Dwa lata więzienia i zwrot wyłudzonych pieniędzy – taki los spotkał oszusta podszywającego się pod rejestr firm. W kolejce do osądzenia są już następni.
Osoby podszywające się pod państwowe rejestry to prawdziwa zmora małego biznesu. Patent jest prosty. Polega na masowym rozsyłaniu do przedsiębiorców pism informujących o konieczności zapłaty określonej kwoty w celu umieszczenia wpisu w rejestrze gospodarczym lub uniknięcia wykreślenia z niego. Użycie w nazwie słów takich jak: „Polski”, „Krajowy” „Centralny”, „Ogólnopolski” oraz oficjalny styl pisma mają sugerować, że nadawcą jest państwowy urząd, a nakaz zapłaty jest obowiązkiem prowadzącego firmę. Tymczasem jedynym państwowym rejestrem dla przedsiębiorców jest prowadzona przez resort gospodarki Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej. Wpis do CEIDG jest bezpłatny.
Nowe firmy w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Do tej pory oszuści byli bezkarni. Teraz Sąd Apelacyjny w Białymstoku skazał na dwa lata bezwzględnego więzienia Alessandro G., który prowadził Krajowy Rejestr Informacji o Przedsiębiorcach. Od maja 2012 r. do stycznia 2014 r. wysłał 150 tys. wezwań do zapłaty na kwotę 110 zł i zamierzał wysłać kolejnych 640 tys. listów. W tym czasie udało mu się wyłudzić blisko 1,2 mln zł od przeszło 11 tys. przedsiębiorców.
Śledczy postawili mu zarzuty oszustwa i usiłowania dokonania kolejnych. Sąd Okręgowy skazał mężczyznę na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat, grzywnę w wysokości 50 tys. zł oraz obowiązek zwrotu wyłudzonych pieniędzy 11 623 osobom. Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyrok sądu niższej instancji, zmieniając jednak karę w zawieszeniu na bezwzględne więzienie.
Co ciekawe, analogiczne postępowanie – również zakończone prawomocnym wyrokiem – toczyło się wobec babci oskarżonego. Prowadzony przez nią Krajowy Rejestr Informacji Gospodarczej był działaniem na mniejszą skalę, więc Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał ją na 2 lata w zawieszeniu, 9,6 tys. zł grzywny oraz obowiązek naprawienia szkody 295 pokrzywdzonym.
Zdaniem ekspertów wyroki zapadłe w Białymstoku mogą zadziałać prewencyjnie i przyczynić się do zmniejszenia skali zjawiska. Zwłaszcza że to dopiero początek.
– Do Sądu Okręgowego w Warszawie wnieśliśmy już akt oskarżenia przeciwko innej osobie, która uprawiała analogiczny proceder. W tej sprawie pokrzywdzonych jest 7050 osób – mówi Rafał Kaczyński, naczelnik Wydziału I Śledczego w Prokuraturze Okręgowej w Ostrołęce.
Stosunkowo szybkie i sprawne przeprowadzenie postępowań było możliwe dzięki temu, że zarówno sąd, jak i prokuratura nie przesłuchiwały wszystkich pokrzywdzonych. – Co prawda obrońca składał takie wnioski dowodowe, ale były one przez nas oddalane z prostej przyczyny. Do wszystkich przedsiębiorców kierowane było identycznej treści pismo, więc poprzestaliśmy na przesłuchaniu wytypowanych osób – tłumaczy prokurator Kaczyński.
Takie samo zdanie miał rozpatrujący tę sprawę Sąd Okręgowy w Białymstoku, który stwierdził, że wysłuchanie wszystkich pokrzywdzonych prowadziłoby do przewlekłości postępowania. Także Sąd Apelacyjny uznał, że kwestie motywów, jakimi kierowali się pokrzywdzeni, przesyłając oskarżonemu żądaną kwotę, a także ich świadomość co do charakteru rejestru, na którą powoływał się obrońca, żądając przesłuchania pokrzywdzonych na rozprawie, nie miały znaczenia dla przestępstwa.
Co ciekawe, od ponad 5 lat podobne postępowanie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach (w sprawie Internetowego Rejestru Ogłoszeń Monitora Sądowego i Gospodarczego). Nie wiadomo, kiedy sprawa w ogóle trafi do sądu, ponieważ tamtejsi śledczy zamierzają przesłuchać wszystkich spośród 11 tys. pokrzywdzonych. Do tej pory zeznania złożyło prawie 7 tys. osób.
– W sprawie o oszustwo nie ma możliwości odstąpienia od przesłuchania pokrzywdzonego – mówi Marta Zawada-Dybek z katowickiej prokuratury.
W kwestii zasadności przesłuchiwania wszystkich pokrzywdzonych prawnicy są podzieleni.
– Proceduralnie nie ma wymogu przesłuchiwania każdego pokrzywdzonego, natomiast wszystko zależy od konkretnej sprawy. Jeśli prokuratura była w stanie ustalić, że każdy przypadek był identyczny, to teoretycznie mogła zaryzykować i postawić akt oskarżenia, nie przesłuchując wszystkich pokrzywdzonych. Tylko że jeśli zakładamy zarzut z art. 286 k.k., to musimy sprawdzić, jaki jest stan świadomości pokrzywdzonego, czy rzeczywiście został on wprowadzony w błąd – mówi dr Andrzej Mucha, adwokat z kancelarii Mucha & Lech.
Innego zdania jest Zbigniew Krüger z kancelarii Krüger & Partnerzy, który uważa, że absurdem byłoby przesłuchiwanie wszystkich pokrzywdzonych. – W przypadku oszustwa bada się motywacje sprawcy i to, czy jego działanie mogło wprowadzić w błąd. Przecież nawet w sprawie Amber Gold nie przesłuchuje się wszystkich pokrzywdzonych, lecz bada mechanizm funkcjonowania piramidy finansowej – wskazuje adwokat.