Takie rozstrzygnięcie stanowiłoby bowiem złamanie konstytucyjnej zasady dwuinstancyjnego orzekania o winie i odpowiedzialności karnej.
Tomasz Niedziński, radca prawny, członek rady OIRP w Warszawie / Dziennik Gazeta Prawna
analiza wyroku
STAN FAKTYCZNY
Radca prawny miał prowadzić sprawę zniesienia współwłasności gruntu. Sporządził więc umowę-zlecenie, w której wskazał, że jego płaca wyniesie 17 proc. wartości przysługującego klientowi udziału w prawie własności tej działki. Miało to być wynagrodzenie za sukces. Dokumentem zainteresował się rzecznik dyscyplinarny. W efekcie radca został obwiniony o popełnienie przewinienia dyscyplinarnego – czynu określonego w art. 64 ust. 1 ustawy o radcach prawnych (Dz.U. z 1982 r. nr 19, poz. 145 ze zm.) w zw. z art. 29 ust. 2 i 3 Kodeksu Etyki Radcy Prawnego obowiązującego do 30 czerwca 2015 r. Przepisy te mówią, że radcowie podlegają odpowiedzialności dyscyplinarnej za postępowanie sprzeczne z prawem, zasadami etyki lub godnością zawodu bądź za naruszenie obowiązków zawodowych. Kodeks etyki określał zaś, że wysokość honorarium powinna być ustalana z uwzględnieniem m.in. koniecznego nakładu pracy, stopnia trudności i złożoności sprawy bądź zadania, wymaganej specjalistycznej wiedzy. Radcy nie wolno natomiast zawierać umowy, na mocy której klient zobowiązuje się zapłacić honorarium za jej prowadzenie wyłącznie proporcjonalnie do osiągniętego wyniku.
Okręgowy Sąd Dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych uniewinnił radcę od zarzucanego mu czynu. Odwołanie złożył zastępca rzecznika dyscyplinarnego OIRP i wniósł o uznanie radcy winnym i wymierzenie kary zawieszenia w prawie wykonywania zawodu na okres dwóch lat. Na skutek tego Wyższy Sąd Dyscyplinarny Krajowej Izby Radców Prawnych uznał obwinionego za winnego i wymierzył mu karę pieniężną w wysokości 9 tys. zł. Kasacje od tego wyroku wnieśli minister sprawiedliwości oraz obrońca radcy. Ten pierwszy złożył ją na niekorzyść prawnika i wskazał na naruszenie art. 454 par. 1 kodeksu postępowania karnego. Przepis ten stanowi bowiem, że sąd odwoławczy nie może skazać oskarżonego, który został uniewinniony w I instancji lub co do którego w I instancji umorzono lub warunkowo umorzono postępowanie. A w opisywanej sprawie tak właśnie się stało. Z tego też powodu minister wniósł o uchylenie zaskarżonego orzeczenia i przekazanie sprawy sądowi dyscyplinarnemu do ponownego rozpoznania. Obrońca radcy również wskazał na to naruszenie.
Do wniosku ministra przychylił się Sąd Najwyższy. Uchylił bowiem zaskarżone orzeczenie i przekazał sprawę Wyższemu Sądowi Dyscyplinarnemu Krajowej Izby Radców Prawnych do ponownego rozpoznania w postępowaniu odwoławczym.
UZASADNIENIE
SN (wyrok z 3 listopada 2016 r., sygn. akt SDI 71/16) wskazał, że kasacje ministra sprawiedliwości oraz obrońcy radcy w zakresie naruszenia art. 454 par. 1 k.p.k. w zw. z art. 741 pkt 1 ustawy o radcach prawnych są trafione. Ten ostatni przepis określa, że w sprawach nieuregulowanych w ustawie do postępowania dyscyplinarnego stosuje się odpowiednio przepisy kodeksu postępowania karnego. Mieli więc rację skarżący, wskazując, że Wyższy Sąd Dyscyplinarny postąpił wbrew przepisom procedury karnej.
W sytuacjach, w których przedmiotem zaskarżenia jest wyrok uniewinniający, umarzający postępowanie lub umarzający je warunkowo, reguła ne peius (dotycząca ograniczenia możliwości orzekania na niekorzyść oskarżonego przez sąd odwoławczy) w sposób istotny modyfikuje zasady wyrokowania. W odniesieniu do tych trzech kategorii rozstrzygnięć sąd odwoławczy nie może bowiem dokonać zmiany polegającej na skazaniu obwinionego. Taka decyzja stanowi złamanie konstytucyjnej zasady dwuinstancyjnego orzekania o winie i odpowiedzialności karnej. W przypadku złożenia apelacji na niekorzyść oskarżonego (obwinionego), od jednego z przywołanych wyżej orzeczeń, można jedynie uchylić zaskarżone orzeczenie i sprawę przekazać do ponownego rozpoznania sądowi I instancji.
Jak jednak zaznaczył SN, reguła ne peius nie wyłącza w ogóle i automatycznie możliwości skazania obwinionego, w sytuacji gdy został on uniewinniony w pierwszej instancji. Ona jedynie przerzuca możliwość wydania niekorzystnego orzeczenia na sąd I instancji. W rozpoznawanej sprawie zaszła więc konieczność uchylenia orzeczenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania Wyższemu Sądowi Dyscyplinarnemu. Ten zaś będzie musiał rozpoznać zarzuty zawarte w odwołaniu zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, a w przypadku uznania ich za zasadne uchylić zaskarżone orzeczenie i sprawę przekazać sądowi I instancji do ponownego rozpoznania.
SN wskazał też, że w związku z kierunkiem kasacji ministra, który zaskarżył wyrok na niekorzyść radcy, w przypadku ponownego rozpoznawania sprawy przez sąd I instancji, nie jest wykluczone wydanie wyroku skazującego.
KOMENTARZ
Wyrok Sądu Najwyższego zwraca uwagę na istotny aspekt prowadzonych postępowań dyscyplinarnych, a mianowicie na stosowanie w nich odpowiednio przepisów kodeksu postępowania karnego. W związku z tym, że ustawa o radcach prawnych nie reguluje w sposób wyczerpujący procedury, według której mają orzekać sądy dyscyplinarne, stosuje się w tym zakresie odpowiednio przepisy procedury karnej. Ma to zagwarantować poszanowanie praw radcy prawnego, przeciwko któremu prowadzone jest takie postępowanie. Natomiast przepisy kodeksu postępowania karnego wyraźnie i wprost wprowadzają regułę ne peius (art. 454 1 par. 1 k.p.k.). Mając powyższe na względzie, należy uznać, że Wyższy Sąd Dyscyplinarny, zmieniając orzeczenie Okręgowego Sądu Dyscyplinarnego, uniewinniające radcę prawnego i uznając go za winnego popełnienia czynu dyscyplinarnego ewidentnie naruszył procedurę karną.
Uchybienie w tym zakresie jest poważne, gdyż narusza zasadę dwuinstancyjności postępowania. Ta zaś polega na tym, że orzeczenie co do istoty sprawy, kończące postępowanie w I instancji, podlega kontroli sądu wyższej instancji. Ta zasada powinna być przestrzegana także w procesach dyscyplinarnych. Z przywołanego wyroku SN można jednak wywnioskować, że sądy dyscyplinarne albo w ogóle nie odwołują się do przepisów postępowania karnego, albo stosują je w niewystarczającym zakresie lub czynią to w sposób nieodpowiedni. I właśnie stąd mogą pojawiać się uchybienia proceduralne.
Z przywołanego wyroku SN można wywnioskować, że sądy dyscyplinarne albo w ogóle nie odwołują się do przepisów postępowania karnego, albo stosują je w niewystarczającym zakresie