Fałszywe wyobrażenie o kwalifikacjach drugiej strony umowy mieści się w pojęciu błędu.
Agnieszka Bagieńska-Petryka - radca prawny / Dziennik Gazeta Prawna
Stan faktyczny
Mężczyzna chciał sporządzić wniosek o stwierdzenie nabycia spadku po swoim krewnym. W tym celu zgłosił się do osoby, która miała mu w tym pomóc. O tym, że świadczy takie usługi, dowiedział się z ulotki. Strony podpisały umowę-zlecenie, a klient przy pierwszym spotkaniu wpłacił zaliczkę. Po powrocie do domu przelał natomiast kolejną transzę. Resztę miał dopłacić w ustalonym w umowie terminie. Brakującej kwoty jednak nie uiścił. W związku z tym zleceniobiorca wysłał pocztą pismo, które miał przygotować, za pobraniem pozostałej do zapłaty sumy.
Mężczyzna przesyłki jednak nie odebrał. Po pewnym czasie doszedł z kolei do wniosku, że już w ogóle nie chce korzystać z usług zleceniobiorcy, ponieważ znalazł w internecie niekorzystne informacje na jego temat. Przede wszystkim ustalił, że przedsiębiorca nie jest z wykształcenia prawnikiem i wielu jego klientów jest poszkodowanych. Wobec tego nadał w urzędzie pocztowym oświadczenie o uchyleniu się od skutków zawarcia umowy-zlecenia.
Zleceniobiorca wniósł pozew. W uzasadnieniu wskazał, że klient nie wywiązał się w znacznej części z obowiązku zapłaty za zleconą usługę. Pozwany wniósł o oddalenie powództwa. Argumentował, że jego oświadczenie woli było obarczone błędem, dlatego odstąpił od umowy. Jak bowiem tłumaczył, miał on mylne przekonanie, że zleceniobiorca jest z wykształcenia prawnikiem, a ten nie wyprowadził go z błędu. Nie protestował nawet wówczas, gdy pozwany zwracał się do niego, używając określenia „mecenas”.
Sąd rejonowy uznał jednak, że mężczyzna musi zapłacić resztę kwoty z umowy.
Oceniając skuteczność złożonego przez pozwanego oświadczenia o uchyleniu się od skutków oświadczenia o zawarciu umowy, uznał, że nie mógł on skutecznie powoływać się na błąd, bowiem ani z kontraktu, ani z wizytówki powoda nie wynikało, aby przedstawiał się on jako prawnik czy sugerował możliwość reprezentowania swego klienta przed sądem. Kwestia wykształcenia prawniczego zleceniobiorcy nie dotyczyła zatem treści czynności prawnej zawartej między stronami. Zdaniem sądu I instancji nie można też uznać, że brak reakcji ze strony przedsiębiorcy, gdy był on tytułowany mecenasem, to podstępne wprowadzenie klienta w błąd. Pozwany odwołał się od wyroku. Sąd Okręgowy w Gliwicach uwzględnił apelację (sygn. III Ca 344/16).
Uzasadnienie
Na wstępie sąd II instancji przypomniał, że błąd jest doniosły pod względem prawnym tylko wtedy, gdy dotyczy treści czynności prawnej oraz jest istotny subiektywnie i obiektywnie. W jego ocenie wszystkie powyższe przesłanki zostały spełnione.
Po pierwsze, błędem co do treści czynności prawnej jest, zdaniem SO, także mylne wyobrażenie odnośnie do przedmiotu świadczenia oraz fałszywe przekonanie o kwalifikacjach osoby, która ma je spełnić. Dotyczy to także kontrahenta i jego sytuacji prawnej. Dlatego fałszywe wyobrażenie pozwanego co do kwalifikacji powoda mieści się w pojęciu błędu ujętego w art. 84 kodeksu cywilnego. Wszak zleceniodawca oczekiwał współpracy z prawnikiem, a brak wzmianki na ten temat w umowie nie ma żadnego znaczenia. Generalnie o błędzie nie decyduje bowiem literalna treść zlecenia, lecz stan świadomości strony, która je zawiera.
Po drugie, w ocenie sądu, błąd miał też charakter istotny subiektywnie. Determinował on bowiem decyzję pozwanego co do współpracy z powodem, który chciał, aby potrzebne pismo sporządził prawnik. Obiektywna istotność błędu wyrażała się natomiast w tym, że rozsądnie działający człowiek, znający prawdziwy stan rzeczy, nie podpisałby takiej umowy, zważywszy na cenę za usługę oferowaną przez powoda, który nie był fachowym pełnomocnikiem procesowym.
W uzasadnieniu sąd II instancji wskazał także, że zgodnie z art. 84 par. 1 k.c. można się uchylić od skutków prawnych oświadczenia woli złożonego drugiej osobie m.in. wtedy, gdy mogła ona z łatwością błąd zauważyć. A w rozpoznawanej sprawie zwracanie się do powoda per „mecenasie” było jednoznacznym i zauważalnym wyrazem mylnego przeświadczenia klienta – stwierdził sąd.
Podkreślił jednocześnie, że bez znaczenia dla prawnej doniosłości błędu pozostaje to, czy został on spowodowany przez samego błądzącego i czy uprawnionemu do uchylenia się od oświadczenia woli można zarzucić brak dbałości o własne interesy, nieostrożność albo niedbalstwo.
W konsekwencji SO ocenił, że pozwany miał prawo uchylić się od konsekwencji prawnych umowy w trybie art. 88 k.c. Z tych też względów zmienił zaskarżony wyrok i oddalił powództwo.
Komentarz



W analizowanej sprawie sąd okręgowy trafnie orzekł, iż zawierając umowę z osobą, co do której przypuszczał, iż jest ona prawnikiem, pozwany pozostawał w istotnym błędzie co do treści tej czynności prawnej, co z kolei dawało mu uprawnienie do uchylenia się od jej skutków w trybie art. 88 kodeksu cywilnego. Z analizy stanu faktycznego jednoznacznie wynika, iż gdyby klient wiedział, że usługodawca nie ma wykształcenia prawniczego, nie zawarłby z nim umowy. SO słusznie uznał zatem, iż mylne wyobrażenie zleceniodawcy co do kwalifikacji drugiej strony mieści się w pojęciu błędu ujętego w art. 84 k.c. Jest nim bowiem także błąd dotyczący wykształcenia zleceniobiorcy. Niebędący profesjonalistą klient nie jest bowiem w stanie ocenić kwalifikacji osoby, której profesja wymaga specjalistycznej wiedzy.
Jeżeli np. musimy skorzystać z usług medycznych, to udajemy się do gabinetu specjalisty i oczekujemy, iż zbada nas osoba będąca z wykształcenia lekarzem z odpowiednią specjalizacją. Podobnie jest w przypadku, gdy zamierzamy zaprojektować dom. Wówczas również chcemy, aby obsługiwała nas osoba, która ma odpowiednie uprawnienia. Można zatem uznać, że wiedza na temat specjalistycznych kwalifikacji zleceniobiorcy jest głównym powodem, dla którego klient decyduje się na zlecenie usługi wymagającej specjalistycznej wiedzy. Dlatego powzięcie informacji, iż usługodawca nie posiada takich kwalifikacji, uprawnia klienta do uchylenia się od skutków umowy.