik Gazeta Prawna
Podobnie przez cały miniony rok kierownicy jednostek i ich zastępcy nie przejawiali zbytniej aktywności na salach sądowych. Z uzyskanych przez DGP danych wynika, że wielu z nich przez miniony rok ani razu nie stawiło się w sądzie w sprawie karnej. – Zwracam uwagę, że rozprawy są raczej niezbyt długie, trwają 1–2 godziny, a posiedzenia to kwestia kilku minut. Nie pochłaniają zatem zbyt wiele czasu – przypomina zdegradowany prokurator.
Co ciekawe, chociaż prawo o prokuraturze formalnie dopuszcza – na podstawie decyzji przełożonego – zwolnienie śledczych z obowiązku prowadzenia spraw karnych oraz występowania przed sądem, to na szczeblach regionów uprawnienie to wykorzystywane jest bardzo rzadko. Spośród analizowanych przez nas jednostek tylko wobec prokuratorów regionalnych w Krakowie i we Wrocławiu prokurator krajowy Bogdan Święczkowski wydał zarządzenia uwalniające ich od tego rodzaju zadań. W obu przypadkach uzasadniano to obciążeniem innymi obowiązkami służbowymi związanymi z kierowaniem jednostką oraz sprawowaniem osobistego nadzoru np. nad „śledztwami o charakterze medialnym”. W jednym przypadku z prowadzenia spraw oraz oskarżania w sądzie zluzowano nawet... naczelnika wydziału organizacyjno-sądowego (decyzję tę tłumaczono przede wszystkim zadaniami z zakresu zarządzania kadrami). W pojedynczych sytuacjach zwolnienia z zajmowania się postępowaniami karnymi uzyskiwali również prokuratorzy wyspecjalizowani w zagadnieniach cywilnoprawnych oraz administracyjnych.
Dobry podział
Jak mówiła niedawno w wywiadzie dla naszej gazety była szefowa Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Iwona Palka, obecnie w stanie spoczynku, kierownictwo jednostek regionalnych pozoruje realizację swojego ustawowego obowiązku, ale trudno robić mu z tego powodu zarzut.
– W dużych jednostkach kierownicy mają na głowie zarządzanie, finanse, sprawy organizacyjno-kadrowe i korespondencję liczącą nawet 100–200 nowych pism dziennie. Nie da się tego pogodzić jeszcze z przesłuchiwaniem czy chodzeniem na rozprawy – potwierdza prok. Palka.
Mimo że aktywność śledcza i sądowa szefostwa prokuratur regionalnych nadal pozostaje na marginesie ich działalności służbowej, Prokuratura Krakowa jest raczej zadowolona z obecnego podziału pracy.
– Można powiedzieć, że rozwiązanie przewidziane w art. 3 prawa o prokuraturze przyjęło się w bieżącej praktyce. Obowiązki prowadzenia postępowań przygotowawczych i występowania przed sądami są realizowane z różną intensywnością w zależności od obciążenia innymi zadaniami – zapewnia Ewa Bialik, rzecznik prasowy PK.
I podkreśla, że widoczne jest to zwłaszcza na szczeblu okręgowym, gdzie zdarza się, że kierownicy prowadzą złożone śledztwa dotyczące grup przestępczych wyłudzających VAT.
– Prokurator krajowy z dużą ostrożnością stosuje instrument pozwalający mu na zwolnienie z prowadzenia spraw i występowania przed sądem podległych prokuratorów – dodaje rzecznik.
W tym samym tonie wypowiada się dziś szef związku zawodowego Jacek Skała, obecnie na delegacji w PK.
– Jest ogromna grupa prokuratorów, którzy zakasali rękawy i czują satysfakcję z tego, że znów robią to, co w przeszłości. Ale rozwiązanie jest nowe i w niektórych prokuraturach istnieją pokusy, żeby je obchodzić. Bywa, że np. szefowie jednostek wpisują do swoich referatów sprawy drobne, których zakończenie wymaga przystawienia pieczątki. Jednak znane są też inne przypadki, jak np. prowadzenie śledztwa w sprawie SKOK Wołomin przez szefa prokuratury okręgowej – tłumaczy Skała.