Proponowane rozwiązania mają się nijak do deklarowanych celów. A ustawodawca powinien unikać tworzenia przepisów, które co prawda przyznają komuś uprawnienie, ale nie gwarantują jego realizacji. Tak prawo przedsiębiorców – trzon procedowanego właśnie pakietu Konstytucja biznesu – oceniają rządowi prawnicy.
Z opinii Rady Legislacyjnej, organu eksperckiego przy premierze, płynie jasny wniosek: nowe przepisy dla biznesu są potrzebne. Tyle że przygotowane w resorcie rozwoju regulacje, wbrew twierdzeniom polityków, wcale nie poprawią bytu przeciętnego przedsiębiorcy.
„Projekt ustawy Rada Legislacyjna uznaje, co do zasady, za zgodny z konstytucją. Zastrzeżenia wzbudził jednak brak odpowiedniej jakości niektórych przepisów, która zapewniałaby przewidywalność warunków prowadzenia działalności przez przedsiębiorców, ochronę pewności obrotu oraz wykluczała arbitralność ze strony organów władzy publicznej wydających rozstrzygnięcia w sprawach indywidualnych” – czytamy w przygotowanym dokumencie.
Eksperci przyznają, że ustawa przewiduje istotne wzmocnienie biznesu i osłabienie władczych kompetencji organów administracji publicznej. Co samo w sobie nie jest niczym złym. Rzecz w tym, że regulacje muszą być stosowane w praktyce. A z tym może być gorzej. Projekt ustawy bowiem przyznaje prowadzącym działalność wiele uprawnień, ale nie tworzy odpowiednich gwarancji korzystania z nich. Nakłada na funkcjonariuszy publicznych wiele obowiązków – lecz nie zabezpiecza procedury egzekwowania ich wykonania.
Mówiąc krótko: mimo zapowiedzi dużych zmian, o rewolucji nie może być mowy. To zresztą wynik tego, że analiza porównawcza przepisów obecnie obowiązujących z projektowanymi nie prowadzi – w ocenie Rady Legislacyjnej – do wniosku, że czeka nas wiele nowego. Raczej należy mówić o korektach. „Ogłaszanie, że projektowana ustawa będzie aktem regulującym wykonywanie działalności w sposób całościowy i spójny, nie ma potwierdzenia w faktach” – wskazują eksperci. I dodają, że z przeprowadzonej analizy wynika, że „niewiele proponowanych rozwiązań ma charakter oryginalny”.
Doradcy premier Szydło wskazują też na problem w korelacji pomiędzy projektem nowego aktu prawnego a jego uzasadnieniem. To ostatnie – wskazując za radą – to „istotna słabość całego projektu”. Zastrzeżenia budzi zwłaszcza to, że niektóre propozycje legislacyjne nie zostały w żaden sposób uzasadnione.
Tam zaś, gdzie Ministerstwo Rozwoju postanowiło zrobić więcej niż tylko sformułować postulaty bez pokrycia, popełniło rażące błędy.
Chodzi m.in. o projektowany art. 18. Zgodnie z zamieszczoną w nim regułą, przepisy nowej ustawy mają mieć pierwszeństwo w sytuacji, gdy na gruncie przepisów odrębnych zrodzą się wątpliwości interpretacyjne co do uprawnień przedsiębiorcy wynikających z prawa przedsiębiorców (o ile te pierwsze okażą się korzystniejsze od tych drugich).
Jeszcze dalej idzie art. 41 ust. 2. Ustanawia on zasadę, według której jeżeli przepis odrębny przewiduje możliwość odmowy wydania zezwolenia pomimo spełniania przez przedsiębiorcę wszystkich wymaganych tą regulacją warunków, zastosowanie miałaby mieć reguła z art. 41 ust. 1. Czyli organ właściwy byłby mimo wszystko zobowiązany wydać decyzję pozytywną. Innymi słowy – jak tłumaczy Rada Legislacyjna – projektowana ustawa zdezawuuje przepisy innych ustaw, które przewidują możliwość nieudzielenia zezwolenia.
„Koncepcja ta pozostaje w sprzeczności z ogólnymi zasadami interpretacji przepisów prawa, a zwłaszcza z regułą lex specialis derogat legi generali” – czytamy w opinii.
Dalej eksperci mówią jeszcze mocniej.
„Rada Legislacyjna opowiada się za zachowaniem i respektowaniem tradycyjnych, praktykowanych od tysiącleci reguł wykładni prawa” – stwierdza organ.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach