Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar w rozmowie z Jackiem Żakowskim na antenie Superstacji przyznaje: rząd mówiąc, że Misiewicz nie może pracować w państwowych instytucjach, może naruszać prawa Misiewicza, a on sam nie miałby wyboru i zająłby się pomocą Misiewiczowi, gdyby ten takiej pomocy chciał.

Jacek Żakowski: Misiewicz się zgłasza do pracy, ale mówią mu nie, bo pani premier powiedziała, że nie. To co to jest?

Adam Bodnar: To jest naruszenie jego prawa konstytucyjnego równego dostępu, bo już się z góry przesądziło o tym, że on nie ma kwalifikacji, nie ma predyspozycji moralnych do tego, ale dokonano tego w trybie, który nie jest w żaden sposób określony w prawie. Co więcej, można by się nawet zacząć zastanawiać czy tak kategoryczne stwierdzenie nie narusza jego dóbr osobistych.

JŻ: Czy rzecznik rządu ma prawo powiedzieć, że Misiewiczowi nie wolno dawać pracy?

AB: Moim zdaniem takiego prawa nie ma. Jako partia PiS może oceniać negatywnie jego postępowanie, ale jako członka partii. Natomiast kształtować mu karierę i możliwości pełnienia funkcji publicznej i uznawać, że państwo jest własnością jednej partii i odnoszenie się do całego życia publicznego, to jest coś niespotykanego. Za każdym razem jakiekolwiek rozstrzygnięcia dotyczące osób indywidualnych muszą być podejmowane na podstawie przepisów prawa.

JŻ: Czy gdyby się Bartłomiej Misiewicz do pana zgłosił, to by mu Pan pomógł?

AB: Myślę, że nie miałbym w tej sytuacji wyboru. To jest sytuacja kiedy Rzecznik Praw Obywatelskich niezależnie od tego co sądzi o danej osobie powinien się taką sytuacją zająć, bo chodzi o standard życia publicznego i standard funkcjonowania organów państwa. To jest bardzo ciekawa i nietypowa sytuacja.

Źródło: Superstacja