Decydując o edukacji dziecka, rodzice powinni wspólnie ustalać wysokość przeznaczanych na ten cel kosztów. Jednak kontynuację nauki w prywatnych placówkach można uznać za „naturalną kolej rzeczy”.

Sprawa dotyczyła wysokości alimentów przysługujących uczennicy podstawówki. Ojciec żądał ich obniżenia. Wskazywał, że matka wyszła za mąż, co znacząco zmieniło jej sytuację finansową. Dodatkowo podkreślał, że jednym z kosztów utrzymania dziecka jest czesne w prywatnej szkole, do której uczęszcza bez jego zgody. Z kolei matka twierdziła, że wraz ze wzrostem potrzeb córki świadczenia należy zwiększyć. Wymieniała liczne zajęcia dodatkowe, w których dziewczynka uczestniczy i które sprawiają jej wiele radości, choroby np. atopowe zapalenie skóry, alergie pokarmowe oraz codzienne wydatki związane ze wzrostem dziewczynki.

Na podstawie wyroku sądu z 2013 roku dziecko otrzymywało alimenty w wysokości 1500 zł miesięcznie. Ojciec chciał, by kwota ta została zmniejszona do 800 zł. Matce zależało na dodatkowych 500 zł.

Sąd analizując sprawę zwrócił przede wszystkim uwagę na fakt, że od wydania poprzedniego wyroku nie zmieniły się zbytnio sytuacje materialne obojga rodziców. Matka przez długi czas była osobą bezrobotną, od niedawna dorabia jako opiekunka do dziecka w niepełnym wymiarze czasu pracy. Ojciec prowadzi dobrze prosperującą firmę. Kobieta zamieszkuje z dzieckiem w wynajmowanym mieszkaniu, przez pewien czas była mężatką ale w tej chwili toczy się sprawa o separację.

Biorąc pod uwagę artykuły 138 i 135 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (Dz. U. z 1964r., Nr 9 poz. 59 z zm.) należy zauważyć, że od daty wydania poprzedniego orzeczenia „nie zaistniały żadne istotne okoliczności, które uprawniałyby Sąd do skorygowania wysokości świadczeń alimentacyjnych tak w kierunku ich podwyższenia, jak i obniżenia”. Z uwagi na powyższe sąd oddalił oba powództwa, a świadczenie pozostawił na dotychczasowym poziomie.

Sąd przypomniał o obowiązującej podczas ustalania wysokości alimentów zasadzie równej stopy życiowej. Zgodnie z nią „standard życia dziecka stanowi wypadkową poziomu, na jakim egzystencję wiodą jego rodzice”. Oznacza to, że matka żądająca podwyższenia świadczenia powinna kierować się nie tylko możliwościami płatniczymi ojca, lecz również własnymi. Tak więc kobieta „obowiązana jest zatem dokonywać selekcji oczekiwań własnych i córki, i urzeczywistniać te z nich, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania oraz rozwoju małoletniej, bacząc przy tym na swoją i ojca dziecka zdolność finansową do ich pokrycia”.

W przedmiocie wyboru szkoły sędzia wskazał, że skoro dziecko uczęszczało do prywatnego przedszkola, o czym ojciec wiedział, nie ma powodów by podważać decyzję matki. „Kontynuowanie edukacji w takich warunkach można więc potraktować jako zasadne tym bardziej, że ojca niewątpliwie stać na to, by zapewnić córce nieco wyższe standardy edukacyjne” – argumentowano. Sąd zgłosił sporo wątpliwości co do innych kosztów utrzymania wskazanych przez matkę. Brak zasadności zarzucono między innymi decyzji o zamawianiu cateringu dietetycznego i wliczaniu do kosztów zajęć dodatkowych, prowadzonych przez szkołę w ramach czesnego. Zauważono również, że wymieniane przez matkę choroby są zdiagnozowane od dawna i w poprzednim orzeczeniu brano je pod uwagę.

Wyrok Sądu Rejonowego w Białymstoku, sygn. akt: IV RC 131/16